wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 5


We wtorek poszłam na zajęcia. Kurde, czas najwyższy załatwić sobie gdzieś praktyki. Po zajęciach wróciłam do domu i zjadłam lekki obiad. Równo o 15 przyjechał po mnie Zbyszek.
-Cześć Mała. - przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Cześć. - wtuliłam się w siatkarza. - Wejdziesz na chwilę ?
-Teraz nie mamy czasu. Jak wrócimy z treningu.
-Dobra. Ale obiecujesz ?
-Oczywiście. To co, gotowa ?
-Jeszcze aby aparat wezmę.
-Oo, pokaż zdjęcia. - wziął sprzęt z moich rąk i zaczął oglądać zdjęcia.
-Ej, oddawaj ! - krzyknęłam i chciałam mu wyrwać urządzenie, ale podniósł rękę wysoko i nie mogłam dosięgnąć.
-Poproś ładnie, a dostaniesz. - droczył się ze mną.
-Zbysiu... - powiedziałam najsłodziej jak umiałam. - Oddaj mi proszę ten aparat. - zrobiłam oczy kotka ze Shreka.
Po czym on się nachylił wskazując palcem na swój policzek. Wywróciłam oczami i cmoknęłam go w policzek. A on zamiast oddać mi aparat to pokazał dwa rzędy zębów i powiedział, że czeka w samochodzie i wyszedł z mieszkania razem z moją lustrzanką. Zrezygnowana wzięłam torebkę i klucze ze stołu i swoje kroki skierowałam do Audi Q7 przyjaciela.
-Nienawidzę Cię ! - powiedziałam zapinając pasy.
-Mała, nie gniewaj się. - odparł oddając mi aparat.
-Nie odzywaj się do mnie. - odwróciłam twarz w stronę okna.
Zbyszek aby się zaśmiał i szybko cmoknął mnie w policzek chowając głowę przed uderzeniem. W ciszy dojechaliśmy na Podpromie.
-Jesteśmy. - powiedział gasząc samochód i wysiadając z niego.
Wypięłam się z pasów i wyskoczyłam z pojazdu kierując się w stronę wejścia. W pewnym momencie atakujący zagrodził mi drogę.
-Ej. - powiedział biorąc twarz w swoje ręce i podnosząc ją do góry. - Nie mów, że jesteś zła o ten aparat. No weź.
-Dobra. Było minęło. - uśmiechnęłam się do niego.
-Jesteś nienormalna. - zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
Po dotarciu na halę usiadłam na krzesełkach, a Zbyszek poszedł po piłkę i zasiadł obok mnie. Postanowiłam, że opowiem mu, że potrzebuję praktyk. Może Bartman mi pomoże coś znaleźć. W końcu ma pomysłów od groma. Koło 16 zaczęli się schodzić wszyscy siatkarze. Gdy wszyscy się już zebrali wstał mój przyjaciel i przemówił.
-To jest Asia. Moja...
-Przyjaciółka. - dodałam. - Żeby nie było, że z nim jestem. - uśmiechnęłam się do zebranych siatkarzy.
Potem każdy z siatkarzy podszedł do mnie i się przedstawił. Nie musieli, bo ich znałam przecież. Wszyscy byli bardzo mili. Najbardziej zakręcony jest Igła, który już planował ślub mi i Zbyszkowi. Cały Ignaczak. Gdy przyszedł Kowal Bartman poszedł z nim porozmawiać pewnie o mnie, bo spoglądali na mnie co jakiś czas.
-Asiu, mogę Cię prosić na chwilę ? - zapytał niepewnie Andrzej.
-Jasne. - podeszłam do niego i siatkarza.
-Słyszałem do tego oto pana – tu wskazał na Zbyszka – że studiujesz fotografię sportową i potrzebujesz praktyk więc chciałbym Ci zaproponować pracę u nas. Podobno robisz świetne zdjęcia. - uśmiechnął się.
-No tak, a ten jak zwykle wszystko wygadał. - spojrzałam wściekle na atakującego. - Nie wiem czy są świetne, ale mogę je panu pokazać, bo mam ze sobą aparat.
-To mogłabyś ? - zapytał. - I poza tym to nie żaden pan tylko Andrzej. - podał mi rękę.
-Jasne, już idę po aparat, Andrzeju. - zaśmiałam się wypowiadając to zdanie. - A ich – wskazałam na siatkarzy – zagoń do treningu. - i poszłam po mojego Canona.
-A Ty co Bartman ? Rozgrzewaj się ! Już ! - wydarł się Kowal na mojego przyjaciela z uśmiechem.
Ten podbiegł do mnie, cmoknął w czoło i poszedł się rozgrzewać, a ja pokazałam trenerowi zdjęcia. Był nimi urzeczony. Od razu zaczęłam praktyki od zdjęć na treningu. Po treningu chłopaków Zbyszek odwiózł mnie do domu, a sam pojechał do siebie. Ja zajęłam się rozmyślaniem nad tym co się teraz u mnie dzieje. Zbyszek daje mi jakieś potajemne gesty... Jest miły, opiekuńczy... Coś się kroi. Jest dla mnie ważny, nawet bardzo. Ostatnio wyznał mi swoje uczucia. Zależy mu. Zależy mu na mnie. Nie, ja muszę napisać do Karoliny. Nie wiem co o tym myśleć. Dobra, dzwonię. Ale chwila. Jest 23 ! Trudno, może mi wybaczy. Odebrała po 2 sygnale. Gadałam z nią do 1 w nocy. Powiedziała, że jeśli dalej Zbyszek będzie się tak zachowywał to mam z nim pogadać. Może coś z tego będzie. Tak, jasne. Obiecała, że kiedyś do mnie wpadnie. Po rozmowie z nią poszłam pod prysznic i sprawdziłam pocztę. 327 nieodebranych wiadomości. Trochę się zapuściłam. Koło 3 poszłam spać. Rano na zajęcia, potem do domu, obiad, później przyjechał Zbyszek i zabrał mnie na popołudniowy trening.
-Witam wszystkich ! - weszłam na halę z uśmiechem na ustach, a za mną wkroczył Bartman, który tykał mnie cały czas w ramię. - Bartman ! - zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam w stronę siatkarza. - Przestań mnie tykać ! Nie dostaniesz obiadu !
-Nie ! Proszę, proszę, proszę ! Przepraszam ! - padł na kolana i złożył ręce jak do modlitwy.
-Dobra. Pomyślę. - zaśmiałam się.
Po czym wstał z kolan i poszedł w kierunku siatkarzy. Gdy stał do mnie tyłem i rozmawiał z Lotmanem, pokazałam mu na migi, żeby nic nie mówił, a ja pobiegłam i wskoczyłam atakującemu na barana.
-Wariatka. - zaśmiał się i trzymał mnie na swoich plecach.
Po skończonym treningu poprosiłam Zbyszka czy moglibyśmy pojechać do sklepu, bo rano nie miałabym nic na śniadanie. Po zakupach podwiózł mnie, pomógł wypakować rzeczy i pojechał do siebie.  

4 komentarze:

  1. haha, nawet ciekawie piszesz. z tym 'baranem' mnie zaskoczyłaś xd czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale oni słoooooooodcy :3 Świetne opowiadanie, czekam na następne rozdziały. Zapraszam do mnie, również piszę o Zibim :) Informuj mnie o kolejnych postach ;) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie rozdział 6, zapraszam ;) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Interesujące, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń