O 2 w nocy obudziła mnie burza. Od
zawsze się jej bałam. Zadzwoniłam do Zbyszka.
-Halo ? - usłyszałam zaspany głos w
słuchawce.
-Możesz do mnie przyjechać ? Boję
się burzy.
-Jestem za 15 minut.
Równo o 2.20 zadzwonił dzwonek do
drzwi. Szybko wstałam z łóżka i w koszulce pobiegłam otworzyć
drzwi.
-Jesteś. - wtuliłam się w siatkarza.
-Chodź, idziemy spać. - wziął mnie
za rękę i zaprowadził do sypialni.
Gdy leżeliśmy już w łóżku
wtuliłam się w nagi tors Bartmana i zasnęłam jak małe dziecko.
Koło 6 obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Zwlokłam się z
łóżka i poszłam w stronę kuchni. Zastałam w niej Zbyszka
ubranego w jeansy i z niewytartym torsem oraz mokrymi włosami
robiącego śniadanie. Przyglądając się pomyślałam, że miło by
było gdybym codziennie miała taki widok.
-Nie przyglądaj się tak tylko idź
się ogarnąć i chodź na śniadanie. - powiedział nawet nie
odwracając się w moją stronę. Wiedziałam, że się uśmiecha.
'Cholera !' pomyślałam. Bez słowa
poszłam pod prysznic i się ubrałam. Gotowa zeszłam z powrotem na
dół. Boże, on mi nie ułatwia życia. Chyba muszę z nim poważnie
pogadać na nasz temat.
-Musimy pogadać. - powiedziałam
jedząc jajecznicę i popijając ją kawą. - Ale nie teraz. Jak
wrócę z zajęć.
W ciszy zjedliśmy śniadanie. Potem ja
musiałam iść na uczelnię. Zbyszek został i miał po mnie potem
przyjechać. A, że ma wolny dzień to poprosiłam go, żeby dorobił
sobie klucze do domu. Równo o 13 przyjechał Bartman.
-Do mnie czy do Ciebie ? - zapytał z
uśmiechem kiedy wsiadłam.
-Może do Ciebie ? - odparłam
niepewnie.
Po upływie kilku minut byliśmy już w
mieszkaniu siatkarza. Jak to zwykle po przyjściu do atakującego
rozwaliłam się na kanapie.
-Zrób mi herbatę ! - krzyknęłam do
właściciela domu. - Proszę, proszę, proszę ! - dodałam.
Usłyszałam tylko jak wzdycha.
Wiedziałam, że zrobi. Nigdy nie umiał mi odmawiać. Za chwilę
zjawił się z dwoma parującymi kubkami i wrył się na kanapę obok
mnie kładąc głowę na moich kolanach.
-Ja też chciałbym z Tobą o czymś
pogadać. - powiedział spoglądając na mnie z dołu.
-Mów. - spojrzałam na niego
zachęcająco.
-Kocham Cię. - powiedział patrząc mi
w oczy.
-Zbyszek... - zaczęłam, ale mi
przerwał.
-Wiem. - uciął krótko i wstał z
kanapy kierując się do drzwi.
-Usiądź, proszę Cię. - spojrzałam
na niego. - Coraz częściej myślę o Tobie w roli chłopaka, nie jak w roli przyjaciela. Gdy jem śniadanie, siedzę na uczelni, jem
obiad, leżę w łóżku albo robię cokolwiek innego. Ale w głowie
mam tylko 'Zbyszek, Zbyszek, Zbyszek', nic więcej. Jesteś dla mnie
ważny. Cholernie waży, ale ja nadal pamiętam to co zrobił mi... -
nie dokończyłam. Z moich oczu lały się łzy. Zbyszek kucnął
przede mną i wytarł moje mokre policzki i przytulił.
-Cii... - uspokajał mnie głaszcząc
po plecach. - Obiecuję, że Cię nie skrzywdzę.
Wtuliłam się w chłopaka wdychając
jego perfumy.
-Kocham Cię... - szepnęłam mu na
ucho.
W odpowiedzi wpił się w moje usta.
Nie odrywając się ode mnie, wstał i posadził mnie na swoich
kolanach. Całował namiętnie, ale jakby nie pewnie. Jakby bał się,
że ucieknę. Oderwaliśmy się od siebie, a ja usnęłam wtulona w
mężczyznę mojego życia z głową na jego torsie. Obudziłam się
na łóżku w sypialni Zbyszka w jego koszulce. Była 4 nad ranem, a
ja o dziwo byłam wyspana. Obok mnie słodko spał Bartman. Ja
natomiast wstałam i poszłam zrobić sobie śniadanie. Po upływie
mniej niż 10 minut czułam oplatające mnie ręce i delikatny
pocałunek w szyję.
-Dzień dobry pięknej pani. - zaśmiał
się.
-Witaj... Kochanie. - odwróciłam się
do niego i pocałowałam. - Idź się ogarnij i chodź na śniadanie.
Po szybkim śniadaniu u Zbyszka
przebrałam się we wczorajsze ciuchy, a koszulkę mu zwinęłam, bo
tak pięknie pachniała jego perfumami i poszłam do siebie. Wzięłam
szybki prysznic, przebrałam się i poszłam na uczelnię. Po
zajęciach przyjechał Zbyszek, który zabrał mnie na trening
Resovii. Oczywiście dzisiaj nie pracowałam. Umówiłam się z
Andrzejem, że przychodzę tylko na mecze, a jeśli mam chwilę
wolnego to tylko wtedy na treningi. Dzisiaj byłam kompletnie
nieprzygotowana na to, że pojadę na Podpromie.
-Witam wszystkich ! - krzyknęłam
wchodząc na halę razem z atakującym.
-Asia ! - rzucili się na mnie wszyscy
siatkarze ściskając mnie i skaczą wokoło.
-Też się cieszę, że Was widzę. -
zaśmiałam się po czym Zbyszek oświadczył wszystkim, że jesteśmy
parą.
Nawet z nim nie gadałam na ten temat,
ale zrobiło mi się ciepło na sercu gdy widziałam, że mówił o
tym z wielką radością. Bez żadnego słowa, wtuliłam się w
ramiona siatkarza. Ten tylko się uśmiechnął i pocałował mnie
przelotnie i poszedł się przebierać na trening. Dzisiaj byłam
tylko obserwatorem. Porozmawiałam z Andrzejem i po skończonej
męczarni chłopaków zwinęłam się ze Zbyszkiem do mojego domu.
Jutro rano miał odwołany trening z racji tego, że po południu
mają mecz ze Skrą. Bartman poszedł pod szybki prysznic i glebnął
się w sypialni na łóżku, a ja zajęłam łazienkę po czym
dołączyłam do mężczyzny i przytulając się do niego usnęłam.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------z
okazji urodzin Zbyszka pragnę mu życzyć, żeby uśmiech nigdy nie
zchodził z jego twarzy, żeby kontuzje go nie dopadały. Dziękuję
mu za wolę walki w czasie sezonu ligowego i reprezentacyjnego i
życzę samych wygranych z Reprezentacją i powodzenia w nowym klubie
:*
Woooohoooo, jakie fajne sceny <3 Słodcy są *o*
OdpowiedzUsuńmam nadzieję,że sie podoba :)
UsuńFajowe <3 Zibi *.* (tt: @Barcelonist_10 :))
OdpowiedzUsuńRazem z Coppernicaną założyłyśmy bloga, gdzie wykonujemy zwiastuny. Jeśli chcesz mieć filmik na Twojego bloga. Złóż zamówienie tutaj http://thriller-of-story.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzekamy na Ciebie!
Jakie słodziaki *.* Żeby już zawsze było tak kolorowo :D Podoba mi się i na pewno będę wpadać ;D
OdpowiedzUsuńZapraszam także na moje siatkarskie opowiadanie :
http://nie-mam-nic.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Zapraszam na nowy rozdział : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuń