sobota, 4 maja 2013

Rozdział 6


O 2 w nocy obudziła mnie burza. Od zawsze się jej bałam. Zadzwoniłam do Zbyszka.
-Halo ? - usłyszałam zaspany głos w słuchawce.
-Możesz do mnie przyjechać ? Boję się burzy.
-Jestem za 15 minut.
Równo o 2.20 zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z łóżka i w koszulce pobiegłam otworzyć drzwi.
-Jesteś. - wtuliłam się w siatkarza.
-Chodź, idziemy spać. - wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni.
Gdy leżeliśmy już w łóżku wtuliłam się w nagi tors Bartmana i zasnęłam jak małe dziecko. Koło 6 obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Zwlokłam się z łóżka i poszłam w stronę kuchni. Zastałam w niej Zbyszka ubranego w jeansy i z niewytartym torsem oraz mokrymi włosami robiącego śniadanie. Przyglądając się pomyślałam, że miło by było gdybym codziennie miała taki widok.
-Nie przyglądaj się tak tylko idź się ogarnąć i chodź na śniadanie. - powiedział nawet nie odwracając się w moją stronę. Wiedziałam, że się uśmiecha.
'Cholera !' pomyślałam. Bez słowa poszłam pod prysznic i się ubrałam. Gotowa zeszłam z powrotem na dół. Boże, on mi nie ułatwia życia. Chyba muszę z nim poważnie pogadać na nasz temat.
-Musimy pogadać. - powiedziałam jedząc jajecznicę i popijając ją kawą. - Ale nie teraz. Jak wrócę z zajęć.
W ciszy zjedliśmy śniadanie. Potem ja musiałam iść na uczelnię. Zbyszek został i miał po mnie potem przyjechać. A, że ma wolny dzień to poprosiłam go, żeby dorobił sobie klucze do domu. Równo o 13 przyjechał Bartman.
-Do mnie czy do Ciebie ? - zapytał z uśmiechem kiedy wsiadłam.
-Może do Ciebie ? - odparłam niepewnie.
Po upływie kilku minut byliśmy już w mieszkaniu siatkarza. Jak to zwykle po przyjściu do atakującego rozwaliłam się na kanapie.
-Zrób mi herbatę ! - krzyknęłam do właściciela domu. - Proszę, proszę, proszę ! - dodałam.
Usłyszałam tylko jak wzdycha. Wiedziałam, że zrobi. Nigdy nie umiał mi odmawiać. Za chwilę zjawił się z dwoma parującymi kubkami i wrył się na kanapę obok mnie kładąc głowę na moich kolanach.
-Ja też chciałbym z Tobą o czymś pogadać. - powiedział spoglądając na mnie z dołu.
-Mów. - spojrzałam na niego zachęcająco.
-Kocham Cię. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Zbyszek... - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Wiem. - uciął krótko i wstał z kanapy kierując się do drzwi.
-Usiądź, proszę Cię. - spojrzałam na niego. - Coraz częściej myślę o Tobie w roli chłopaka, nie jak w roli przyjaciela. Gdy jem śniadanie, siedzę na uczelni, jem obiad, leżę w łóżku albo robię cokolwiek innego. Ale w głowie mam tylko 'Zbyszek, Zbyszek, Zbyszek', nic więcej. Jesteś dla mnie ważny. Cholernie waży, ale ja nadal pamiętam to co zrobił mi... - nie dokończyłam. Z moich oczu lały się łzy. Zbyszek kucnął przede mną i wytarł moje mokre policzki i przytulił.
-Cii... - uspokajał mnie głaszcząc po plecach. - Obiecuję, że Cię nie skrzywdzę.
Wtuliłam się w chłopaka wdychając jego perfumy.
-Kocham Cię... - szepnęłam mu na ucho.
W odpowiedzi wpił się w moje usta. Nie odrywając się ode mnie, wstał i posadził mnie na swoich kolanach. Całował namiętnie, ale jakby nie pewnie. Jakby bał się, że ucieknę. Oderwaliśmy się od siebie, a ja usnęłam wtulona w mężczyznę mojego życia z głową na jego torsie. Obudziłam się na łóżku w sypialni Zbyszka w jego koszulce. Była 4 nad ranem, a ja o dziwo byłam wyspana. Obok mnie słodko spał Bartman. Ja natomiast wstałam i poszłam zrobić sobie śniadanie. Po upływie mniej niż 10 minut czułam oplatające mnie ręce i delikatny pocałunek w szyję.
-Dzień dobry pięknej pani. - zaśmiał się.
-Witaj... Kochanie. - odwróciłam się do niego i pocałowałam. - Idź się ogarnij i chodź na śniadanie.
Po szybkim śniadaniu u Zbyszka przebrałam się we wczorajsze ciuchy, a koszulkę mu zwinęłam, bo tak pięknie pachniała jego perfumami i poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i poszłam na uczelnię. Po zajęciach przyjechał Zbyszek, który zabrał mnie na trening Resovii. Oczywiście dzisiaj nie pracowałam. Umówiłam się z Andrzejem, że przychodzę tylko na mecze, a jeśli mam chwilę wolnego to tylko wtedy na treningi. Dzisiaj byłam kompletnie nieprzygotowana na to, że pojadę na Podpromie.
-Witam wszystkich ! - krzyknęłam wchodząc na halę razem z atakującym.
-Asia ! - rzucili się na mnie wszyscy siatkarze ściskając mnie i skaczą wokoło.
-Też się cieszę, że Was widzę. - zaśmiałam się po czym Zbyszek oświadczył wszystkim, że jesteśmy parą.
Nawet z nim nie gadałam na ten temat, ale zrobiło mi się ciepło na sercu gdy widziałam, że mówił o tym z wielką radością. Bez żadnego słowa, wtuliłam się w ramiona siatkarza. Ten tylko się uśmiechnął i pocałował mnie przelotnie i poszedł się przebierać na trening. Dzisiaj byłam tylko obserwatorem. Porozmawiałam z Andrzejem i po skończonej męczarni chłopaków zwinęłam się ze Zbyszkiem do mojego domu. Jutro rano miał odwołany trening z racji tego, że po południu mają mecz ze Skrą. Bartman poszedł pod szybki prysznic i glebnął się w sypialni na łóżku, a ja zajęłam łazienkę po czym dołączyłam do mężczyzny i przytulając się do niego usnęłam.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------z okazji urodzin Zbyszka pragnę mu życzyć, żeby uśmiech nigdy nie zchodził z jego twarzy, żeby kontuzje go nie dopadały. Dziękuję mu za wolę walki w czasie sezonu ligowego i reprezentacyjnego i życzę samych wygranych z Reprezentacją i powodzenia w nowym klubie :*

6 komentarzy:

  1. Woooohoooo, jakie fajne sceny <3 Słodcy są *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajowe <3 Zibi *.* (tt: @Barcelonist_10 :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Razem z Coppernicaną założyłyśmy bloga, gdzie wykonujemy zwiastuny. Jeśli chcesz mieć filmik na Twojego bloga. Złóż zamówienie tutaj http://thriller-of-story.blogspot.com
    Czekamy na Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie słodziaki *.* Żeby już zawsze było tak kolorowo :D Podoba mi się i na pewno będę wpadać ;D
    Zapraszam także na moje siatkarskie opowiadanie :
    http://nie-mam-nic.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział : http://nie-mam-nic.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń