sobota, 29 czerwca 2013

Rozdział 11

Rano obudziły mnie wpadające przez duże okno promienie słońca. Odwróciłam się tyłem do okna i próbowałam usnąć, ale jak na złość nie mogłam. Wstałam z łóżka leniwie się przeciągając. Spojrzałam na Zbyszka, który jeszcze słodko spał, pocałowałam go w policzek, wstałam, poszłam do łazienki, a następnie do kuchni w celu zrobienia śniadania. Nie miałam pojęcia co zrobić więc przygotowałam kanapki z serem, szynką, pomidorem i ogórkiem oraz dwie herbaty. Wychodząc z pomieszczenia wpadłam na Bartmana, który właśnie tam szedł. Uśmiechnął się, dał soczystego buziaka i chwytając mnie za rękę zaprowadził z powrotem do kuchni. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy śniadanie. Poszłam pod szybki, orzeźwiający prysznic i owinięta ręcznikiem przeszłam do sypialni. Wyciągnęłam z garderoby krótkie jeansowe spodenki i pomarańczową bokserkę gdyż dzień zapowiadał się naprawdę bardzo ciepły. Wróciłam do łazienki i ubrałam w przygotowane ciuchy. Włosy związałam w wysokiego niedbałego koka, zrobiłam lekki makijaż, który składał się tylko z czarnej kredki do oczu i tuszu do rzęs. W miarę ogarnięta poszłam do salonu stając za kanapą i odchylając Zbyszkową głowę i w ten sposób zmuszając mnie, żeby oderwał wzrok od telewizora i spojrzał na mnie.
-Idź się ubierz i w ogóle. - zaczęłam bawić się jego włosami.
Wstał ze smętną miną i całując mnie w czoło poszedł pod prysznic. Ja natomiast rozsiadłam się na kanapie i spojrzałam na zegarek pierwszy raz w dzisiejszym dniu. Wskazywał 12.00. Wyluzowana, że do treningu, na którym również mam się zjawić, pozostało jeszcze 4 godziny. Gdy mężczyzna wyłonił się z łazienki zaatakowałam go stwierdzeniem, że musimy iść do sklepu. Niezbyt zadowolony z tego faktu wciągnął na siebie koszulkę i skierowaliśmy się do wyjścia. Wciągnęłam na nogi trampki, Zibi swoje 'najacze', wziął portfel, klucze do domu i poszliśmy odwiedzić pobliski osiedlowy sklep. Po godzinie zakupów wróciliśmy i szybko je rozpakowaliśmy chcąc mieć to już z głowy.
-To co robimy z tak pięknie rozpoczętym dniem ? - zapytał mnie atakujący stając za mną i obejmując w pasie.
-Przypominam, że za 3 godziny masz trening. - poklepałam go po dłoniach, które spoczywały na moim brzuchu.
-I Ty też musisz na nim być Słońce. - odgryzł się i pocałował w policzek.
W odpowiedzi walnęłam go łokciem w brzuch, na który oczywiście nie zareagował. Czas do godziny 15.45 spędziliśmy przed telewizorem. Równo o 16 dotarliśmy na Podpromie. Zbyszek od razu poszedł do szatni, a ja swoje kroki skierowałam do Andrzeja, który już był na hali i wyluzowany siedział na krzesełkach.
-Witam, witam. - podeszłam do niego i tak jak z każdym z zawodników przywitałam się buziakiem w policzek.
-Cześć. - odparł i uśmiechnął się do mnie.
-No to co tam chciałeś ? - zapytałam od razu.
-Wiem, że umawialiśmy się, że Ty pracujesz tylko na miejscu i w ogóle, ale drugi fotograf się rozchorował, a niedługo jedziemy do Jastrzębia na mecz i nie mamy fotografa i chciałby zapytać czy .. - zaczął mi wyjaśniać wszystko po kolei.
-Tak, pojadę z Wami. - przerwałam mu. - A dlaczego nie chciałeś mi powiedzieć tego przez telefon ? - zaśmiałam się.
-Oj no wiesz. - również wybuchnął śmiechem.
Chwilę pogadaliśmy cały czas się śmiejąc.
-A co tu tak wesoło ? - zapytał atakujący z numerem 9 wchodząc na halę.
-A tak się śmiejemy Kochanie. - odpowiedziałam na zadane pytanie i dźgnęłam go w żebra.
Po chwili zebrała się cała drużyna, Kowal wstał i powiedział im to co mi, a na sam koniec dodał :
-Tylko jej nie zamęczcie, a szczególnie Ty, Panie Bartman. - spojrzał na niego znacząco, a cała Resovia wybuchnęła śmiechem.
Zawstydzony siatkarz, który ciągle stał za mną i obejmował w pasie w tej chwili schował swoją twarz w moje włosy. Położyłam swoje ręce na jego dłoniach i bardziej wtuliłam w jego ramiona szczelnie się nimi oplatając. Po tej jakże zawstydzającej chwili chłopaki zaczęli trening, ale tym razem beze mnie robiącej im zdjęcia. Po 3 godzinnej męczarni wszyscy rzucili się na krzesełka i na podłogę sącząc wodę z butelek i wycierając się ręcznikiem. Gdy większość z Resoviaków już doszła do siebie Zbyszek dopiero szedł w naszą stronę. Widząc jak się zbliża rzuciłam mu jego ręcznik, którym szybko się wytarł i przerzucił go sobie przez ramię. Biorąc napój z parkietu dał mi buziaka w usta, a potem swoje wargi zatopił w wodzie. Po chwilowym odpoczynku wszyscy poszli do szatni pod prysznice. Ja zostałam na hali i pomogłam Andrzejowi w uporządkowaniu jego notatek. Po paru minutach przyszedł Zibi, który uszczypnął mnie w tyłek i z wielkim bananem na twarzy objął ramieniem, pożegnał z trenerem i poszliśmy do czarnego audi Q7 siatkarza i odjechaliśmy do domu. Po przekroczeniu progu poszłam do łazienki, a potem do kuchni gdzie przygotowałam kolację. Po spożytym posiłku swoje kroki skierowałam do łazienki. Dobrze nie zdążyłam wejść do pomieszczenia, a pojawił się Bartman. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
-Przyszedłem wziąć prysznic. - powiedział z powagą i zdjął koszulkę.
-No chyba nie. Pierwsza tu przyszłam. - również zdjęłam bluzkę i stanęłam naprzeciwko niego w samym staniku.
-To weźmy go razem. - odparł niewzruszony niczym.
Otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale zamknął mi je pocałunkiem. Stanęłam na palcach i wplatając mu palce w kruczoczarne włosy przyciągnęłam go do siebie. Czując moje poczynania, chwycił mnie za pośladki i podniósł do góry tak bym mogła opleść mu nogi wokół bioder. Oderwaliśmy się od siebie i próbowaliśmy unormować swoje oddechy. Uśmiechnięta przygryzłam mu dolną wargę. W odpowiedzi wydał z siebie cichy pomruk.
-To jak z tym prysznicem ? - zapytał odstawiając mnie na posadzkę.
Dałam mu szybkiego buziaka co oznaczało, że się zgadzam. Rozebraliśmy się do końca i weszliśmy pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę z natrysku i nałożyłam na swoją dłoń żel pod prysznic by potem wetrzeć go w tors siatkarza. Po chwili cała łazienka zaparowała. Zmyliśmy z siebie żel. Najpierw z kabiny wyszedł Zbyszek, który owinął się w pasie, a potem na mnie narzucił drugi puszysty biały duży ręcznik. Owinęłam się nim cała i zabrałam za mycie zębów. Za mną stanął mężczyzna, który wykonywał tą samą czynność. Po dokładnym wymyciu i wypłukaniu zębów wytarłam się dokładnie ręcznikiem i wskoczyłam w koszulkę reprezentanta Polski. On czekał na mnie w samych bokserkach gotowy do wyjścia. Opuściliśmy pomieszczenie i skierowaliśmy się do sypialni. Usadowiłam się na łóżku i nasmarowałam balsamem. Nakładając go na ręce na mebel rzucił się Bartman, który razem ze mną przewrócił się na plecy. Zaśmiałam się i uciapałam jego brzuch balsamem, który miałam na dłoni. Zdziwiony wypuścił mnie i w spokoju mogłam dokończyć rozsmarowywać maź na ramionach. Gdy wszystko już wsiąkło w moją skórę mogłam się położyć obok atakującego. Wtuliłam się w niego i razem popadliśmy w objęcia Morfeusza.





-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- jej, nadal nie mogę uwierzyć, że to koniec .. to jest takie,dziwne .. ale cieszę się ;d mam WAKACJE ♥♥♥ uwielbiam ten beztroski stan.czekałam na to całe 10 miesięcy.odchodzę z gimnazjum.pomimo tego,że były złe chwile będę wspominała wszystko z uśmiechem na ustach ♥ a teraz,otwiera się przede mną nowa droga.no i korzystając z wakacji postaram się częściej coś dodawać :) pozdrawiam :*

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 10

Obudziłam się rano na kanapie zgięta w pół. Na moich kolanach smacznie spał Zbyszek. Wstałam nie chcąc go budzić i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam jajecznicę i poszłam obudzić mężczyznę.
-Chodź na śniadanie. - powiedziałam kucając przy głowie Bartmana.
-Mhm. - burknął i przewrócił się plecami do mnie.
Schyliłam się nad jego twarzą i delikatnie przygryzłam mu płatek ucha. Odwrócił się do mnie z uśmiechem na ustach i otwartymi oczami. Pocałowałam go szybko w usta i złapałam za rękę ściągając z kanapy. Niechętnie wstał i podreptał za mną. Po skończonym posiłku sprzątnęłam w kuchni i poszłam się ogarnąć. Swoje kroki skierowałam do łazienki, ale w pewnym momencie poczułam oplatające mnie ręce w pasie.
-Pomóc Ci ? - zapytał mnie Zibi i pocałował w skroń.
-Obejdzie się. - zaśmiałam się i odepchnęłam od siebie siatkarza.
Weszłam pod prysznic i umyłam się zimną wodą na orzeźwienie. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do sypialni. Podeszłam do garderoby i skompletowałam strój na dzisiaj. Szybko się przebrałam i zbiegłam na dół wpadając do salonu i rzucając się na chłopaka, który usypiał na kanapie.
-Co się stało ? - obudził się i spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Nie śpij. - zaczęłam po nim skakać.
-A Ty co masz taki doby humor ? - próbował mnie ogarnąć.
-A jakoś tak. - zaczęłam dźgać go w żebra. Zamiast coś mu zrobić to bolały mnie palce po zderzeniu z jego mięśniami.
W końcu mi się znudziło i padłam na kanapę obok atakującego i oparłam głowę o jego tors. Bez sensu skakaliśmy po kanałach. Koło 15 wzięłam się za robienie obiadu. Nie miałam pomysłu więc postawiłam na tortille. Chwilę po 15 zjedliśmy i zaczęliśmy zbierać na trening. Po dotarciu na halę Igła oznajmił mi, że dzisiaj gram z nimi.
-Ale ja nie mam ubrań na zmianę. - powiedziałam próbując się bronić.
-Jesteś pewna ? - zapytał z cwaniackim uśmiechem Krzysiek.
Spojrzałam na niego wzrokiem w stylu 'WTF ?!', a ten tylko objął mnie ramieniem i zaprowadził do Zbyszka i spojrzał na niego porozumiewawczo.
-Zmusili mnie. - zaczął się tłumaczyć Bartman.
-Musze ? - zapytałam z nadzieją, że odpowiedzą 'Nie'.
-Tak ! - krzyknęli wszyscy chórem.
Wzięłam atakującego za rękę, który jeszcze nie był przebrany i zaciągnęłam w stronę szatni.
-Nie wybaczę Ci tego. - rzuciłam się na niego ze śmiechem gdy dotarliśmy do pomieszczenia. - Kiedy Ty mnie spakowałeś ? - dodałam.
-Jak poszłaś się myć. - uśmiechnął się słodko.
-Wiesz, że nie umiem się na Ciebie wkurzać. - pocałowałam go w policzek i zaczęłam się przebierać.
Za niecałe 15 minut oboje pojawiliśmy się na hali i zaczął się trening. Z tej racji, że ja przyszłam tylko z nimi pograć nie musiałam robić tych wszystkich ćwiczeń co oni. Rozgrzałam stawy skokowe, nadgarstki, palce i zrobiłam parę innych rzeczy. Potem podzieliliśmy się na dwie drużyny. Byłam razem ze Zbyszkiem tylko, że ja na przyjęciu, on na ataku. Pierwszy serw był we mnie, Lukas wystawił na prawe skrzydło i wbiłam gwoździa przeciwnemu zespołowi. Następny atak wykonał Bartman. Pierwszy set wygraliśmy 25 : 20. Chwilę odpoczęliśmy i wróciliśmy na boisko. Mecz zakończył się w 3 setach. Po treningu chłopaki rzucili się na krzesełka i chwycili butelki z wodą. Ja spokojnym i powolnym krokiem podeszłam do Andrzeja i wymieniłam z nim parę zdań.
-Coś ciężko u Was z kondycją panowie. - zaśmiałam się siadając Zibiemu na kolanach.
-Dlaczego Ty nie jesteś zmęczona tak jak my ? - zapytał z wyrzutem Pit.
-A to już moja tajemnica. - powiedziałam i kierowałam się do szatni zanim siatkarze o tym pomyśleli.
Szybko się ogarnęłam i wróciłam na halę gdzie jeszcze dochodzili do siebie Rzeszowscy zawodnicy.
-Zbierać dupy ! - krzyknęłam kierując się w ich stronę. - Czekam przy samochodzie. - powiedziałam do atakującego z numerem 9 i klepnęłam go po tyłku.
10 minut po moim wyjściu z hali zjawił się Zbyszek i razem wsiedliśmy do jego Audi Q7 i pojechaliśmy do mnie.
-Skoro przesiadujesz tu całe dnie i noce to może się do mnie przeprowadź. - powiedziałam idąc umyć ręce do łazienki.
-W sumie to nie jest zły pomysł. - odrzekł kierując się za mną.
Zaśmiałam się tylko i nałożyłam mydło na dłonie by spienione zmyć. Potargałam go po włosach i poszłam zrobić herbatę. Chwilę po mnie wparował Bartman, który oświadczył, że jedzie do siebie po część i rzeczy i już dzisiaj się do mnie wprowadza. Popukałam go tylko palcem w czoło i przygryzłam mu wargę. Gdy wyszedł z domu rozmyślałam nad tym jak to wszystko teraz się potoczy. Cieszyłam się niesamowicie, że będzie ze mną mieszkał. Może i nie miał do mnie daleko, ale jednak lepiej się czułam gdy spał ze mną, gdy się przy nim budziłam i zasypiałam. Po 20 przyjechał Zibi z wielką walizką i poszedł do sypialni włożyć swoje ubrania do szafy. Poszłam za nim, bo wiedziałam, że zrobi niezły burdel. I jak zwykle miałam rację. Ledwo weszłam do pokoju, a już na całej podłodze rozrzucone były jego ciuchy. Usiadłam obok niego na dywanie i pomagałam mu składać bluzki, bluzy, koszule i spodnie. Zrobiłam mu miejsce i włożyłam jego rzeczy. Po wykonanej czynności poszłam się umyć. Wzięłam z szafy koszulkę mężczyzny i ubrałam się w nią. Zaraz po mnie do łazienki poszedł siatkarz. Wyszedł w samych bokserkach i rzucił się na łóżko w sypialni obok mnie.
-Dobranoc kochanie. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło.
-Dobranoc skarbie. - położyłam głowę na torsie Zbyszka i ręką objęłam w pasie.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ jak Wam się podobał mecz ? Szczerze to mogło być lepiej, ale jestem niesamowicie zadowolona z gry Zatiego :) spisywał się bardzo dobrze.niestety za to Zbyszek,Kurek i inni nie popisali się niczym szczególnym :< ale : kibicem się jest,a nie bywa i dumni po zwycięstwie,wierni po porażce :) a już w niedzielę spełni się moje marzenie : jadę na swój pierwszy mecz Reprezentacyjny *.* i oczywiście się odegramy :) a kibice,który dzisiaj wychodzili z Torwaru po 2. przegranym secie to po prostu porażka .. to nie byli kibice,to byli sezonowcy,który stracili w oczach tych kibiców na dobre i na złe.


A rozdział wieje nudą,bo nie mogłam nic wymyślić. Pozdrawiam :*