czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 9

W nocy obudził mnie deszcz. Uwielbiałam jak padało. Delikatnie zsunęłam rękę Zbyszka, która spoczywała na moim biodrze, wstałam i wyszłam na balkon. Stanęłam pod daszkiem i patrzyłam w niebo, po którym snuły się ciemne chmury i rozmyślałam. Myślałam nad moim życiem, Zbyszka... Nad naszym życiem... Myślałam co by było gdybym nie wsiadła ze Zbyszkiem po meczu do samochodu. Czy znalazłby mnie ? Czy pomimo tego, że bym z nim nie pojechała to tworzylibyśmy związek tak jak teraz ? Moje rozmyślania przerwały obejmujące mnie ręce w pasie i ciepły oddech na szyi należący do mojego mężczyzny.
-Przeziębisz się. - powiedział mocniej przytulając się do moich pleców.
-Ty też. - zdjęłam jego rękę z mojego biodra i połączyłam nasze palce i podniosłam na wysokość swoich oczu.
-Chodź do środka. - odwrócił mnie przodem do siebie i pocałował w czoło uśmiechając się przy tym.
Położyłam mu głowę na torsie i wtuliłam w jego ramiona.
-Dobrze, że jesteś. - podniosłam głowę i pocałowałam w podbródek.
Chwyciłam go za dłoń i weszliśmy do sypialni zamykając balkonowe drzwi. Położyliśmy się w łóżku. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 4 nad ranem. Oparłam głowę na klatce piersiowej atakującego i kładąc mu rękę na brzuchu usnęłam. Koło 8 obudziłam się w tej samej pozycji. Zbyszek już nie spał. Jeździł delikatnie palcami po moich plecach wywołując przyjemne dreszcze na mojej skórze. Uniosłam lekko głowę do góry i musnęłam wargami jego usta by potem zatopić się w nich na dłuższą chwilę. Uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę siatkarza. Zrzucając z siebie kołdrę poszłam do łazienki, a następnie swoje kroki skierowałam w stronę kuchni. Zabrałam się za robienie śniadania. Usmażyłam naleśniki i posmarowałam je nutellą. Zawołałam Bartmana, który wpadł do pomieszczenia z prędkością światła i rzucił na jedzenie.
-Spokojnie, bo się zadławisz. - powiedziałam z uśmiechem i sama siadłam na blacie. Nalałam sobie soku do szklanki i wzięłam za jedzenie naleśników.
Po zjedzonym śniadaniu talerze i szklanki włożyłam do zmywarki, a sama poszłam się przebrać we wczorajsze ciuchy, pożegnałam się z chłopakiem i poszłam do siebie. Po wejściu do domu skierowałam się do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Wyszłam owinięta ręcznikiem i poszłam do kuchni sprawdzić stan mojej lodówki. Przywitało mnie światełko i pustka. Po chwili zadzwonił dzwonek. W ręczniku poszłam otworzyć drzwi. Wybuchnęłam śmiechem widząc stojącą za nimi osobę.
-Co się stało ? - zapytałam wchodzącego do mojego mieszkania Zbyszka.
-No bo .. - przerwał.
-No bo co ? - zapytałam unosząc jedną brew.
-Stęskniłem się. - rzucił się na mnie i przycisnął mnie do ściany miażdżąc moje usta swoimi malinowymi ustami.
-Starczy. - odepchnęłam go od siebie i poszłam w stronę sypialni.
Dogonił mnie i poszedł razem ze mną. Położył się na łóżku i odpalił mojego laptopa. Ja natomiast przejrzałam co mam w garderobie. Wyciągnęłam jasne jeansy i bluzkę z napisem. Poszłam do sypialni gdzie nadal leżał Bartman i przyglądał mi się.
-Muszę się ubrać. - spojrzałam na niego znacząco.
-Nie przeszkadza mi to. - poruszał brwiami.
-Zamknij oczy i nie podglądaj. - powiedziałam stanowczo i odwróciłam do niego plecami.
Zdejmując z siebie ręcznik czułam spojrzenie atakującego.
-Bartman ! - krzyknęłam i odwróciłam w jego stronę. - Albo zamykasz oczy, albo wychodzę. - dodałam i się uśmiechnęłam.
-Proszę. - spojrzał oczami kotka ze Shreka. Wiedział, że to na mnie działa.
-Nawet nie próbuj. Dobrze wiesz, że nie umiem się temu oprzeć. - powiedziałam podchodząc do niego.
Odstawił laptopa na podłogę i zrobił niewinną minę. Pochyliłam się nad nim i potargałam go po włosach. Ten znowu wpił się w moje usta i przyciągnął do siebie. Usiadłam na nim okrakiem i jeżdżąc po jego torsie oblizałam ponętnie swoje wargi. Zbyszek uśmiechnął się tylko i pokręcił głową. Zdjęłam mu koszulkę i rzuciłam w stronę garderoby. Bartman zajął się moim ręcznikiem i po chwili leżałam pod nim nago zdejmując mu spodnie. Po szybkim, namiętnym i dzikim stosunku ubrałam się w przygotowane wcześniej ciuchy i razem z mężczyzną zeszłam na dół. Siatkarz poszedł do salonu, a ja zrobiłam nam herbatę i dołączyłam do reprezentanta Polski. Siadłam obok niego, a on położył swoją głowę na moich kolanach. Głaskałam go po policzku, a za chwilę zaczęły zamykać mu się oczy. Doprowadziłam jego włosy do jakiegokolwiek ładu i wstałam podkładając mu poduszkę. Wyszłam do sklepu w celu zrobienia zakupów na obiad i parę przyszłych dni. Po 20 minutach z powrotem byłam w mieszkaniu i wzięłam się za przygotowywanie obiadu. Zrobiłam spagetti, bo nie miałam innego pomysłu. Poszłam do salonu i obudziłam chłopaka. Poszliśmy do kuchni i zjedliśmy przyszykowane danie. Po południu postanowiliśmy wyskoczyć na basen. Kupiliśmy karnety na 2 godziny i rozeszliśmy do swoich szatni. Wychodząc z szatni zobaczyłam czekającego już Zbyszka. Podeszłam do niego i wskoczyłam na plecy obejmując go nogami w pasie i całując w policzek.
-Wariatka. - zaśmiał się i przerzucił na swój brzuch.
-Twoja wariatka. - odpowiedziałam mu i zatopiłam w jego ustach.
Zeskoczyłam z niego i pociągnęłam za rękę kierując w stronę drabinek. Weszliśmy do wody i poszliśmy od razu na głęboką. Znowu uczepiłam się go jak małpka i na plecach ze mną przepłynął dwie długości. Potem wróciliśmy na płytszą wodę i w końcu mogłam popływać. Po 2 godzinnym byciu w wodzie rozeszliśmy się do swoich szatni. Gdy suszyłam włosy wszedł Bartman.
-Wyjazd. - zaśmiałam się.
-E tam. I tak zaraz kończysz. - rozsiadł się na ławce.
Po 15 minutach wyszliśmy z basenu, wsiedliśmy do samochodu siatkarza i pojechaliśmy do mnie. zmęczeni padliśmy na kanapę w salonie i tam usnęliśmy twardym snem.




------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- wiem,znowu długo mnie nie było,przepraszam :* ale macie magiczną ( przynajmniej dla mnie ) 9 <3 odezwę się koło 7 czerwca,albo spróbuję wcześniej :) już jutro zaczyna się Liga Światowa :) nie mogłam się już doczekać tych meczy,emocji,radości .. i teraz zabrzmię jak hotka,ale : ZBYCHIAŁ WIELKI COME BACK *.* wiedziałam,że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko.a teraz mam do Was pytanie : podoba się Wam to co piszę czy mam coś zmienić ? :) pozdrawiam :*

czwartek, 23 maja 2013

Rozdział 8


Rano obudziłam się wtulona w Bartmana. Miał zamknięte powieki, ale wiem, że już nie spał. Pocałowałam go lekko w usta, a za chwilę odwdzięczył mi się namiętnym pocałunkiem.
-Kłamczuch ! - zaśmiałam się.
-Oj tam kłamczuch od razu. - udał obrażonego.
-Kochanie .. - powiedziałam słodko i zaczęłam wodzić palcem po jego torsie. On aby się zaśmiał i przyciągnął mnie do siebie.
Pocałowałam go szybko i poszłam do kuchni, żeby zrobić nam śniadanie. Zdecydowałam się na omlety. Po chwili poczułam na szyi ciepły oddech.
-Wyjazd ! - uśmiechnęłam się.
-Ale .. - zaczął.
-Idź się ubrać to wtedy pogadamy. - wypchnęłam mężczyznę z pomieszczenia.
-Nienawidzę Cię ! - krzyknął z łazienki.
-Wiem, bo mnie kochasz ! - odkrzyknęłam ze śmiechem.
Po paru minutach wparował do kuchni w samych spodenkach do kolan i z cwaniackim uśmiechem.
-Miałeś się ubrać. - spojrzałam na niego.
-Przecież jestem ubrany. - usiadł na krześle.
Nic nie odpowiedziałam tylko podałam mu omlety i sama poszłam się ubrać gdyż paradowałam w samej koszulce Zibiego.
-A Ty gdzie ? - usłyszałam za swoimi plecami.
-Ubrać się. - zaakcentowałam słowo 'ubrać'.
Usłyszałam ciche westchnięcie i poszłam do sypialni. Wciągnęłam krótkie spodenki, bokserkę, włosy związałam w koka i wróciłam do kuchni.
-Zdecydowanie lepiej wyglądasz w mojej koszulce. - zrobił smutną minę.
-Wracasz na noc do siebie. - odparłam tylko.
-Dlaczego ? - zapytał zawiedziony.
-Faza zasadnicza jeszcze się nie skończyła i musisz się skupić na meczach Panie Bartman. - zaśmiałam się.
-To Ty chodź do mnie teraz. O 18 kończę trening i przyjadę po Ciebie. - powiedział. - Albo nie, zabiorę Cię na trening. - dodał.
-To muszę się spakować. - dokończyłam posiłek i poszłam wolnym krokiem do sypialni.
Podczas pakowania poczułam na ramionach dłonie Zbyszka. Wzięłam do większej torebki bieliznę i ubranie. O 16 pojechaliśmy na trening. Po wkroczeniu na halę wszyscy siatkarze rzucili się pędem w moją stronę.
-Kogo widzą moje piękne oczy. - przytulił mnie Igła na powitanie.
-Ja też za Tobą tęskniłam Krzysiu. - zaśmiałam się.
-Co to za zbiorowisko przy mojej dziewczynie ? - zapytał atakujący i wepchnął się między mnie, a Ignaczaka obejmując nas ramionami.
-Dawno się z nią nie widzieliśmy Zbysiu. - Krzysiek puścił mi oczko.
Po chwili zjawił się trener Kowal, który od razu zagonił chłopaków do ćwiczeń. Najpierw mieli ćwiczenia rozciągające, potem atak, odbiór, zagrywka, rozegranie i krótki meczyk. Podzielili się na dwie drużyny. Pierwsza : Bartman, Achrem, Kovacević, Perła, Maciek, Pit. Druga : Jochen, Lotman, Igła, Kosa, Grzyb, Lukas. Po zaciętym meczu wygrała drużyna Paula z wynikiem 3 : 2. Wszyscy siatkarze rzucili się na picie. Po mojej lewej na krzesełka padł Piter, a po prawej amerykański przyjmujący. Natomiast przy moich nogach siadł Zbyszek.
-Co ? Zmęczeni ? - zapytałam z ironią.
-Jak jesteś taka mądra to na następnym treningu grasz z nami. - odezwał się Nowakowski.
-Czy ja dobrze słyszałem ? Pani Bartman zagra z nami ? - wtrącił się Ignaczak.
-Igła ! - wydarłam się.
-Tata ! - wpadł na halę Młody Ignaczak i wskoczył Krzyśkowi na plecy. - Śmierdzisz staruszku. - zeskoczył z prędkością światła.
-Młody ! - wrzasnął Krzysztof. - Koniec z grą na X – boxie. - dodał.
-Powiem mamie, że chowasz przed nią słodycze w mojej szafce przy łóżku. - odparł Sebastian.
-Ee .. - zaciął się starszy z Ignaczaków, a my po stwierdzeniu Seby tarzaliśmy się po podłodze ze śmiechu. Pierwszy raz widzę jak ktoś przegadał libero. Siatkarze poszli do szatni, a ja poczekałam na nich z synem Krzysia, który stwierdził, że nie ma zamiaru wdychać potu tylu gorylów. Popłakałam się ze śmiechu. Po 18 wróciłam w końcu ze Zbyszkiem do jego domu.
-Jaki masz plan na spędzenie tego wieczoru ? - zapytał mnie chłopak całując po ramieniu i obojczyku.
-Na pewno nie na pieprzeniu się z Tobą. - odepchnęłam go od siebie i zaczęłam uciekać. W połowie drogi powędrowałam w górę, bo Bartman mnie dogonił wziął na ręce.
-Jeszcze się przekonamy. - i przerzucił mnie przez swoje ramię niosąc do sypialni.
Położył mnie na łóżku i oparł się na rękach nad moim ciałem. Zaczął mnie całował najpierw po dekoldzie, ramionach aż wreszcie dotarł do moich ust. W przerwie między pocałunkami zdjęłam mu koszulkę i rzuciłam w kąt pokoju. Natomiast moja bokserka wylądowała obok drzwi. Nie odrywając się od moich ust zdjął mi spodenki wyrzucając je za siebie. Zostałam w samej bieliźnie. Zajęłam się jego spodniami. Rozpięłam mu pasek i guzik. Przygryzając mu wargę powoli rozpinałam mu rozporek. Czułam jak rosła jego męskość. Zsunęłam mu nogami spodnie z bioder. Przygryzając mi ucho rozpiął mój stanik i zaczął pieścić moje piersi. Znowu zachłannie wpił się w moje usta i zdarł ze mnie czarne koronkowe figi, które wylądowały tam gdzie jego koszulka. W odpowiedzi zdjęłam mu bokserki po czym delikatnie wszedł we mnie. na początku jego ruchy były powolne lecz z każdą minutą stawały się szybsze, a nasze oddechy coraz bardziej nierówne. Za chwilę oboje mieliśmy dojść. Przygryzłam mu szyję zostawiając czerwony ślad i mocniej wbiłam paznokcie w jego plecy robiąc nieznane wzory. Po chwili padł obok mnie ciężko dysząc. Pocałowałam go w usta i wstałam ubierając jego koszulkę oraz figi po czym swoje kroki skierowałam do kuchni. Zaraz dołączył do mnie Bartman w bokserkach i skradając mi całusa poszedł pod prysznic. Nalałam sobie sok do szklanki i wskoczyłam na kuchenny blat. Po jakimś czasie Zbyszek wyszedł z łazienki i stanął w drzwiach kuchni opierając się o framugę. Uśmiechnął się nonszalancko i podszedł do mnie stając pomiędzy moimi nogami i odstawiając moją szklankę na blat zaczął mnie całować.
-Zbyszek .. - zaśmiałam się i oparłam mu dłonie o jeszcze mokry tors. W odpowiedzi zamknął mi usta pocałunkiem.
-Bartman ! - odepchnęłam go i zeskoczyłam z blatu uciekając do sypialni.
Wzięłam z szafy koszulkę siatkarza i poszłam do łazienki pod prysznic. Wchodząc do pokoju zauważyłam leżącego na łóżku Bartmana z laptopem na kolanach. Padłam obok niego i położyłam głowę na jego torsie rysując kółka na umięśnionym brzuchu atakującego. Odłożył laptopa, przykrył nas kołdrą i całując mnie w głowę przytulił do siebie. Pocałowałam go w policzek i wtulona w niego usnęłam.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- wiem,długo mnie nie było,przepraszam :< ale mam nadzieję,że ten rozdział Wam to wynagrodzi :*

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 7


W sobotę obudziłam się z myślą, że jak dobrze, że to już weekend. Obok mnie spokojnie spał Zbyszek. Pocałowałam go w policzek, a po chwili wpił się w moje usta przewracając mnie na plecy. Oddałam mu pocałunek i zepchnęłam go z siebie wstając i idąc do kuchni. Wchodząc do pomieszczenia, podeszłam do okna i włączyłam stojące tam radio. Gdy robiłam śniadanie poruszałam w rytm biodrami. Nagle poczułam oplatające mnie ręce.
-Jeśli takie widoki mam mieć codziennie to ja się do Ciebie wprowadzam. - zaśmiał się.
-Dobra, ale gotujesz, sprzątasz i robisz zakupy. - odwróciłam się do niego i wybuchnęłam śmiechem widząc jego minę. - Żartowałam. - dodałam i cmoknęłam w usta.
Dokończyłam smażenie omletów i podałam je z kawą. Po śniadaniu włożyłam naczynia do zmywarki i poszłam się ogarnąć, a Bartman z tym czasie pojechał do siebie się przebrać, wziąć rzeczy na mecz i wrócił do mnie. On przebywa u mnie częściej niż w swoim własnym domu. Oczywiście do 16.30 oglądaliśmy telewizję. Potem zaczęliśmy się zbierać na mecz, bo Zbyszek miał być już o 17, bo o 18 zaczynali grać. Po dotarciu na halę atakujący poszedł do szatni, a ja zajęłam miejsce obok statystyków Resovii. Chwilę po 17 wyszli rzeszowianie na rozgrzewkę, a niedługo po nich Skra. Gdy zostało parę minut Zbyszek podszedł pod stolik przy którym chwilowo siedziałam i dał mi buziaka.
-Bartman, skup się na meczu, a nie ślinę wymieniasz z Asią. - zaśmiał się i walnął siatkarza przyjaźnie w ramię.
-Idę, idę. - uśmiechnął się i pocałował mnie szybko w policzek.
Równo o 18 obie drużyny wyszły na parkiet. Najpierw przywitali kapitana gości, a następnie Oliega. Po podaniu sobie rąk przed meczem Skra wyszła na boisko w składzie : Winiar z Szamponem na przyjęcie, Atanasijević na atak, Woicki rozegranie, Kłos z Plińskim na środek i Zator na libero. Natomiast gospodarze weszli na boisko aby rozegrać mecz : Achrem z Lotmanem na przyjęcie, Tichacek na rozegranie, Pit z Kosą na środek, Igła na libero i Zbyszek na atak. Spotkanie się zaczęło. Obie drużyny szły punkt za punkt, a na pierwszej przerwie technicznej z wynikiem 8 : 7 zeszli rzeszowianie. Po przerwie było 8 : 8, a potem Resovia odskoczyła na parę punktów i zeszli z 4-punktowym prowadzeniem. Pierwszego seta na przewagi wygrała Asseco. Drugi rozegrany był 25 : 19 dla gospodarzy, a po trzecim była wielka radość dla pasiaków. MVP spotkania został siatkarz z numerem 9 na koszulce. Po odebraniu statuetki najpierw podbiegł do pozostałych, a później do mnie i porwał mnie ze sobą na parkiet okręcając się wokół własnej osi. Objęłam go mocniej nogami w pasie i złapałam za szyję całując go w policzek.
-Gratuluje Kochanie. - uśmiechnęłam się.
W podziękowaniu odstawił mnie na ziemię i podbiegł podać ręce skrzatom. Potem chwilę się rozciągali, a ja w tym czasie pokazałam Andrzejowi zdjęcia. Gdy Zbyszek poszedł się ogarnąć po meczu, ja w tym czasie pogadałam chwilę z Bąkiem i Kłosem, którzy wyszli właśnie z drugiej szatni. Zaraz dołączył do nas atakujący i poszliśmy do mnie czyli Bartman znowu u mnie nocuje.
-Chcesz coś zjeść ? - zapytałam wchodząc do łazienki i kierując się w stronę łazienki.
-Niekoniecznie. - powiedział idąc za mną.
-Jak chcesz. Ja sobie robię tosty. - wyminęłam go.
-Ja też się może skuszę. - objął mnie.
-Magiczne słowo. - zdjęłam jego ręce z moich bioder.
-Proszę. - spojrzał na mnie oczami kotka ze Shreka.
-No dobra. - przeczesałam ręką jego włosy.
Swoje kroki skierowałam do kuchni, żeby zrobić jedzenie i herbatę. Chwilę po 22 zaczęliśmy jeść. Po bardzo późnej kolacji skoczyłam szybko pod prysznic i ubrałam koszulkę Bartmana, którą mu kiedyś zabrałam i weszłam pod kołdrę. Zaraz po mnie wpakował się Bartman w samych bokserkach. Przytulił się do moich pleców i położył rękę na moim biodrze. Po chwili czułam, że robi mi malinkę.
-Bartman ! - zerwałam się i zaczęłam śmiać.
-Co ? - zapytał.
-Przestań mi robić malinki ! - położyłam się i przykryłam po uszy kołdrą.
-No weź się nie wygłupiaj. - próbował zerwać ze mnie pościel.
-A dasz mi spokój ? - wyjrzałam niepewnie.
-Tak. - wywrócił oczami.
Po czym rzuciłam się na niego i usiadłam na nim. Zaczął się ze mnie śmiać i wpił się w moje usta. Chwilę potem leżałam na łóżku, a on nade mną zwisał i całował po szyi. Pozbył się mojej koszulki i zaczął pieścić moje piersi i zataczać językiem kółka na brzuchu i obojczykach. Ja zajęłam się jego bokserkami, które wylądowały obok koszulki. Wszedł we mnie delikatnie, ale po chwili ruchy stały się ostrzejsze. W pokoju słychać było nasze nierówne oddechy. Oboje dochodziliśmy. Coraz mocniej wbijałam paznokcie w jego plecy i robiłam czerwono - krwiste ślady. Po wszystkim próbowaliśmy unormować nasze oddechy. Wtuleni w siebie popadliśmy z objęcia Morfeusza.


------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------przepraszam, że musieliście tak długo czekać, ale brak weny mi się wkradł :< postaram się to nadrobić :) pozdrawiam :*

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 6


O 2 w nocy obudziła mnie burza. Od zawsze się jej bałam. Zadzwoniłam do Zbyszka.
-Halo ? - usłyszałam zaspany głos w słuchawce.
-Możesz do mnie przyjechać ? Boję się burzy.
-Jestem za 15 minut.
Równo o 2.20 zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko wstałam z łóżka i w koszulce pobiegłam otworzyć drzwi.
-Jesteś. - wtuliłam się w siatkarza.
-Chodź, idziemy spać. - wziął mnie za rękę i zaprowadził do sypialni.
Gdy leżeliśmy już w łóżku wtuliłam się w nagi tors Bartmana i zasnęłam jak małe dziecko. Koło 6 obudził mnie zapach świeżo parzonej kawy. Zwlokłam się z łóżka i poszłam w stronę kuchni. Zastałam w niej Zbyszka ubranego w jeansy i z niewytartym torsem oraz mokrymi włosami robiącego śniadanie. Przyglądając się pomyślałam, że miło by było gdybym codziennie miała taki widok.
-Nie przyglądaj się tak tylko idź się ogarnąć i chodź na śniadanie. - powiedział nawet nie odwracając się w moją stronę. Wiedziałam, że się uśmiecha.
'Cholera !' pomyślałam. Bez słowa poszłam pod prysznic i się ubrałam. Gotowa zeszłam z powrotem na dół. Boże, on mi nie ułatwia życia. Chyba muszę z nim poważnie pogadać na nasz temat.
-Musimy pogadać. - powiedziałam jedząc jajecznicę i popijając ją kawą. - Ale nie teraz. Jak wrócę z zajęć.
W ciszy zjedliśmy śniadanie. Potem ja musiałam iść na uczelnię. Zbyszek został i miał po mnie potem przyjechać. A, że ma wolny dzień to poprosiłam go, żeby dorobił sobie klucze do domu. Równo o 13 przyjechał Bartman.
-Do mnie czy do Ciebie ? - zapytał z uśmiechem kiedy wsiadłam.
-Może do Ciebie ? - odparłam niepewnie.
Po upływie kilku minut byliśmy już w mieszkaniu siatkarza. Jak to zwykle po przyjściu do atakującego rozwaliłam się na kanapie.
-Zrób mi herbatę ! - krzyknęłam do właściciela domu. - Proszę, proszę, proszę ! - dodałam.
Usłyszałam tylko jak wzdycha. Wiedziałam, że zrobi. Nigdy nie umiał mi odmawiać. Za chwilę zjawił się z dwoma parującymi kubkami i wrył się na kanapę obok mnie kładąc głowę na moich kolanach.
-Ja też chciałbym z Tobą o czymś pogadać. - powiedział spoglądając na mnie z dołu.
-Mów. - spojrzałam na niego zachęcająco.
-Kocham Cię. - powiedział patrząc mi w oczy.
-Zbyszek... - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Wiem. - uciął krótko i wstał z kanapy kierując się do drzwi.
-Usiądź, proszę Cię. - spojrzałam na niego. - Coraz częściej myślę o Tobie w roli chłopaka, nie jak w roli przyjaciela. Gdy jem śniadanie, siedzę na uczelni, jem obiad, leżę w łóżku albo robię cokolwiek innego. Ale w głowie mam tylko 'Zbyszek, Zbyszek, Zbyszek', nic więcej. Jesteś dla mnie ważny. Cholernie waży, ale ja nadal pamiętam to co zrobił mi... - nie dokończyłam. Z moich oczu lały się łzy. Zbyszek kucnął przede mną i wytarł moje mokre policzki i przytulił.
-Cii... - uspokajał mnie głaszcząc po plecach. - Obiecuję, że Cię nie skrzywdzę.
Wtuliłam się w chłopaka wdychając jego perfumy.
-Kocham Cię... - szepnęłam mu na ucho.
W odpowiedzi wpił się w moje usta. Nie odrywając się ode mnie, wstał i posadził mnie na swoich kolanach. Całował namiętnie, ale jakby nie pewnie. Jakby bał się, że ucieknę. Oderwaliśmy się od siebie, a ja usnęłam wtulona w mężczyznę mojego życia z głową na jego torsie. Obudziłam się na łóżku w sypialni Zbyszka w jego koszulce. Była 4 nad ranem, a ja o dziwo byłam wyspana. Obok mnie słodko spał Bartman. Ja natomiast wstałam i poszłam zrobić sobie śniadanie. Po upływie mniej niż 10 minut czułam oplatające mnie ręce i delikatny pocałunek w szyję.
-Dzień dobry pięknej pani. - zaśmiał się.
-Witaj... Kochanie. - odwróciłam się do niego i pocałowałam. - Idź się ogarnij i chodź na śniadanie.
Po szybkim śniadaniu u Zbyszka przebrałam się we wczorajsze ciuchy, a koszulkę mu zwinęłam, bo tak pięknie pachniała jego perfumami i poszłam do siebie. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i poszłam na uczelnię. Po zajęciach przyjechał Zbyszek, który zabrał mnie na trening Resovii. Oczywiście dzisiaj nie pracowałam. Umówiłam się z Andrzejem, że przychodzę tylko na mecze, a jeśli mam chwilę wolnego to tylko wtedy na treningi. Dzisiaj byłam kompletnie nieprzygotowana na to, że pojadę na Podpromie.
-Witam wszystkich ! - krzyknęłam wchodząc na halę razem z atakującym.
-Asia ! - rzucili się na mnie wszyscy siatkarze ściskając mnie i skaczą wokoło.
-Też się cieszę, że Was widzę. - zaśmiałam się po czym Zbyszek oświadczył wszystkim, że jesteśmy parą.
Nawet z nim nie gadałam na ten temat, ale zrobiło mi się ciepło na sercu gdy widziałam, że mówił o tym z wielką radością. Bez żadnego słowa, wtuliłam się w ramiona siatkarza. Ten tylko się uśmiechnął i pocałował mnie przelotnie i poszedł się przebierać na trening. Dzisiaj byłam tylko obserwatorem. Porozmawiałam z Andrzejem i po skończonej męczarni chłopaków zwinęłam się ze Zbyszkiem do mojego domu. Jutro rano miał odwołany trening z racji tego, że po południu mają mecz ze Skrą. Bartman poszedł pod szybki prysznic i glebnął się w sypialni na łóżku, a ja zajęłam łazienkę po czym dołączyłam do mężczyzny i przytulając się do niego usnęłam.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------z okazji urodzin Zbyszka pragnę mu życzyć, żeby uśmiech nigdy nie zchodził z jego twarzy, żeby kontuzje go nie dopadały. Dziękuję mu za wolę walki w czasie sezonu ligowego i reprezentacyjnego i życzę samych wygranych z Reprezentacją i powodzenia w nowym klubie :*