wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 21

Wstałam wcześnie i od razu poszłam pod prysznic. Po wyjściu z toalety skierowałam się do kuchni gdzie siedziała przyjaciółka.
-Dlaczego chcesz wyjechać ? - zapytałam na wstępie.
-Michał .. - powiedziała i spuściła wzrok.
-Co Michał ? - dopytywałam.
-Napisał wieczorem, że pewnie jak będzie mecz to przyjdę z wami. Napisał, że przyjedzie też Monika, że musimy pogadać, że te dwa dni, które spędziliśmy we czwórkę nic dla niego nie znaczyły. Rozumiesz ? Nic ! - wykrzyczała ze łzami w oczach.
-Posłuchaj. - wstałam i podeszłam do niej. - Kubiak to zwykły sukins .. ee, dupek jeśli tak powiedział. Nie przejmuj się nim. I nie wyjeżdżaj tylko z jego powodu. Zostań, pójdziesz z nami na mecz i pokażesz mu, że to też dla Ciebie nic nie znaczyło, okej ? - zapytałam.
-Dlaczego ? - lekko się uśmiechnęła.
-Ale co ? - nie zrozumiałam.
-Zawsze przy mnie jesteś. - powiedziała.
-Bo mi na Tobie zależy głupolu. - przytuliłam ją. - Pokażemy mu co stracił. - zaśmiałam się. - Zostajesz ? - zapytałam.
-Z wami ? Zawsze ! - wybuchnęła śmiechem.
-A co tu tak wesoło ? - wszedł do kuchni Zbyszek i pocałował nas w policzki.
-Z czasem się dowiesz. - zaśmiała się moja przyjaciółka i wytknęła mu język.
No i zaczęło się przekomarzanie między dwiema najważniejszymi dla mnie osobami. Patrzyłam na nich z uśmiechem na ustach. Byłam niesamowicie szczęśliwa, że Bartman i Karolina się dogadywali. Zrobiłam nam wszystkim jajecznicę i wzięliśmy się za jedzenie. Zibi poszedł na trening, a my sprzątnęłyśmy dom i rzuciłyśmy przed telewizor. W końcu nadszedł dzień meczu. Rano razem z blondynką poszłyśmy na małe zakupy, na których spotkałyśmy Michała Łasko. We trójkę połaziliśmy po sklepach. My pomagałyśmy jemu, a on nam. Nie powiem, ale gust to miał. O piętnastej się rozeszliśmy. Do domu przyszłyśmy dziesięć minut później. O dwudziestej zbieraliśmy się na halę. Ja zasiadłam przy stoliku statystyków, a Karolina miała zarezerwowane miejsce zaraz za bandami. Nie wiem jakim cudem, ale Zbyszkowi udało się ją tam wkręcić. Nawet nie chcę wiedzieć co wymyślił. Resovia rozpoczęła mecz w składzie : Bartman, Grzyb, Pit, Igła, Achrem, Kovacević i Dobrowolski. Jastrzębianie wystąpili na swoich pozycjach : Łasko, Gierczyński, Kubiak, Popiwczak, Tischer, Czarnowski, Holmess. Spotkanie zaczęło się. Szybkie trzy sety wygrane przez Resovię do 22, 15 i 23. MVP został Nikola. Razem z przyjaciółką stanęłyśmy w kwadracie rezerwowych czekając na Zbyszka. Podszedł do nas z Igłą i paroma innymi resoviakami. Musnął lekko moje usta i widząc zmierzającego w naszą stronę Kubiaka szepnął 'Proszę cię, tylko spokojnie'.
-Przepraszam, ale stężenie chamstwa wzrosło. - uśmiechnęłam się złośliwie i wyminęłam Michała nie obdarzając go nawet spojrzeniem.
Poszłam do Łaski i pogratulowałam wytrwałości gdyż cały mecz dwoił się i troił, żeby goście wygrali, ale sam meczu nie wygra. Nie zdziwił się, że przyszłam zaraz po tym jak przyjmujący z numerem trzynaście poszedł w naszą stronę. Wiadoma sprawa, że o wszystkim wiedział. Jestem na 200% pewna, że Ignaczak wszystko mu opowiedział. Gadaliśmy i przyszedł do nas Zbyszek z Sebastianem. Dlaczego mnie to nie dziwi ? Bartman to ulubiony wujek wszystkich dzieci pozostałych zawodników. Ma świetne podejście do maluchów. Zostawiłam panów samych i poszłam do Iwony, która stała i patrzyła jak Dominika biega za piłką, którą turlali Krzysiek z Perłą.
-Widzę, że obecność Kubiaka ci nie sprzyja. - zaśmiała się i dźgnęła w bok.
Uśmiechnęłam się i porwałam na ręce małą Ignaczakównę. Objęła mnie mocno i wtuliła w moją szyję.
-Cześć księżniczko. - pocałowałam ją w główkę.
-Ceść ciocia. - uśmiechnęła się identycznie jak jej tata.
Obie Igiełki wdały się w libero. Sebastian był chodzącą kopią pod względem wyglądu i charakteru. Tak samo wygadany jak Krzysztof. Na każdym kroku potrafił powiedzieć coś co zwaliło każdego z nóg ze śmiechu. Dominika natomiast podobna była tylko z wyglądu. Najpierw musiała poznać wszystkich, a dopiero potem robiła się przylepką. Jedyne co miała po Ignaczakowej to usta i dołeczki w policzkach gdy się uśmiechała. Odstawiłam na podłogę dziewczynkę i zrobiłam jej parę zdjęć. Po chwili hala pustoszała, zostały pojedyncze osoby proszące o zdjęcie czy autograf. Wszyscy z uśmiechami na ustach pomimo tego, że dosłownie kilkanaście minut temu nie wiedzieli w którą stronę iść do kibiców, teraz pozowali czy składali podpis. Zawsze starali się zostać jak najdłużej, ale po męczącym meczu było to po prostu niemożliwe. Gdy wszyscy już wyszli siatkarze poszli w stronę szatni, a ja z Karoliną, Iwoną, dzieciakami, żoną Nikoli i jego również dwoma wiernymi kopiami czekałyśmy przy tylnym wyjściu. W końcu wszyscy wyszli razem z atakującym śląskiego zespołu.
-Kiedyś was odwiedzę. - powiedział obejmując mnie i śmiejąc.
Oczywiście mój aparat poszedł w ruch, bo musiałam uwiecznić gdy chłopaki wygłupiali się z maluchami albo gdy te otoczyły biednego atakującego reprezentacji Polski. W końcu rozdzieliliśmy się i każdy pojechał w swoją stronę. Gdy dotarliśmy do domu poszłam zrobić szybką kolację, którą zostawiłam na stole i poszłam pod prysznic. Ubrałam się w koszulkę ZB9 i od razu do łóżka. Chwilę po mnie przyszedł sam wspomniany i padł jak kłoda. Na jego miejscu ja bym już umarła. Mecz na najwyższych obrotach bez zmiany, bo Jochen na treningu skręcił kostkę.
-Idź się wykąp i spać. - przejechałam dłonią po jego policzku.
Wstał i poszedł do łazienki. Gdy wrócił ponownie padł. Przykrył nas kołdrą i przyciągnął do siebie. Zerknęłam jeszcze na telefon, na którym była wiadomość. Nadawcą był Aleh. 'Moglibyśmy zostawić jutro u was wieczorem dzieciaki ? ;)', odpisałam szybkie 'Nie ma sprawy, a o której ? ;d'. Za parę sekund przyszła odpowiedź '18 wam pasuje ? ;d'. Wystukałam 'Jasne ;) do jutra ;)'. Odpisał 'Jesteśmy wam dozgonnie wdzięczni ;)'. Zablokowałam ekran i poinformowałam Zbyszka o planach na jutro. Zgodził się bez chwili zastanowienia.
-Dobranoc miśku. - powiedział sennie.
-Dobranoc kochanie. - wtuliłam się w niego i usnęłam.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- chce Wam powiedzieć jedno : KOCHAM WAS I DZIĘKUJE :* nie,nie martwcie się,że to koniec chyba,że chcecie .. wybór należy do Was ;) ja chcę podziękować za ponad 12 800 wejść i za wszystkie komentarze :* DZIĘKUJE :*

CZYTAM = KOMENTUJE ! :)

środa, 21 sierpnia 2013

Rozdział 20


Obudziły mnie promienie słońca wpadające do sypialni przez duże okno balkonowe. Siadłam i spojrzałam w bok, gdzie powoli oczy otwierał siatkarz. Nachyliłam się i pocałowałam go lekko w usta.

-Wstawaj. - mruknęłam i poszłam do łazienki.

Wzięłam zimny prysznic, który zawsze działał na mnie orzeźwiająco. Osuszyłam ciało ręcznikiem i owinięta wróciłam do pokoju w celu ubrania się. Gdy weszłam na całym łóżku smacznie spał Zbyszek. Chwyciłam swoją poduszkę i rzuciłam w atakującego.

-Pożałujesz tego. - zagroził mi i wstał.

-Zobaczymy. - stanęłam naprzeciwko niego z założonymi rękami.

-Zobaczymy. - pocałował mnie w czoło i poszedł do łazienki.

Weszłam do garderoby i wyciągnęłam ciuchy. Ubrałam się, włosy związałam w koka, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół. W kuchni siedziała Karolina i piła herbatę.

-Cześć. - rzuciłam i pociągnęłam ją na wysoko związanego kucyka.

-Grabisz sobie od rana. - zaśmiała się.

-Co jadłaś ? - zapytałam zaglądając do lodówki.

-Jajecznicę. - odparła krótko.

-Omleta chcesz ? - spojrzałam na nią.

-Nie, dzięki. Ale jak byś mi latte zrobiła. - spojrzała błagalnie.

-A idź. - wycelowałam w nią ścierką.

-Widzę od rana rzucasz we wszystkich czym popadnie. - wszedł do kuchni Bartman i przywitał się z przyjaciółką, a potem uszczypnął mnie w bok.

Poczochrałam go po włosach i wróciłam do robienia śniadania. Za chwilę na stole stał talerz z gorącymi plackami i trzema parującymi kubkami.

-Co dzisiaj zamierzamy robić ? - zapytałam mężczyznę i dziewczynę.

-Ja się opalam. - odpowiedziała mi Karolina.

-A ja umyję w końcu samochód. - dodał Zbyszek.

-Opalam się z Tobą. - wskazałam na przyjaciółkę.

Po śniadaniu wyszliśmy na dwór. We dwie rozłożyłyśmy się na leżakach, a Zbyszek zdjął koszulkę, która wylądowała na moim brzuchu. Złożyłam ją i podłożyłam pod głowę. Zamknęłyśmy oczy i usłyszałyśmy tylko 'Kurwa !'. spojrzałam na atakującego, który był cały mokry. Jak się okazało woda w wężu była pod wielkim ciśnieniem i wystrzeliła prosto w niego.

-Opalisz się kochanie. - uśmiechnęłam się i wróciłam do opalania.

-Grabisz sobie słońce. - rzucił i zabrał za mycie.

Za parę minut poczułam strumień lodowatej wody. Otworzyłam oczy i ujrzałam wesołego siatkarza.

-Mówiłem, że się zemszczę. - posłał mi swój najpiękniejszy uśmiech i oblał Karolę. - Zapraszam panie do mycia. - wskazał na Audi.

-Poradzisz sobie sam Zbysiu. - powiedziała dziewczyna i wróciła do opalania.

-No widzisz. - poparłam ją.

-Kochanie, zapraszam. - podszedł do mnie, podniósł z leżaka i zaprowadził do samochodu.

-Jesteś okropny. - ochlapałam go pianą.

-Tak ? - podszedł do mnie i przytulił zostawiając większą plamę na moich ubraniach.

-Tak. - pocałowałam go. - Ale i tak Cię kocham. - i znowu wpiłam się w jego malinowe wargi obejmując za szyję.

-Cześć ! - usłyszeliśmy głos Sebastiana.

-Cześć. - oderwałam się od rzeszowskiego zawodnika i poczochrałam po włosach chłopca.

-Co robicie ? - zapytał i rozwalił się na moim miejscu.

-Oni we dwoje się biją, a ja korzystam ze słoneczka. - odpowiedziała Karolina i przybiła żółwika z młodym.

-Czyli nic nowego. - odparł.

-A gdzie masz tatę ? - zapytał Bartman.

-Zaraz przyjdzie. - powiedział Sebek.

-Puścił Cię samego ? - zdziwiłam się.

-Przecież to tata .. - wybuchnął śmiechem. - Przybiegnie za minutę i powie, że mnie zgubił po czym ogarnie, że ja już tu jestem. - dodał.

Faktycznie, po upływie sześćdziesięciu sekund zjawił się starszy z Ignaczaków i powiedział, że zgubił Sebastiana. Wybuchnęliśmy śmiechem widząc jego minę gdy zobaczył na leżaku swojego syna. Poszłam do domu po zimny sok i szklanki, a pozostałam tam czwórka wzięła Mikasę i odbijali. Nie wiem kto odbił dosyć mocno, ale Zibi musiał nieźle naginać, żeby to odebrać.

-Widzę, że cię ganiają. - zaśmiałam się obejmując go w pasie.

-Taka życia no. - pocałował mnie w czoło i oparł się brodą na mojej głowie.

-Gołąbeczki, nie obściskiwać się. - rzucił Krzysiek piłką w naszą stronę, którą zwinnie odbił pięścią atakujący.

-Krzysiu, a samochód umyć chcesz ? - odgryzł się Bartman ze złośliwym uśmiechem.

-Młody, nie podskakuj. - powiedział ze śmiechem libero.

-Przepraszam staruszku. - odpowiedział ZB9 i odsuwając się ode mnie klepnął po tyłku.

Rzuciłam się biegiem w jego stronę i wskoczyłam mu na plecy obejmując mocno za szyję. Odwrócił twarz w moją stroną i pocałował w nos.

-Nudzi mi się .. - jęczał Ignaczak Junior.

-Chodź ze mną. Mam pomysł. - chwyciłam dłoń chłopczyka i poszłam z nim do domu.

Skierowaliśmy się do kuchni gdzie robiliśmy tortille. Zrobiłam szybko placki, przyszykowałam warzywa i odgrzewałam, a Sebek na ciepłe już kółka nakładał produkty. W międzyczasie przyszykowałam sos czosnkowy i postawiłam w miseczce. Gdy wszystko było gotowe młody pobiegł po resztę. Wszyscy jak jeden mąż usiedli przy stole i rzucili się na jedzenie. Ja natomiast wskoczyłam na blat gdzie miałam odłożone tortille. Po obiedzie poszliśmy na taras, a Zbyszek razem z Sebastianem poszedł myć samochód. Koło dwudziestej poszli do siebie. Cała trójką siedliśmy w salonie. Atakujący poszedł pod prysznic, a ja pogadałam chwilę z Karoliną.

-Jutro wracam do siebie. - powiedziała po chwilowej ciszy.

-Ale dlaczego ? - zapytałam trochę zdziwiona.

-Przestań, zwaliłam się wam na głowę. Jutro mam pociąg. - odparła i poszła się pakować.

-O której wyjeżdżasz ? - weszłam do jej tymczasowego pokoju.

-O jedenastej. - spojrzała na mnie.

-To może chociaż Zbyszek Cię odwiezie na pociąg, co ? - drążyłam temat.

-Wezmę taksówkę. - mruknęła.

-Przestań. To żaden problem. - zła wyszłam i poszłam do kuchni.

Nalałam soku do szklanki i po raz kolejny dzisiejszego dnia usiadłam na blacie. Parę minut po mnie zjawił się siatkarz w samych bokserkach.

-Co się stało ? - zapytał podchodząc do mnie i stając pomiędzy moimi nogami.

-Nic. - powiedziałam patrząc się w napój.

-Ej, mała. - wziął moją twarz w swoje duże ciepłe dłonie.

-Karolina jutro wyjeżdża. - burknęłam i spojrzałam na niego.

-Dlaczego ? - nie dawał mi spokoju.

-Nie mam ochoty o tym gadać. O jedenastej ma pociąg. Nie musisz jej odwozić, weźmie taksówkę. - streściłam mu całą rozmowę.

-Idź pod prysznic. - pocałował mnie w czoło i ściągnął z blatu.

-Jesteś wredny. - dźgnęłam go palcem z uśmiechem.

-No idź, idź. - klepnął mnie w tyłek i poszedł za mną do sypialni.

Wzięłam jego dużą koszulkę, figi i popędziłam do toalety. Wskoczyłam pod prysznic i w ekspresowym tempie się umyłam. Wytarłam ciało ręcznikiem, wskoczyłam w 'piżamę' i wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko z uśmiechem i przytuliłam do Bartmana.

-Kocham cię. - szepnęłam patrząc mu w oczy.

-Kocham cię. - powtórzył moje słowa i delikatnie mnie pocałował.

-Co jutro robimy ? - zapytałam siadając na wysokości jego głowy.

-Chcesz iść na zakupy, prawda ? - spojrzał i się zaśmiał.

-Jak ty mnie dobrze znasz. - pochyliłam się i dotknęłam nosem jego nosa.

On aby się uśmiechnął i przekręcił na plecy. Ułożyłam się wygodnie w jego ramionach i zamknęłam oczy.

-Dobranoc żabko. - mruknął mi do ucha, a mnie owinął jego ciepły oddech.

-Dobranoc skarbie. - odpowiedziałam i popadłam w objęcia Morfeusza.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- jest nowy ;) macie już wszystko do szkoły ? ;)



CZYTAM = KOMENTUJE ! ;)

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 19


Obudziło nas walenie do drzwi.

-Czego ? - krzyknęłam patrząc na zegarek, który wskazywał ósmą trzy.

-Wyłazić z pieleszy. - wtargnęła Karolina do sypialni i kierowała się w stronę naszego łóżka.

Wtuliłam się bardziej w ramiona Zbyszka i zamknęłam oczy w celu ponownego uśnięcia.

-Dobra, wstaje już. - pocałowałam w policzek atakującego, który momentalnie usnął i poszłam pod prysznic.

Wyszłam w samym ręczniku i poszłam do garderoby poszukać ciuchów. Spojrzałam jeszcze przez okno. Świeciło cudowne słońce i mój wybór ostatecznie padł na zielone spodenki ombre i bluzkę z napisem z wyciętymi dziurami pod pachami. Na nogi założyłam niebieskie maxy, włosy spięłam w koka i zeszłam do kuchni.

-Co powiesz na zakupy ? - zapytałam przyjaciółkę wchodząc do pomieszczenia.

-Miałam pytać o to samo. - wyszczerzyła się .

Chwyciłam jabłko, napisałam siatkarzowi karteczkę 'Jesteśmy na zakupach. Kocham Cię <3', wzięłam torbę i klucze i poszłyśmy do galerii. Po czterech godzinach buszowania po sklepach wróciłyśmy do domu obładowane siatkami. Od razu skierowałam się do sypialni i ubrania wrzuciłam do garderoby. Zeszłam do salonu gdzie siedział Zibi i dziewczyna. Wskoczyłam na kanapę całując Zbyszka.

-Weźcie no. - mruknęła za śmiechem.

-No już, już. - zaśmiałam się i położyłam głowę na kolanach mężczyzny.

-Nie za wygodnie pani ? - zapytał jedyny facet w tym gronie.

-Kolana twarde trochę. - wyszczerzyłam się.

-Grabisz sobie. - przerzucił mnie przez swoje ramię i powędrował do łazienki.

-Karolinaaaaaaaaaa ! - krzyczałam, a ta tylko się uśmiechnęła i pogratulowała Zbyszkowi refleksu.

-Nienawidzę Cię Bartman. - okładałam go po plecach.

Gdy dotarliśmy do pomieszczenia, posadził mnie na szafce, zamknął drzwi i zadowolony stanął przede mną z założonymi rękami.

-Jeszcze brakuje ci kominiarki i mogę posądzić cię o porwanie. - zaśmiałam się i przyciągnęłam do siebie za koszulkę oplatając go nogami w pasie.

-Co Ty ze mną robisz ? - zapytał i ugryzł w obojczyk.

-Och, zamknij się Bartman. - wpiłam się w jego usta błądząc rękoma pod koszulką.

Oczywiście wiadomo jak to się skończyło. Próbowaliśmy unormować oddechy i doprowadzić się do użytku dziennego. Wyszliśmy z łazienki i skierowaliśmy do salonu.

-Zboczuchy ! - krzyknęła Karolina i celowała w nas poduszką.

Złapałam pocisk i odrzuciłam. Zostawiłam dwójkę w telewizyjnym i poszłam do kuchni. Nalałam sobie soku do szklanki i oparłam się o parapet.

-Stało się coś ? - odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciółkę z chłopakiem.

-Nie. Muszę ochłonąć. - spojrzałam znacząco na Zibiego.

-Ja wychodzę. - Karolina podniosła ręce w geście kapitulacji

-Chodź misiaczku ! - skoczyłam na nią i przytulając się do niej.

-Zbyszku, mógłbyś ? - zwróciła się do mężczyzny.

-Chodź przylepo. - chwycił mnie w biodrach i posadził na blacie kuchennym. - Może cię nie zaatakuje. - zaśmiał się szczypiąc mnie w bok.

-To już nawet się przytulić nie można ? - zrobiłam podkówkę i założyłam ręce. - Foch ! - zeskoczyłam z blatu i poszłam na telewizję.

Rozwaliłam się na całej kanapie i jadłam batona, której wzięłam z kuchni. Skakałam po kanałach gdy dosiedli się do mnie przyjaciółka i ZB9.

-Mam na was focha. - powiedziałam chowając jedzenie na wszelki wypadek.

Oni tylko się na siebie popatrzyli i zgnietli mnie mówiąc 'grupowy uścisk'. Po chwilowych czułościach włączyłam laptopa i przeglądałam nowe artykuły siatkarskie. W oczy rzucił mi się nagłówek 'Michał Kubiak przeprasza publicznie nową znajomą. Co na to jego dziewczyna ?'. pod spodem było napisane mniejszymi literami lecz pogrubione 'Jastrzębskiego przyjmującego widziano ostatnio w różnych miejscach razem ze Zbigniewem Bartmanem oraz jego dziewczyną, a także znajomą siatkarzy. Na powitanie czule ją przytulił i pocałował w czoło. Czy to oznacza romans ? Czy Michał K. zdradza swoją wybrankę ?'. Wybuchnęłam śmiechem czytając to.

-Karolina, zginiesz śmiercią tragiczną z rąk Moniki. - zwróciłam się w stronę przyjaciółki i podałam jej urządzenie, żeby przeczytała artykuł.

Po chwili również głośno się zaśmiała. Wysłałam linka do Krzyśka na pocztę i napisałam wiadomość, żeby ogarnął maila. Nie minęło pięć minut, a usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Dzwonił libero. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i wzięłam głośnomówiący. Słychać było śmiech, a potem 'Co to kurwa jest ?! Jestem u was za dziesięć minut.' i rozłączył się. Równo o piętnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć gdzie stał Ignaczak ze swoimi pociechami. No tak, pewnie im powiedział, że idzie do mnie i Zibiego, a oni koniecznie chcieli iść z nim. Goście poszli do salonu, a ja włączyć wodę na kawę. Zaparzyłam napój, Sebastianowi i Dominice nalałam soku do szklanek i wszystko zaniosłam do pomieszczenia gdzie trwała rozmowa na temat artykułu. Śmialiśmy się, że moja przyjaciółka zostanie rozszarpana. Poszliśmy do ogrodu gdzie małe Igiełki porwali Zbyszka i bawili się z nim w ganianego, a potem w rycerza na białym koniu, który ratuje przed złym smokiem księżniczkę, która jest jego siostrą. Sebek oczywiście był rycerzem, Bartman okrutnym smokiem, a Domi uwięzioną księżniczką. Po kilku walkach potwór został pokonany ciosem w brzuch i zwijał się na ziemi. Pobiegłam po aparat i cyknęłam parę fotek. ZB9 wstał z podłoża i usiadł obok mnie całując w policzek. Poszłam do dzieciaków i zabrałam na małą sesję. Koło dziewiętnastej Ignaczaki zaczęli się zbierać. Sprzątnęłam naczynia z tarasu i włożyłam do zmywarki. Skierowałam się do salonu gdzie był atakujący i Karolina. Padłam na kanapę i położyłam głowę na kolanach reprezentanta. Spojrzałam na jego twarz. Był bardzo pochłonięty rozmową z Karoliną. Nie wsłuchiwałam się na jaki temat tylko analizowałam każdą część jego ciała w swoich myślach. Zastanowiłam się kiedy ostatni raz powiedziałam mu 'kocham Cię', kiedy ostatni raz byliśmy na jakiejś kolacji, kiedy ostatni raz spędziliśmy wieczór tylko we dwoje. Podniosłam się z miejsca i całując go lekko w policzek poszłam pod prysznic. Wyszłam spod ciepłej wody i owinęłam się ręcznikiem. Umyłam zęby, włosy rozpuściłam i ruszyłam w stronę sypialni. Weszłam do garderoby w poszukiwaniu jakiejś bluzki i fig do spania. Przebrałam się i wskoczyłam na łóżko i odpaliłam laptopa. Weszłam na facebooka gdzie wszędzie było pełno 'Michał Kubiak ma nową dziewczynę' albo inne takie pierdoły. Uśmiechnęłam się na myśl, że teraz nie będzie miał łatwego i spokojnego życia tak jak do tej pory, ale sam się w to wpakował. Miałam jego numer i wysłałam mu wiadomość 'Widzę, że wkopałeś się w niezłe bagno ;> mam nadzieję, że szybko się z tego nie wyplączesz ;> a jeśli powiesz Zbyszkowi o tym sms-ie pogadamy inaczej ;> całuję :*'. Kliknęłam wyślij i zablokowałam ekran. Przeglądałam stronę gdy usłyszałam, że otwierając się drzwi. Spojrzałam nad ekran i ujrzałam sylwetkę mężczyzny. Wstałam z łóżka i podeszłam do niego wtulając się w ramiona.

-Kocham cię. - szepnęłam całując go w usta.

-Stało się coś ? - zapytał gdy się od siebie oderwaliśmy.

-Nie. Po prostu. - przytuliłam się.

Zaśmiał się i pocałował w czubek głowy. Poszedł do garderoby po bokserki i pod prysznic. Wylogowałam się z facebooka i odłożyłam laptopa. Zerknęłam na telefon i tak jak się spodziewałam nie było odpowiedzi od Kubiaka. Wzięłam balsam i smarowała ręce gdy wrócił Zibi. Maznęłam go kremem po policzku i słodko uśmiechnęłam. On tylko pokręcił głową i położył się obok mnie. Spojrzałam na niego, odłożyłam tubkę na szafkę i usiadłam na jego brzuchu. Wpiłam się w usta siatkarza kładąc mu dłonie na klatce. Oderwałam się od niego i przygryzłam lekko wargę. Sturlałam się na materac i ułożyłam w ramionach atakującego.

-Dobranoc mała. - przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej.

-Dobranoc kochanie. - odpowiedziałam i momentalnie usnęłam.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- za 2 tygodnie koniec .. rozdziały w czasie roku szkolnego będę dodawała na pewno dużo,dużo rzadziej.może co tydzień,może co dwa .. nie mam pojęcia.mam nadzieję,że mnie nie opuścicie i nadal będziecie przy mnie trwać :)



CZYTAM = KOMENTUJE ! :)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 18

Z głębokiego snu wybudziło mnie 'Ja pierdole. Kto tu to postawił ?!' wydobyte z ust Ignaczaka.
-Krzysiu, co ci zawadza z samego rana ? - zapytałam niemrawym głosem.
-Nic. - odpowiedział wkurzony.
-Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. - zaśmiałam się i rzuciłam w niego poduszką, którą zwinnie złapał.
Zamiast odrzucić ją do mnie, celował pociskiem w Zbyszka, który jeszcze smacznie spał.
-Wstawaj kochanie. - powiedział libero cienkim głosem.
-Spierdalaj Ignaczak. - burknął Bartman i przekręcił się na brzuch.
Po chwili razem z winowajcą wybuchnęłam głośnym śmiechem. Krzysiek poszedł do łazienki, a ja zerwałam pościel z atakującego i się przykryłam.
-Oddawaj to. - powiedział zaspanym głosem.
-Misiek. - klepnęłam go w tyłek na co zareagował bardzo szybko.
Odwrócił się i zawisł nade mną. Nachylił się trącając nosem mój nos. Przygryzłam mu delikatnie wargę na co mruknął zadowolony. Poczułam jak rośnie jego męskość. Tak dawno się nie kochaliśmy.
-Nie teraz skarbie. - szepnęłam mu na ucho, a sekundę później z łazienki wyparował Igła.
Zepchnęłam z siebie Zibiego i popędziłam do toalety. W miarę szybko wzięłam prysznic i owinięta ręcznikiem myłam zęby, gdy do łazienki wszedł Bartman. Spojrzałam na niego unosząc jedną brew. W odpowiedzi cmoknął mnie w policzek i wszedł do kabiny. Wypłukałam buzię i wzięłam się za suszenie włosów sięgających mi do pasa. Parę minut potem wyłonił się Zbyszek, z mokrą głową. Wziął wiszący ręcznik i wytarł nim włosy. Nałożył pastę na szczoteczkę i oparł się o umywalkę stając do mnie przodem. Wypłukał buzię, nałożył piankę i starannie się golił. Po wysuszeniu włosów nałożyłam na palec białej mazi i roztarłam ją na czole atakującego. Ten tylko przyciągnął mnie do siebie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek brudząc mnie całą.
-Nienawidzę Cię ! - powiedział i wytarłam twarz ręcznikiem.
-Jesteś pewna ? - zapytał sięgając po ręcznik i nachylając się nade mną.
-Tak. - rzuciłam i dźgnęłam palcem w klatkę piersiową.
Chwycił mnie w pasie i posadził na łazienkowej szafce stając pomiędzy moimi nogami. Sceneria typowo romantyczna. My w samych ręcznikach i hotelowa łazienka w naszym pokoju, a za drzwiami Krzysiek. Lepiej sobie wymarzyć nie mogłam.
-Zbyszek, proszę Cię. Nie teraz. Jak dojedziemy do domu. - oparłam dłonie o jego tors i ugryzłam w szyję.
-No tak, Ignaczak ! - krzyknął głośno. - Czy ty aż tak lubisz mnie gryźć w szyję ? - dodał ze śmiechem normalnym tonem.
Pokiwałam energicznie głową i zeskoczyłam z szafki szybko się ubierając. Włosy związałam w koka i wyszłam z łazienki. Pięć minut po mnie wyszedł ZB9. Wspólnie poszliśmy na śniadanie, a potem mieliśmy parę godzin wolnych na napatrzenie się na Jastrzębie. Zadzwoniłam do przyjaciółki i umówiłam się z nią w kawiarni. Wzięliśmy jeszcze Igłę, Tichacka, Paula i Achrema, czyli będzie wesoło. Sześciu wielkoludów i ja z aparatem. Musieliśmy wyglądać co najmniej dziwnie. Doszliśmy na miejsce spotkania i zajęliśmy siedmioosobowy stolik. Parę minut po jedenastej pojawiła się Karolina. Zapoznałam ją z chłopakami i zaczęliśmy się wygłupiać.
-Może pojedziesz z nami do Rzeszowa ? - zapytałam dziewczynę patrząc na nią prosząco.
-Nie wiem czy mi wypada .. - powiedziała nieśmiało.
-Zaraz napisze do Andrzeja i powiem mu, że mamy nowego członka Resovii. - zaśmiałam się. - No weź, nie daj się prosić. - dodałam błagalnie.
Wszyscy patrzyliśmy na nią wyczekująco.
-No dobra. Kapituluje. Jadę z wami. - oznajmiła po czym wybuchła wielka wrzawa przy naszym stoliku.
-O siedemnastej pod naszym hotelem. - zarządził najstarszy w tym towarzystwie.
Posiedzieliśmy do szesnastej i rozeszliśmy w swoje strony. Chłopaki ruszyli przodem, a ja ze Zbyszkiem napawaliśmy się swoją obecnością. W pewnym momencie usłyszeliśmy za plecami :
-Panie Zbysku, panie Zbysku. - odwróciliśmy się zaskoczeni.
Przed naszymi oczami stał mały chłopczyk w wieku około siedmiu lat, może sześciu.
-Słucham ? - atakujący puścił moją dłoń i kucnął przed malcem.
-Mozna plosić ? - zapytał słodko i wyciągnął rączki, w których trzymał zeszyt i marker.
-Jak masz na imię ? - zadał pytanie Zbyszek zanim wziął się za pisanie.
-Michał. - powiedział wyraźnie i zawstydzony opuścił główkę.
-Proszę. - oddał mu rzeczy. - Chodź jeszcze do zdjęcia. - uśmiechnął się.
Zrobiłam im małą sesję po czym maluch grzecznie podziękował i pobiegł w stronę kawiarni, z której niedawno wyszliśmy.
-Świetny dzieciak. - uśmiechnęłam się do swojego mężczyzny i objęłam w pasie wtulając w jego bok.
Pocałował mnie w czoło i spokojnym spacerkiem doszliśmy do hotelu.
-No i są nasze zguby ! - zaśmiał się Ignaczak.
-Patrz Krzysiu. - pokazałam mu zdjęcie chłopca ze Zbyszkiem niemiłosiernie się szczerząc.
-Jaki słodki. - powiedział libero i wyrwał mi aparat oglądając zdjęcia.
-Oddawaj ! - odebrałam swoją własność i pokazałam mu język. - Poza tym to chyba musisz się zbierać, nie sądzisz ? - dodałam wskazując na zegarek, który pokazywał za dwadzieścia piąta.
-Takie małe, a takie wredne. - potargał mnie po włosach jak to miał w zwyczaju i zabrał za pakowanie.
Za dziesięć wyszliśmy z pokoju, oddaliśmy klucz i wyszliśmy przed hotel kierując się w stronę ławki. Chwilę po nas przyszła Karolina. Siadłam na Zbyszkowych kolanach robiąc jej miejsce. Gdy mieliśmy wsiadać do autokaru przypałętał się Kubiak. Omijając go trąciłam dość mocno ramieniem tak, że się zachwiał. Zdziwiony Ignaczak spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
-Jesteś chamem i największym idiotą jakiego spotkałam. - syknęłam przez zęby do Michała i weszłam do autokaru.
Poszłam na swoje stałe miejsce i siadłam opierając głowę o szybę. Po chwili dosiadł się do mnie Zbyszek rozwalając się na siedzeniach i kładąc głowę na moich kolanach. Spojrzałam w dół na jego cieszącą się mordkę. Przeczesałam ręką jego włosy i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
-Znowu ? Serio ? - zapytał Igła widząc nasz pocałunek.
Oderwaliśmy się od siebie z uśmiechami na ustach i spojrzeliśmy na libero. Wzięłam aparat i poszłam na przód autokaru zrobić każdemu małą sesję zdjęciową. Tyły zostawiłam na sam koniec, bo wiem, że tam będzie najwięcej śmiechu. Na pierwszy odstrzał poszedł Andrzej i sztab szkoleniowy. Później kolejno siatkarze tak jak siedzieli. Na koniec oczywiście zostawiłam sobie Zibiego. Usiadłam na jego kolanach i zrobiłam mu parę ciekawych ujęć. Odłożyłam sprzęt do torby i wtuliłam się w ramiona siatkarza z numerem dziewiątym. Położyłam głowę na jego torsie i wdychałam zapach perfum.
-Chyba musimy porozmawiać na temat Kubiaka, nie sądzisz ? - zapytał atakujący głaszcząc mnie po plecach.
-Naprawdę ? - spojrzałam marszcząc nos.
-Naprawdę. - powtórzył za mną Bartman.
Mniej więcej godzinę rozmawialiśmy o Michale. Znudzona przeglądałam zdjęcia i wcinałam batona, którego kupiłam dzisiaj rano. Wzięłam zaledwie małego gryza, a mogłam się z nim pożegnać gdyż wylądował w rękach Zbyszka.
-No ej ! Oddawaj mi to ! - krzyknęłam rzucając się na chłopaka i wyrywając mu jedzenie.
-Chyba sobie kpisz. - odwrócił się tak, że leżeliśmy na wszystkich siedzeniach, a on nade mną zwisał.
-Powiem Andrzejowi. - odgryzłam się.
-No to mów. - i wpił się w moje usta zachłannie mnie całując. - Chciałaś coś komuś mówić ? - zapytał odrywając się ode mnie.
-Nie. - powiedziałam próbując unormować oddech.
Usiadłam normalnie próbując doprowadzić się do jakiegokolwiek ładu. Koło dwudziestej drugiej dojechaliśmy na Podpromie. Wyskoczyłam zwinnie z autokaru i czekałam na przyjaciółkę i chłopaka obok samochodu właściciela. Równo o dwudziestej drugiej piętnaście byliśmy pod moim mieszkaniem. W sumie to moim i Zbyszka.
-Witamy w domu. - otworzyłam drzwi i przepuściłam Karolinę.
-Żartujesz sobie ? - odwróciła się energicznie w moją stronę.
-Nie. - wyszczerzyłam się i poszłam do łazienki umyć ręce. - Co chcecie jeść ? - zapytałam wchodząc do kuchni. - Ale wyboru za bardzo nie ma. - dodałam.
-Nic ! - krzyknęli oboje z salonu.
Poszłam do pokoju i przeskoczyłam przez oparcie kanapy lądując na kolanach Bartmana i wtuliłam się w niego kolejny raz dzisiejszego dnia.
-Zakochańce, idźcie sobie wyznawać miłość do sypialni. - zaśmiała się przyjaciółka.
-Nie bądź taka cwana. - rzuciłam w nią poduszką, która leżała na kanapie.
Złapała ją i szybko odrzuciła. No i zaczęła się mała wojna. Parę razy oberwał Zibi, u którego nadal siedziałam. Zmęczona oparłam głowę o jego tors i zamknęłam oczy.
-Nie śpimy ! Zwiedzamy ! - krzyknęli oboje i miałam ochotę ich zabić.
W dziewczynę rzuciłam poduszką, a Bartmana ugryzłam w szyję.
-Kpisz sobie panie Bartman. - ugryzłam go jeszcze raz i próbowałam się poderwać do ucieczki, ale ręce atakującego mi to uniemożliwiły.
-Widzę, że chcemy wziąć zimną kąpiel pani Bartman. - uśmiechnął się złośliwie i przygryzł lekko płatek ucha.
-Zero seksu panie Bartman. - szepnęłam mu na ucho i poszłam zadowolona pod prysznic na wszelki wypadek zamykając drzwi na klucz.
Odkręciłam ciepłą wodę i stałam pod nią dobre dziesięć minut. Wyszłam z kabiny, owinęłam się ręcznikiem i udostępniłam łazienkę. Po mnie poszła Karolina.
-Na pewno zero seksu ? - zapytał wchodząc do pokoju i obejmując mnie w pasie.
-Na pewno. - powiedziałam kategorycznie i wysunęłam się z jego objęć kierując się w stronę garderoby.
Wiedziałam, że idzie za mną i wiedziałam jak to się skończy. Stanął za mną zsuwając powoli ręcznik z mojego ciała. Czułam bijące od niego ciepło. Był w samych bokserkach. Nie wytrzymałam i odwróciłam się do niego wpijając w jego usta. Skończyło się na szybkim numerku w garderobie. Tego jeszcze nie było. Wyciągnęłam jego koszulkę i ubrałam się w nią. Natomiast Zbyszek owinął się tym samym ręcznikiem w pasie co ze mnie ściągnął i poszedł pod prysznic. Wyszedł również w takim samym stanie. Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
-Nawet nie myśl, że wejdziesz tak do łóżka. - wbiłam mu palec wskazujący w klatkę piersiową.
-No to się przekonamy. - pociągnął mnie za pościel i zawisł nade mną.
Zatopił swoje wargi w moich, by za chwilę przenieść je na moją szyję. Położyłam mu dłonie na brzuchu w pobliżu supełka w ręczniku. Zrzucił ze mnie koszulkę i przeniósł pocałunki na brzuch. Nie chciałam dłużej trwać w stanie w jakim aktualnie się znajdowałam i szybkim ruchem zdjęłam ręcznik oplatający jego biodra. Po chwili czułam go w sobie. Zbyszkowe ruchy najpierw były powolne, ale z każdym pchnięciem nieznacznie przyspieszały. Na jego czole oraz klatce zawitały małe kropelki potu. Głośno jęknęliśmy w tym samym czasie. Zmęczony Bartman opadł koło mnie i próbował unormować oddech. Przekręciłam się na brzuch i delikatnie pocałowałam.
-Brakowało mi tego przez te ostatnie dni. - zaśmiał się ubierając bokserki i podając mi koszulkę oraz figi.
-Uważaj, bo wezmę to do siebie i będzie tylko co kilka dni. - wciągnęłam podane mi rzeczy i ułożyłam się wygodnie w ramionach atakującego.
-Zobaczymy. - mruknął i przyciągnął do siebie obejmując w pasie.
-Dobranoc kochanie. - powiedziałam sennie.
-Dobranoc słońce. - odpowiedział.
Szybko zasnęliśmy wykończeni wyjazdem, podróżą i chwilą namiętności.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- jeszcze aby 3 tygodnie wakacji,a ja nie mam nic do szkoły ;o damy rade ;d gdy piszecie komentarze motywujecie mnie bardziej ;) dziękuje Wam za to i za ponad 10 000 wyświetleń :* szczerze to nawet na tyle nie liczyłam,bo wątpiłam,żeby ktoś zainteresował się moim blogiem ;) wielkie DZIĘKUJE jeszcze raz ! :*
CZYTAM = KOMENTUJE ! ;)


PS. która klasa przed Wami po wakacjach ? ;) u mnie 1 liceum ;d

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 17

Koło dziewiątej obudziło mnie pukanie do drzwi.
-Wstawać śpiochy ! - krzyczał kapitan.
-Za pół godziny śniadanko ! - dodał pełen entuzjazmu .. Pit.
Obudziłam chłopaków, którzy spali jak zabici. Pierwsza poszłam do łazienki gdzie mega szybko się ogarnęłam. Po mnie poszedł Zbyszek, a na samym końcu Ignaczak. Ogarnięci i w dosyć dobrych humorach zeszliśmy na śniadanie. O jedenastej chłopaki poszli na trening, a ja umówiłam się z Karoliną. Co z tego, że będę widziała się z nią na meczu i po. Obładowana siatkami wróciłam do hotelu o piętnastej. Dobrze nie weszłam do pokoju, a rzucił się na mnie Bartman razem z Kosą.
Zasypali mnie gradem pytań gdzie byłam, czemu nie odbieram, czy miałam zamiar w ogóle ich poinformować. Odpowiedziałam jednym krótki zdaniem 'Byłam na zakupach'. Uspokojony Zbyszek przytulił mnie i pocałował w czoło. Po chwili Grzesiek zabrał moje siatki patrząc co kupiłam. Wszystkie moje zakupy latały po pokoju.
-Wypad ! - krzyknęłam do obu siatkarzy ze śmiechem i wypchnęłam z pokoju.
Spokojnie poukładałam ciuchy, wzięłam aparat i poszłam do Achrema gdzie wszyscy pewnie siedzieli. I nie myliłam się. Weszłam do kapitana gdzie wszyscy grali w karty. Hazardziści. Koło szesnastej rozbiegli się do siebie po torby i chwilę potem byli gotowi do odjazdu na halę. Po zajęciu miejsca przy stoliku statystyków i innych ważnych i mniej ważnych osób wzięłam się na szukanie przyjaciółki, ale jej nie było. W sumie to co ona będzie robiła półtorej godziny przed meczem. O siedemnastej pojawili się siatkarze na rozgrzewce. Parę minut po ich wyjściu zobaczyłam Karolajnę. Ona również mnie ujrzała i energicznie pomachała. Wróciłam do fotografowania rozciągających się sportowców szerokim kołem omijając Pana Kubiaka. Równo o godzinie rozpoczynającej mecz obie drużyny wyszły na parkiet gdzie przywitano kapitanów. Po podaniu rąk wywoływali pierwsze szóstki. Stałam koło kwadratu rezerwowych Resovii której aktualnie przedstawiali zawodników. Na przyjęciu była para Lotman i Achrem, na rozegraniu Maciek, na środku tradycyjna para czyli Pit z Kosą, atak Jochen i libero Krzysiek. Zbyszek z Nikolą stali w kwadracie i robili głupie miny do zdjęć. Jastrzębie wyszło w składzie : Łasko na ataku, rozegranie Simon, środek Holmes z Patrykiem, libero Damian i przyjęcie Gierczyński z Kubiakiem. Gdy wymawiali nazwisko Michała zacisnęłam pięści na co Zibi się zaśmiał i przyciągnął do siebie całując w usta. Odepchnęłam go i popukałam palcem w czoło. Wróciłam do swojej pracy. Latałam wokół boiska jak nienormalna. Oczywiście co jakiś czas fotografowałam rzeszowski kwadrat. Spotkanie gładko wygrało Asseco. MVP został zawodnik z numerem pierwszym o nazwisku Dobrowolski. Uradowana, że moje kochane wielkoludy wygrały rzuciłam się na Zibiego i mocno wpiłam w jego usta. Po chwili usłyszałam głos Kubiaka 'Chciałbym przeprosić pewną dziewczynę, która jest dla mnie bardzo ważna. Karolina, ja, ja nie wiem co powiedzieć. Sam nie wiem czemu od razu nie przyznałem się do tego co odkryłaś dwa dni temu. Wiem, że to był pewnie szok. A potem jak Asia się ze mną spotkała i delikatnie mówiąc się na mnie wydarła, zrozumiałem jedną rzecz. Proszę cię, wybacz mi. Chcę z tobą porozmawiać na spokojnie. Błagam'. Byłam zszokowana tym co usłyszałam. Kubiak publicznie przepraszający moją przyjaciółkę, ona również zdezorientowana tak samo jak ja i szczerzący się atakujący reprezentacji Polski.
-To twoja sprawa. - szepnęłam mu na ucho.
-Nie, naprawdę. Nie gadałem z nim o jakimś publicznym przepraszaniu. - objął mnie od tyłu i pocałował w skroń.
-Ciekawe co na to Karolina. - powiedziałam trochę się obawiając.
-Mam nadzieję, że sobie to wyjaśnią. - odrzekł patrząc na osobę Kubiaka.
Sekundę później wspomniany odwrócił się i szedł w naszą stronę. Spięłam wszystkie mięśnie na co ZB9 mocniej opatulił mnie ramionami.
-Najpierw powiedziałeś, że chcesz z nią pogadać, teraz czeka na ciebie, a ty tu stoisz jak kołek. - powiedziałam dosyć chamsko i wyrywając się atakującemu podeszłam do chłopaków, którzy się rozciągali.
-Nagrabiłeś sobie stary. - usłyszałam jeszcze za swoimi plecami głos jednego z przyjaciół.
Odwróciłam się i zobaczyłam zmierzającego przyjmującego w stronę Karoli. Nie był już taki uśmiechnięty jak wczoraj gdy spotykaliśmy się przy fontannie. Podeszłam do Ignaczaka, który gadał z atakującym Jastrzębia i zrobiłam im małą sesję. Zostawiłam ich i poszłam katować kolejnych siatkarzy którymi byli : Achrem, Lotman i Grzyb. Dosiadłam się do nich i robiłam zdjęcia. Później mój aparat przejął Wojtek i zrobił parę fajnych ujęć. Potem powygłupiałam się tylko ze środkowym z numerem trzecim na koszulce, a w rolę fotografa wcielił się Aleh. Po chwilowym odprężeniu siatkarze obu drużyn poszli do szatni. Oprócz jednego. Michał ciągle gadał z Karoliną. Po chwili przytulił ją do siebie i pocałował w czoło. Ze zdziwieniem podeszłam do przyjaciółki. Pogadałam z nią dopóki nie wyszedł z powrotem na halę Zbyszek zgarniając mnie ze sobą. Pożegnałam się z dziewczyną i obiecałam, że przyjadę z Resovią na mecz do Warszawy.
-Pogodzili się ? - zapytał mnie atakujący.
-Tak. - powiedziałam uradowana.
-Odpuścisz mu ? - zadał mi kolejne pytanie patrząc na mnie.
-Nie. Wkurzył mnie. Niech nie myśli, że jak Karolina mu wybaczyła to ja też muszę. - odparłam spokojnie.
-Moja złośnica. - przytulił mnie do swojego boku.
-I nasza świetna fotografka. - dodał Wojtek dźgając mnie w żebra.
-Jeszcze jakby mi się nie wcinała na tylne siedzenia. - poczochrał mnie nie kto inny jak Igła.
-Kto ci oddał pół obiadu ? - wiedziałam, że to na niego zadziała.
-Wybacz. - spojrzał błagalnie i złożył ręce jak do modlitwy.
Wyszczerzyłam się tylko i zrobiłam mu zdjęcie w tej pozie. Po wejściu do autokaru jak zwykle pobiegłam między siatkarzami na swoje miejsce. Za chwilę przyszedł Bartman, który rozwalił się na wszystkich siedzeniach. Usiadłam na nim okrakiem i dźgałam po torsie. W końcu się poddał i usiadł tak, że teraz ja zajęłam całe miejsce.
-Ej, ej, ej, złaź. - zaczął mnie łaskotać.
-Misiek .. - zrobiłam oczy a'la kot se Shreka, ale to i tak nie pomogło.
-Złaź, migiem. To ja jestem po ciężkim meczu. - nie przestawał się nade mną znęcać.
Moją jedyną bronią było wpić się w jego usta i tak też zrobiłam. Po krótkim, ale jakże namiętnym pocałunku dał sobie spokój. Usiadłam obok niego opierając się o jego tors i przeglądaliśmy zdjęcia w moim aparacie z wypadu na miasto, z wygłupów chłopaków w kwadracie albo po dzisiejszym meczu co chwila wybuchając śmiechem. Gdy dojechaliśmy pod hotel, wszyscy powłócząc nogami rozeszliśmy się do swoich pokoi. Pierwszy łazienkę zajął Krzysiek, potem ja i na końcu Zbyszek. Wtulona w jego ramiona popadłam w objęcia Morfeusza z myślą, że jutro w końcu do domu.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- teraz krócej ;) mam nadzieję,że Wam się spodoba ;)


CZYTAM = KOMENTUJE ! ;)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 16

Rano wstaliśmy wypoczęci i w dobrych nastrojach. Między dwoma panami była kłótnia, który z nich pierwszy idzie do łazienki. Korzystając z tego, że są zajęci szturchaniem się nawzajem przemknęłam do łazienki dziękując im za wolną drogę.
-Ty sobie chyba kpisz. - krzyknął Igła waląc pięścią w drzwi.
-Krzysiu, już weszłam pod prysznic. Nie ma odwrotu. - krzyknęłam i uśmiechnęłam się w duchu.
Zbyszek nic się nie odzywał. Był przyzwyczajony. Zawsze w domu tak robiłam. Po koło dziesięciu minutach wyszłam gotowa. Nawet nie wyszłam, zdążyłam ledwo otworzyć drzwi, a wpadł Ignaczak prawie mnie taranując. Zaśmiałam się i usiadłam okrakiem na Bartmanowych kolanach delikatnie ciągnąc go za włosy z tyłu głowy zmuszając do odchylenia i ugryzłam w szyję zostawiając ślad.
-Za co ? - zapytał ze śmiechem przekręcając mnie na plecy.
-Za to. - pokazałam mu sporych rozmiarów wczorajszą malinkę. - Masz zakaz zbliżania się do mojej szyi. - dodałam z uśmiechem.
-Jesteś pewna ? - przejechał nosem po śladzie pamiątki.
-Zbyszek .. - powiedziałam tylko i chwyciłam jego twarz w dłonie.
Uśmiechnął się najsłodziej jak tylko umiał i już wiedział, że mu ulegnę.
-Nawet o tym nie myśl. - ledwo skończyłam mówić, a wpił się w moje usta łaskocząc językiem moje podniebienie.
-Zbysiu, kochanie, łazienka wolna. - powiedział Ignaczak odciągając go za ramiona i szczerząc się niemiłosiernie.
-Ignaczak, debilu. - rzuciłam się na niego gdy tylko Bartman wszedł do toalety.
-Wy to tylko o jednym. - łaskotał mnie libero.
Gdy Zibi wyszedł z okupowanego przez siebie pomieszczenia, pożegnaliśmy się z naszym lokatorem i poszliśmy spotkać z Kubiakiem i Karoliną. Wzięłam swój aparat, bo przecież trzeba uwiecznić dwoje nowo poznanych przyjaciół. Równo o dwunastej pojawiliśmy się koło fontanny, Chwilę po nas przyszła Karolcia i czekaliśmy na wiecznie spóźniającego się Michała. W końcu po około dwudziestu minutach pojawił się z wielkim bananem na twarzy. Mnie pocałował w policzek, przyjaciółkę przytulił do siebie i pocałował w czoło, a z ZB9 jak zwykle się poszturchali. Razem z atakującym chwyciliśmy się za dłonie i spletliśmy nasze palce. Michał objął dziewczynę ramieniem i całą czwórką ruszyliśmy na spacer po Starówce. Po drodze spotkaliśmy Michała Łasko, który wracał z zakupów co stwierdziliśmy po dwóch sporych siatach. Chłopaki poznali nas z atakującym reprezentacji Włoch, z którym chwile pogadaliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę. Była cudowna pogoda, świeciło słońce, wiał lekki wiaterek. Żyć nie umierać. Robiliśmy głupie zdjęcia i śmialiśmy w niebogłosy. Myślałam, że w tak świetnej atmosferze spędzimy cały dzień, ale niestety nie było tak kolorowo. Podbiegła do nas brunetka średniego wzrostu i rzuciła się w ramiona Kubiakowi. Co dziwne zamiast on protestować czy cokolwiek obkręcił się z nią wokół własnej osi złączając ich usta w gorącym pocałunku. Zrobiłam wielkie oczy i spojrzałam zdezorientowana na swojego chłopaka. Widziałam, że jest niesamowicie zły gdyż jego zielone tęczówki przybrały bardzo ciemny kolor. Dla pewności, że nie rzuci się na Dzika oplotłam jego dłonie wokół swojego pasa. Bałam się spojrzeć na Karolinę, ale w końcu po paru minutach odważyłam się. Stała również zdziwiona jak ja.
-Przepraszam, muszę jeszcze coś załatwić. - powiedziała ze łzami w oczach patrząc na przyjmującego, który nie odrywał wzroku od Moniki.
-Karolina ! - krzyknęłam za przyjaciółką, ale ta tylko się obejrzała i poszła w swoją stronę.
Patrzyłam wzrokiem za dziewczyną aż poczułam mocne ściskanie na brzuchu. Odwróciłam się gwałtownie w stronę mężczyzny i widziałam, że ostatkami sił próbuje się opanować, żeby nie rozszarpać Michała.
-To my też się pożegnamy. - powiedziałam szybko i chwyciłam Zbyszkową dłoń oddalając się od migdalącej się pary. Skierowaliśmy się w stronę hotelu.
-Kto to w ogóle był ?! - krzyknęłam gdy weszliśmy do pokoju nie mogąc się opanować.
-Monika, dziewczyna .. jego. - odrzekł Bartman.
-Dlaczego nie powiedział, że kogoś ma ?! Przecież Karolina jest wpatrzona w niego jak w obrazek ! To jej autorytet, osoba, dzięki której ona wie jak ma postępować ! - darłam się i z bezsilności zaczęłam płakać.
Zrobiło mi się tak okropnie szkoda Karolci, że taki dupek jak Kubiak dał jej nadzieje. Miałam ochotę tam wrócić i własnoręcznie wykastrować go łyżeczką.
-Misiek, spokojnie. - przytulił mnie ZB. - Pogadam z nim. - pocałował mnie w głowę.
Zbyszek poszedł na chwilę do łazienki więc skorzystałam z okazji i napisałam z jego numeru do Kubiaka prosząc o spotkanie przed hotelem, w którym aktualnie się znajdowaliśmy. Wysłałam wiadomość i czekałam na odpowiedzieć. Powiedział, że za pięć minut będzie, bo akurat jest w pobliżu. Ucieszona nie wyszłam nawet z wiadomości tylko popędziłam na dół. Czekałam na Michała. Gdy mnie zobaczył widziałam zdziwienie na jego twarzy.
-Gdzie Zbyszek ? - zapytał na wstępie.
-Co ty sobie kurwa myślałeś człowieku ? Że jeśli nie powiesz Karolinie, że masz dziewczynę to ją to nie będzie obchodziło ? Ona nie jest zabawką ! Nawet nie wiesz jak się cieszyła, że Cię poznała ! To zawsze było jej największym marzeniem ! Poznanie Michała Kubiaka i zamienienie z nim chociaż kilka słów ! A jak jej powiedziałam, że wychodzimy we czwórkę to nie masz pojęcia jak się ucieszyła ! Z resztą słyszałam, że ty też byłeś z tego bardzo zadowolony. A teraz co ty odpierdalasz ? Wiesz jak ona się czuje ?! - już miałam się na niego rzucać z pięściami, ale czyjeś dłonie mnie odciągnęły. Poczułam dobrze znane mi perfumy. - Masz do niej iść i ją przeprosić, rozumiesz ? Jeśli nie to inaczej sobie pogadamy ! - rzuciłam na odchodne i pokazałam mu środkowy palec.
-Słońce, co jest ? - zapytał Bartman kiedy byliśmy przed drzwiami hotelowego pokoju.
-Już wystarczająco powiedziałam Kubiakowi. - odepchnęłam go i weszłam do pomieszczenia trzaskając drzwiami.
-To, że jesteś zła na Michała, nie znaczy, że musisz się na mnie wyżywać. - powiedział spokojnie siadając obok mnie na łóżku.
-Przepraszam, ale to mnie po prostu dobija. - westchnęłam i zmęczona oparłam głowę o jego tors wtulając się w ramiona.
-Żaba, nie przejmuj się tym tak. - podniósł mój podbródek. - Obiecuje, że z nim pogadam. Ale proszę Cię, nie rzucaj się na niego następnym razem, bo mu oczy wydłubiesz. - zaśmiał się i pocałował w nos.
-Dobrze mu tak. - warknęłam.
-Ej, spokojnie. Koniec. - powiedział stanowczo. - Chodź na obiad. - podniósł mnie i wsadził sobie na plecy.
-Kocham Cię misiek. - cmoknęłam go w policzek przytulając się do niego i opierając głowę na jego ramieniu.
Zbyszek zamiast mi odpowiedzieć, przerzucił mnie na swój brzuch i wpił w moje usta. Przytuliłam się do niego mocniej.
-A wy znowu tylko o jednym. - zaśmiał się Ignaczak i odczepił mnie od atakującego wrzucając na swoje plecy.
-Igła, powiem Iwonie. - powiedział ze śmiechem Achrem, który właśnie wychodził ze swojego pokoju.
Ja nie wiem, czy oni kiedykolwiek byli poważni ? Cały czas się śmiali, ale za to ich kochałam. Za to, że byli wiecznymi optymistami. Za to,że po każdej porażce trenowali na 200% i nigdy się nie poddawali.
-Oni to by się ciągle całowali albo seksili. Musiałem ich rozdzielić. - nie wytrzymywał ze śmiechu libero.
-Wypraszam sobie. - potargałam go po włosach.
-Ty, ale ty lekka jesteś. - powiedział Krzysiek po chwilowej ciszy.
-Daj, sprawdzimy. - porwał mnie w swoje ramiona Jochen, który znalazł się obok nas nie wiadomo kiedy. - Faktycznie. - przyznał rację poprzedniemu siatkarzowi.
-Dobra, to jeszcze ja. - wybuchnął śmiechem Nikuś i przerzucił przez swoje ramię. - Od tej pory mówię na ciebie piórko. Jesteś lżejsza niż moja żona. - dodał.
-Dobra panowie, oddawać mi ją. - porwał mnie Bartman i objął ramieniem całując w czoło.
-Ty w ogóle coś jesz ? - zapytał Pit.
-Ile ważysz ? - doskoczył Kosa.
-Ludzie. Jem wystarczająco dużo. Ważę też idealnie. Proszę was, dajcie mi już spokój. - popatrzyłam na nich błagalnie.
-Jak sobie życzysz. - skłonił się przede mną Aleh.
W świetnych humorach doszliśmy na stołówkę. Siatkarze od razu rzucili się na jedzenie ścigając się. Ja spokojnie przecisnęłam się między nimi i stanęłam obok ZB9, który był pierwszy w kolejce.
-No to już jest nie fair ! Nie dość, że pierwsza w autokarze to i obiad pierwsza dostanie ! - krzyknął Krzysiek.
-Oddam ci połowe. - szepnęłam mu na ucho.
Rozpromienił się i w spokoju czekał na swoją kolej. Gdy dostałam swoją porcję poszłam do największego stolika i zajęłam miejsca. Po chwili dołączyła do mnie zgraja siatkarzy. Tak jak obiecałam jednemu z lokatorów, odstąpiłam mu połowę swojej porcji. Po obiedzie czym prędzej poszliśmy do swoich pokoi, żeby chwilę się przespać. Od razu po wejściu do pomieszczenia rzuciłam się na łóżko. Po chwili obok mnie padł Zibi.
-No to teraz spać. - przyciągnął mnie do siebie i usnęliśmy.
Koło siedemnastej obudził nas latający po pokoju Ignaczak.
-Krzysiu, ciszej. - powiedziałam nie otwierając oczu.
-Zaspaliśmy na mecz ! Gramy za pół godziny. - biegał jak opętany.
-Mecz jest jutro. - dodał ze stoickim pokojem Bartman.
-Jak dobrze. - padł na łóżko po mojej prawej libero.
Skoro zostaliśmy obudzeni poszliśmy do sąsiedniego pokoju, w którym byli Alek z Nikolą i cała Resovia. Do dwudziestej drugiej siedzieliśmy u nich i graliśmy w karty. Razem ze Zbyszkiem ograliśmy resztę w kenta. Mi udało się wygrać w pana, tysiąca i makao. W końcu zmęczeni rozeszliśmy się do swoich pokoi ze świadomością, że jutro gramy ważny mecz o pierwsze miejsce w fazie zasadniczej. O północy wszyscy leżeliśmy w łóżkach i usypialiśmy jak małe dzieci.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- tym razem trochę krócej niż ostatnio,ale mam nadzieję,że mi to wybaczycie :) magiczna 16 *.*


CZYTAM = KOMENTUJE ! :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 15

Rano obudziłam się z niemiłosiernym bólem głowy. Spojrzałam w bok gdzie wsparty na łokciu leżał Zbyszek.
-Zabalowało się wczoraj, co ? - zapytał z drwiącym uśmieszkiem.
-Spieprzaj. - nakryłam głowę kołdrą i odwróciłam plecami do niego.
-Moja mała złośnica. - zdarł ze mnie pościel, pocałował w policzek i wstał z łóżka kierując się do kuchni.
Zrezygnowana poczłapałam za nim. Po przekroczeniu progu rzuciłam się na wodę i tabletki od bólu głowy. Wypiłam pomoce, które są dzisiaj dla mnie zbawieniem.
-Wiesz, że jutro jedziemy na mecz ? - spytał Bartman robiąc śniadanie.
-Wiem. - odparłam zrezygnowana.
-I widzę, że bardzo się cieszysz. - powiedział z sarkazmem mężczyzna stawiając przed mną talerz kanapek i kawę.
-Jak ty mnie dobrze znasz. - rzuciłam krótko w jego stronę i zabrałam za jedzenie.
-Chyba nie jesteśmy w dobrym nastroju, co ? - podszedł do mnie i objął od tyłu.
-Idź mi stąd. - klepnęłam go w głowę i uśmiechnęłam.
Chłopak wykonał moje polecenie i za chwilę słyszałam dźwięki dochodzące z telewizora. Zjadłam przygotowany posiłek i również pokierowałam się tam gdzie siatkarz.
-O której jutro ? - padłam zmęczona na kanapę.
-O 6 już odjeżdżamy. - objął mnie ramieniem atakujący.
-Nie, błagam. - zrezygnowana schowałam twarz w dłoniach.
-Chodź mała, idziemy się przespać. - wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Gdy tylko poczułam pod sobą miękkie prześcieradło od razu usnęłam. Obudziłam się koło 20 jeszcze bardziej zmęczona niż wcześniej. Spojrzałam w bok. Nie było ze mną Bartmana, pewnie siedział w salonie. Zeszłam na dół i ujrzałam go rozmawiającego przez telefon i żywo wymachującego ręką. Podeszłam do niego od tyłu i przytuliłam do jego pleców. Zaskoczony odwrócił się do mnie przodem i przytulił jedną ręką do swojego torsu. Położyłam mu głowę na piersi i objęłam w pasie. Po paru minutach zakończył połączenie i odłożył telefon na komodę.
-Kto dzwonił ? - zapytałam unosząc głowę i spoglądając mu w oczy.
-No kto mógł do mnie dzwonić dzień przed meczem. - zaśmiał się i obejmując ramionami w pasie pocałował w czoło.
-No tak, Kubiak i te jego dziwne rytuały. - wybuchnęłam śmiechem.
-A ty wyspana ? - zapytał z uśmiechem.
-Nie. Idę pod prysznic i dalej spać. - wyplątałam się z jego objęć i całując go lekko w usta poszłam do łazienki.
Po szybkim prysznicu wróciłam do łóżka i wygodnie się ułożyłam. Za chwilę dołączył do mnie Zbyszek. Nastawiłam budzik na czwartą trzydzieści i wtulona w mojego mężczyznę usnęłam. Po około siedmiu godzinach snu obudził mnie dźwięk, którego z całego serca nie znosiłam. Otworzyłam leniwie oczy i wyłączyłam melodię. Poszłam pod szybki orzeźwiający prysznic i ubrana w jasne jeansy oraz kremową koszulę z rękawem 3/4 wyszłam z łazienki. Zrobiłam szybki makijaż, włosy spięłam w koka, żeby nie przeszkadzały mi gdy będę robiła zdjęcia albo spała w autokarze w czasie drogi do Jastrzębia i obudziłam śpiącego jeszcze siatkarza Resovii. Niechętnie wstał i poszedł do zajmowanego przeze mnie wcześniej pomieszczenia. Natomiast ja poszłam zrobić nam śniadanie. Wyszedł ubrany w spodnie i zwykły biały T-shirt. Zjedliśmy przygotowany przeze mnie posiłek i o piątej trzydzieści byliśmy gotowi. Wzięłam wiszącą w przedpokoju granatową marynarkę i zarzuciłam na siebie, bo o tej porze było dość chłodno na dworze. Sprawdziliśmy czy wszystko mamy : ja aparat, a reprezentant torbę i strój. Za dwadzieścia szósta wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy w stronę Podpromia. Koło szóstej zapakowaliśmy się do autokaru. Jako, że byłam najmniejsza z całej grupy, prześlizgnęłam się między chłopakami i dopadłam ostatniego rzędu w pojeździe. Zaraz po mnie zjawił się szczęśliwy Zbyszek, który rzucił się na siedzenia i uśmiechnął złośliwie do rzeszowskiego libero.
-Grabisz sobie młoda. - odwrócił się w moją stronę z mordem w oczach wcześniej wspomniany.
Wycelował we mnie kamerą i zaczął swój monolog mając mnie cały czas w obiektywie 'Proszę państwa, jedyna kobieta w sztabie, która wyjeżdża z nami po raz pierwszy na mecz i zajęła moje miejsce', zrobił krótką przerwę i wycelował na Zbyszka, który pokładał się ze śmiechu i dodał 'A oto ten, który musi się z nią użerać' skończył i z powrotem przeniósł się na mnie 'Po pierwsze Krzysiu, jestem drobną osóbką, która bez problemu przeciśnie się między takimi wielkoludami jak wy, a po drugie to jeśli ktoś się z kimś użera to Iwona z tobą' odgryzłam się Krzyśkowi i przesłałam buziaka w powietrzu. Chwilę jeszcze sobie podogryzaliśmy i padłam ze zmęczenia na Zbyszkowym ramieniu. Koło dwunastej obudziły mnie krzyki radości, że dojechaliśmy na miejsce. Pierwsza wyskoczyłam z autokaru ponownie przeciskając się między siatkarzami z Rzeszowa i z przysłowiowym bananem czekałam na atakującego, który wyłonił się zaraz za Ignaczakiem. Z uśmiechem dźgałam zawodnika z numerem szesnastym na koszulce po czym przeniosłam swoje tortury na mojego mężczyznę. Po krótkich zaczepkach zadowolona wtuliłam się w jego ramiona.
-Widzę, że się wyspałaś. - powiedział ze śmiechem Zibi.
-Oczywiście, aczkolwiek było mi trochę twardo. - powiedziałam złośliwie i cmoknęłam go w policzek.
-Kobiety .. - mruknął z uśmiechem i chwycił moją dłoń splatając nasze palce.
Gdy weszliśmy do hotelowego holu przywitała nas grupa piszczących fanek. Większość z nich rzuciła się na biednego Zbyszka. Przecisnęłam się między innymi zawodnikami i przemknęłam niezauważona. Po chwili obok siebie usłyszałam.
-To musi być ta piękna kobieta, o której tyle mówił mi Bartman. Michał Kubiak, miło mi. - uśmiechnął się życzliwie.
-Asia Maj. - odwzajemniłam uśmiech i wylądowałam w ramionach Miśka.
Chwilę pogadaliśmy po czym dołączył o nas zmarnowany atakujący.
-Widzę, że się poznałaś drugą część Zbychiała. - powiedział tarmosząc Kubiaka po włosach.
-Tą lepszą oczywiście. - wybuchnął śmiechem Dzik.
-Grabisz sobie Misiu. - uśmiechnął się słodko ZB9 i rzucił na przyjaciela targając go za policzki.
Zaśmiałam się widząc jak bardzo są ze sobą zżyci. Dołączył do mnie Ignaczak, który koniecznie chciał dowiedzieć się czemu płaczę ze śmiechu.
-Widzę, że teraz nam się trójkącik utworzył. - powiedział libero gdy dwójka zakończyła swoje 'czułości'.
-Taa, Zbychiasia. - powiedziałam i wskoczyłam na plecy mojemu siatkarzowi.
Słysząc nową nazwę przyjmujący z jastrzębskiego klubu przybił mi żółwika i w świetnych humorach rozeszliśmy się w swoje strony. Z racji, że to był dwumecz musieliśmy zostać w Jastrzębiu do czwartku. Wtedy mieliśmy opuścić miejscowy hotel. Mecze rozgrywane były dzisiaj o dziewiętnastej i w środę o siedemnastej trzydzieści. Dostałam pokój z Igłą i Zibim. Boże, dlaczego ? Rozeszliśmy się do swoich lokum i wszyscy o czternastej mieliśmy się stawić przed budynkiem. Niezbyt zadowoleni z tego faktu popędziliśmy na górę i wpadliśmy do pokoju sześćdziesiąt dziewięć. Świetny numer. Mogli go sobie darować. Pierwsza rzuciłam się na duże łóżko, które stało w pierwszej części pokoju. Za moim przykładem poszli dwaj siatkarze. Leżeliśmy i wspominaliśmy mój pierwszy trening, na który do nich poszłam. Nie minęło 5 minut, a do pokoju wpakowała nam się cała Resovia z Nowakowskim na czele.
-Ja też chce ! - krzyknął Cichy Pit i wskoczył przygniatając Ignaczaka.
Po chwilowej ekscytacji naszym chwilowym miejscem zamieszkania musieliśmy iść na obowiązkową zbiórkę. Wzięłam swój aparat, bo doszły mnie słuchy, że idziemy do centrum. Chwyciłam Zbyszkową dłoń i zeszliśmy na dół. Gadka szmatka Andrzeja i czas wolny. Zaciągnęłam większość chłopaków na Stare Miasto. O siedemnastej mieliśmy się stawić w hotelu. Porobiłam parę zdjęć siatkarzom i mój aparat zawędrował w ręce nieodłącznego kompana w postaci Krzysztofa. Głównie w obiektywie byłam ja wraz z Bartmanem. Postanowiłam, że w czasie jazdy na halę poprzeglądam te zdjęcia. O ustalonej porze każdy był w swoim pokoju i szykował na mecz. Ja wyluzowana leżałam i przyglądałam się chłopakom.
-Nie za wygodnie pani ? - zapytał Zbyszek zawisając nade mną i całując w szyję.
Czułam, że została mi pamiątka w postaci malinki.
-Jest idealnie. - przyciągnęłam go do siebie i przygryzłam jego wargę.
-No młodzieży, zbierać się. - wparował Ignaczak i odciągnął Zibiego za koszulkę.
Ten rzucił się na niego i wybiegli goniąc się po schodach. Z uśmiechem wzięłam sprzęt, torbę, zamknęłam pokój i powolnym krokiem wyszłam przed budynek. Usiadłam na ławce i wystawiłam twarz w stronę słońca. Za chwilę usłyszałam śmiechy i krzyki. Odwróciłam głowę w stronę skąd dobiegały głosy i ujrzałam dwóch przyjaciół nadal ganiających za sobą. Libero gdy tylko mnie ujrzał padł na ławkę obok mnie i zasłonił się moim ciałem.
-Weź go ode mnie. Proszę. - spojrzał na mnie błagalnym wzorkiem.
-Zobaczę co da się zrobić. - zaśmiałam się i wzięłam się za ratowanie trzydziesto pięcio letniego Resoviaka.
-Misiu, teraz się zmęczysz uganianiem za Krzyśkiem i kto skopie dupę jastrzębiakom ? - objęłam go w pasie. - Potem dasz wycisk Iglastemu. - uśmiechnęłam się złośliwie.
-I ty brutusie przeciwko mnie ? - obraził się obiekt naszych tortur i odszedł.
Wybuchnęliśmy śmiechem i również podeszliśmy do pozostałych. Wsiedliśmy do autokaru i rzuciłam się w stronę ostatniej ławki w autokarze. Zadowolona z siebie położyłam torbę pod głową, wyciągnęłam nogi i odpaliłam aparat. Obejrzałam zdjęcia, które zrobiłam na rynku, a potem te, które Igła. Był naprawdę świetne. Jedno mnie urzekło. Czarno białe i splecione dłonie moje oraz atakującego reprezentacji Polski.
-Ładne, nie ? - zapytałam podając mu aparat.
-Igła ? - odpowiedział zdziwiony.
-Profesjonalista w każdym calu. - zacytowałam tekst Ziomka z Igłą Szyte z jednego z odcinków w Japonii.
Po paru minutach byliśmy już pod halą. Chłopaki poszli do szatni, a ja razem ze statystykami siadłam przy wielkim stole zaraz za bandami. Po chwili zaczęli schodzić się kibice. Wśród nich ujrzałam moją przyjaciółkę – Karolinę. Zdziwiłam się, że przyjechała aż do Jastrzębia na mecz. Może miała tutaj jakąś bliską rodzinę. Wyjęłam telefon z torebki i szybko wybrałam jej numer. Po dwóch sygnałach usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
-Widzę Cię. - zaśmiałam się i patrzyłam na zdezorientowaną Karolę. - Stół statystyków Sovii. - dodałam widząc, że nie może mnie zlokalizować.
Momentalnie odwróciła się w moją stronę, a na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Szybko wstałam z miejsca i ruszyłam w jej stronę. Parę ostatnich metrów pokonałam biegiem i rzuciłam się w jej ramiona.
-Nie mówiłaś, że wybierasz się na mecz. - powiedziałam marszcząc brwi gdy się przywitałyśmy.
-Ty też nic nie mówiłaś. - odparła robiąc dokładnie to samo.
Chwilę pogadałyśmy i wróciłyśmy na swoje miejsca. Na parkiet wyszli siatkarze obu drużyn i zaczęli rozgrzewkę. Spojrzałam na przyjaciółkę, która wodziła wzrokiem za Kubiakiem. Miała na sobie koszulkę z jego nazwiskiem, jasne spodnie i trampki. Włosy zostawiła rozpuszczone. Sam zainteresowany również zerkał w jej stronę. Miałam plan. Kiwnęłam palcem na Zbyszka i przedstawiłam mu swój pomysł. Gdy odchodził zrobiłam mu zdjęcie. Równo o dziewiętnastej obie drużyny stanęły na parkiecie, przedstawili kapitanów, potem podali sobie ręce. Widziałam tą przyjaźń między dwoma rywalizującymi ze sobą siatkarzy. Co jakiś czas spoglądali na siebie i robili głupie miny. Pierwszy set był cholernie ciężki dla Rzeszowa. Zagrywka szła na auty albo jastrzębianie nie mieli problemów z przyjęciem i później wyprowadzali skuteczny atak. Pierwszy set wygrali gospodarze. W drugim goście wzięli się do roboty i zakończyli seta do piętnastu. Trzeci nie był już tak prosty i przyjemny jednak to Resovia znowu odniosła zwycięstwo. Czwarty set był ważny dla obu drużyn. Dla Jastrzębia, żeby wyrównać, dla Rzeszowa, żeby skończyć spotkanie wynikiem trzy do jednego. Moje przypuszczenia się sprawdziły i podopieczni Andrzeja Kowala odnieśli pierwsze zwycięstwo w dwumeczu na wyjeździe. MVP spotkania został Pit. Zdecydowanie zasłużył. 100% skuteczności w każdym secie. Po podaniu rąk poszłam po Karolinę. Obiecałam jej, że poznam ją ze Zbyszkiem. Podeszłyśmy pod barierkę. Zauważył nas Bartman, który żywiołowo podbiegł i przywitał się ze mną całując lekko w usta.
-Karolcia to jest Zbyszek, Zibi to Karolcia. - zapoznałam ich ze sobą.
Wymienili uściski dłoni i Bartman podpisał się jej na koszulce z numerem trzynastym jastrzębskiego przyjmującego. Namierzyłam Michała i kiwnęłam na niego. Podszedł do nas lekko zawstydzony. Zapoznałam dwójkę swoich przyjaciół i zostawiłam ich samych. Poszłam z ZB9, usiedliśmy na krzesełkach na płycie boiska i oglądaliśmy zdjęcia.
-Mogę ją na chwilę porwać ? - zapytała Karola z uśmiechem.
Oddałam swój aparat w ręce mężczyzny i poszłam z Karoliną.
-Zabiję Cię. - zaśmiała się przyjaciółka.
-Widziałam jak na niego patrzyłaś. - broniłam się.
-Wiesz, że to zawsze było moje marzenie. Dziękuje. - przytuliła mnie.
W świetnych humorach wróciłam z nią na moje poprzednie miejsce. Razem z atakującym siedział Misiek. Oparłam swoje dłonie na ramionach chłopaka i zabrałam mu aparat.
-Kubiak, do zdjęcia z Karoliną. - uśmiechnęłam się i spojrzałam znacząco na Bartmana.
Bez żadnych oporów, a nawet z wielką radością zerwał się z krzesełka i objął nowo poznaną dziewczynę. Zrobiłam im parę ujęć. Wyglądali naprawdę uroczo. Chwilę pogadaliśmy we czwórkę i następnego dnia umówiliśmy na wspólny wypad na miasto. Zmęczeni siatkarze poszli pod prysznic, a ja wraz ze statystykami czekaliśmy na nich w autokarze.
-To co ? Bawimy się w swatki ? - zapytał Zbyszek i położył głowę na moich kolanach.
-Myślę, że my już wystarczająco zrobiliśmy. Świetnie razem wyglądają. Ciekawe jak się dogadują. - spojrzałam na niego podejrzliwie i przeczesałam ręką wilgotne jeszcze włosy.
Koło dwudziestej trzeciej dojechaliśmy do hotelu. Wszyscy po kolei wzięliśmy szybkie prysznice i zmęczeni padliśmy jak małe dzieci.



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- zakończenie rozdziału trochę dziwne,ale mam nadzieję,że zostanie mi to wybaczone :) witam Was po długiej przerwie.niedawo wróciłam z Grecji i dopiero dochodzę do siebie :) liczę na szczerze komentarze i chce Was zmartwić .. wraz z 31 sierpnia nadchodzi koniec .. WAKACJI OCZYWIŚCIE ! :) wykorzystajcie je jak najlepiej :) pozdrawiam :*