Rano obudziły mnie wpadające przez
duże okno promienie słońca. Odwróciłam się tyłem do okna i
próbowałam usnąć, ale jak na złość nie mogłam. Wstałam z
łóżka leniwie się przeciągając. Spojrzałam na Zbyszka, który
jeszcze słodko spał, pocałowałam go w policzek, wstałam, poszłam
do łazienki, a następnie do kuchni w celu zrobienia śniadania. Nie
miałam pojęcia co zrobić więc przygotowałam kanapki z serem,
szynką, pomidorem i ogórkiem oraz dwie herbaty. Wychodząc z
pomieszczenia wpadłam na Bartmana, który właśnie tam szedł.
Uśmiechnął się, dał soczystego buziaka i chwytając mnie za rękę
zaprowadził z powrotem do kuchni. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy
śniadanie. Poszłam pod szybki, orzeźwiający prysznic i owinięta
ręcznikiem przeszłam do sypialni. Wyciągnęłam z garderoby
krótkie jeansowe spodenki i pomarańczową bokserkę gdyż dzień
zapowiadał się naprawdę bardzo ciepły. Wróciłam do łazienki i
ubrałam w przygotowane ciuchy. Włosy związałam w wysokiego
niedbałego koka, zrobiłam lekki makijaż, który składał się
tylko z czarnej kredki do oczu i tuszu do rzęs. W miarę ogarnięta
poszłam do salonu stając za kanapą i odchylając Zbyszkową głowę
i w ten sposób zmuszając mnie, żeby oderwał wzrok od telewizora i
spojrzał na mnie.
-Idź się ubierz i w ogóle. -
zaczęłam bawić się jego włosami.
Wstał ze smętną miną i całując
mnie w czoło poszedł pod prysznic. Ja natomiast rozsiadłam się na
kanapie i spojrzałam na zegarek pierwszy raz w dzisiejszym dniu.
Wskazywał 12.00. Wyluzowana, że do treningu, na którym również
mam się zjawić, pozostało jeszcze 4 godziny. Gdy mężczyzna
wyłonił się z łazienki zaatakowałam go stwierdzeniem, że musimy
iść do sklepu. Niezbyt zadowolony z tego faktu wciągnął na
siebie koszulkę i skierowaliśmy się do wyjścia. Wciągnęłam na
nogi trampki, Zibi swoje 'najacze', wziął portfel, klucze do domu i
poszliśmy odwiedzić pobliski osiedlowy sklep. Po godzinie zakupów
wróciliśmy i szybko je rozpakowaliśmy chcąc mieć to już z
głowy.
-To co robimy z tak pięknie
rozpoczętym dniem ? - zapytał mnie atakujący stając za mną i
obejmując w pasie.
-Przypominam, że za 3 godziny masz
trening. - poklepałam go po dłoniach, które spoczywały na moim
brzuchu.
-I Ty też musisz na nim być Słońce.
- odgryzł się i pocałował w policzek.
W odpowiedzi walnęłam go łokciem w
brzuch, na który oczywiście nie zareagował. Czas do godziny 15.45
spędziliśmy przed telewizorem. Równo o 16 dotarliśmy na
Podpromie. Zbyszek od razu poszedł do szatni, a ja swoje kroki
skierowałam do Andrzeja, który już był na hali i wyluzowany
siedział na krzesełkach.
-Witam, witam. - podeszłam do niego i
tak jak z każdym z zawodników przywitałam się buziakiem w
policzek.
-Cześć. - odparł i uśmiechnął się
do mnie.
-No to co tam chciałeś ? - zapytałam
od razu.
-Wiem, że umawialiśmy się, że Ty
pracujesz tylko na miejscu i w ogóle, ale drugi fotograf się
rozchorował, a niedługo jedziemy do Jastrzębia na mecz i nie mamy
fotografa i chciałby zapytać czy .. - zaczął mi wyjaśniać
wszystko po kolei.
-Tak, pojadę z Wami. - przerwałam mu.
- A dlaczego nie chciałeś mi powiedzieć tego przez telefon ? -
zaśmiałam się.
-Oj no wiesz. - również wybuchnął
śmiechem.
Chwilę pogadaliśmy cały czas się
śmiejąc.
-A co tu tak wesoło ? - zapytał
atakujący z numerem 9 wchodząc na halę.
-A tak się śmiejemy Kochanie. -
odpowiedziałam na zadane pytanie i dźgnęłam go w żebra.
Po chwili zebrała się cała drużyna,
Kowal wstał i powiedział im to co mi, a na sam koniec dodał :
-Tylko jej nie zamęczcie, a
szczególnie Ty, Panie Bartman. - spojrzał na niego znacząco, a
cała Resovia wybuchnęła śmiechem.
Zawstydzony siatkarz, który ciągle
stał za mną i obejmował w pasie w tej chwili schował swoją twarz
w moje włosy. Położyłam swoje ręce na jego dłoniach i bardziej
wtuliłam w jego ramiona szczelnie się nimi oplatając. Po tej jakże
zawstydzającej chwili chłopaki zaczęli trening, ale tym razem beze
mnie robiącej im zdjęcia. Po 3 godzinnej męczarni wszyscy rzucili
się na krzesełka i na podłogę sącząc wodę z butelek i
wycierając się ręcznikiem. Gdy większość z Resoviaków już
doszła do siebie Zbyszek dopiero szedł w naszą stronę. Widząc
jak się zbliża rzuciłam mu jego ręcznik, którym szybko się
wytarł i przerzucił go sobie przez ramię. Biorąc napój z
parkietu dał mi buziaka w usta, a potem swoje wargi zatopił w
wodzie. Po chwilowym odpoczynku wszyscy poszli do szatni pod
prysznice. Ja zostałam na hali i pomogłam Andrzejowi w
uporządkowaniu jego notatek. Po paru minutach przyszedł Zibi, który
uszczypnął mnie w tyłek i z wielkim bananem na twarzy objął
ramieniem, pożegnał z trenerem i poszliśmy do czarnego audi Q7
siatkarza i odjechaliśmy do domu. Po przekroczeniu progu poszłam do
łazienki, a potem do kuchni gdzie przygotowałam kolację. Po
spożytym posiłku swoje kroki skierowałam do łazienki. Dobrze nie
zdążyłam wejść do pomieszczenia, a pojawił się Bartman.
Spojrzałam na niego unosząc jedną brew.
-Przyszedłem wziąć prysznic. -
powiedział z powagą i zdjął koszulkę.
-No chyba nie. Pierwsza tu przyszłam.
- również zdjęłam bluzkę i stanęłam naprzeciwko niego w samym
staniku.
-To weźmy go razem. - odparł
niewzruszony niczym.
Otwierałam usta, żeby coś
powiedzieć, ale zamknął mi je pocałunkiem. Stanęłam na palcach
i wplatając mu palce w kruczoczarne włosy przyciągnęłam go do
siebie. Czując moje poczynania, chwycił mnie za pośladki i
podniósł do góry tak bym mogła opleść mu nogi wokół bioder.
Oderwaliśmy się od siebie i próbowaliśmy unormować swoje
oddechy. Uśmiechnięta przygryzłam mu dolną wargę. W odpowiedzi
wydał z siebie cichy pomruk.
-To jak z tym prysznicem ? - zapytał
odstawiając mnie na posadzkę.
Dałam mu szybkiego buziaka co
oznaczało, że się zgadzam. Rozebraliśmy się do końca i
weszliśmy pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę z natrysku i
nałożyłam na swoją dłoń żel pod prysznic by potem wetrzeć go
w tors siatkarza. Po chwili cała łazienka zaparowała. Zmyliśmy z
siebie żel. Najpierw z kabiny wyszedł Zbyszek, który owinął się
w pasie, a potem na mnie narzucił drugi puszysty biały duży
ręcznik. Owinęłam się nim cała i zabrałam za mycie zębów. Za
mną stanął mężczyzna, który wykonywał tą samą czynność. Po
dokładnym wymyciu i wypłukaniu zębów wytarłam się dokładnie
ręcznikiem i wskoczyłam w koszulkę reprezentanta Polski. On czekał
na mnie w samych bokserkach gotowy do wyjścia. Opuściliśmy
pomieszczenie i skierowaliśmy się do sypialni. Usadowiłam się na
łóżku i nasmarowałam balsamem. Nakładając go na ręce na mebel
rzucił się Bartman, który razem ze mną przewrócił się na plecy. Zaśmiałam się i uciapałam jego brzuch balsamem,
który miałam na dłoni. Zdziwiony wypuścił mnie i w spokoju
mogłam dokończyć rozsmarowywać maź na ramionach. Gdy wszystko
już wsiąkło w moją skórę mogłam się położyć obok
atakującego. Wtuliłam się w niego i razem popadliśmy w objęcia
Morfeusza.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
jej, nadal nie mogę uwierzyć, że to koniec .. to jest takie,dziwne
.. ale cieszę się ;d mam WAKACJE ♥♥♥ uwielbiam ten beztroski
stan.czekałam na to całe 10 miesięcy.odchodzę z gimnazjum.pomimo
tego,że były złe chwile będę wspominała wszystko z uśmiechem
na ustach ♥ a teraz,otwiera się przede mną nowa droga.no i
korzystając z wakacji postaram się częściej coś dodawać :)
pozdrawiam :*
Po pierwszym zdaniu posłowia (oczywiście nie doczytałam do końca, bo inaczej nie nazywałabym się Zakręcona) myślałam, że to już koniec bloga. Na szczęście nie ;) Czasem warto coś doczytać - muszę sobie to zapamiętać ;p
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, bardzo mi się podoba :) A przepraszam bardzo, mam takie nietypowe pytanie, czy trener to coś sugeruje w stronę Zbysia, żeby jej nie zamęczył? haha ;)
buźki ;*
Zakręcona ;)
Mam taką prośbę, jeśli mogłabyś mnie informować dalej na moim blogu, ale w zakładce SPAM, chciałabym utrzymać porządek. Nie byłoby to problemem? :)
z trenerem i Zbyszkiem to się jeszcze okaże także nie umiem odpowiedzieć na to pytanie ;d okej,czyli o nowościach mam informować z zakładce SPAM ? :) pozdrawiam :*
UsuńMhm ;) Byłabym wdzięczna ;)
UsuńZapraszam na nowy rozdział u Bartmana i Kamili. Kolejne problemy i ucieczka przed odpowiedzialnością. Mam nadzieję, że będzie Wam się podobało i pozostawicie po sobie ślad w komentarzu ;)
http://sen-o-siatkowce.blogspot.com
Fajny rozdział, ciekawy, zresztą jak wszystkie. Dopiero dziś i dopiero o 23:35 dotarłam na twojego bloga. Mam coś wspólnego z zakręconą. Też po pierwszym zdaniu posłowia myślałam, że kończysz z blogiem :) A czy mnie mogła byś informować o nowościach, ale pod ostatnim dodanym postem u mnie ?:) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńoczywiście,że bym mogła :) również pozdrawiam :)
UsuńW takim bądź razie zapraszam do mnie na kolejny rozdział http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/. Nie ma żadnego problemu. :)
UsuńSłodzisz, słodzisz i jeszcze raz słodzisz! No i to uwielbiam <3 Chociaż wydaje mi się, że to taka cisza przed burzą i zaraz z czymś wypalisz, no ale nie wiem nie wiem :> Czekam na kolejne!:*
OdpowiedzUsuńU mnie szesnasty rozdział :) http://volleyball-love-story-zb9.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń