Obudziłam się w pustym łóżku.
Zeszłam na dół gdzie w salonie na kanapie spał atakujący.
Okryłam go kocem i poszłam do kuchni. Chwilę po mnie zjawiła się
Karolina.
-Ja wracam do siebie ? - oznajmiła
blondynka.
-Przez nas ? - zapytałam niepewnie.
-Słońce, no co Ty. Siedzę u was już
długo. Pomieszkam trochę w domu. - zaśmiała się i mnie
przytuliła.
-A wrócisz ? - spojrzałam pytająco.
-Oczywiście. - posłała mi promienny
uśmiech. - Ale dopiero jak się pogodzicie. - dźgnęła mnie w bok
i włączyła ekspres.
Uśmiechnęłam się aby i robiłam
śniadanie. Gdy kończyłyśmy posiłek do pomieszczenia wszedł
Zbyszek. Rzucił krótkie 'cześć', chwycił kanapkę i poszedł pod
prysznic. No tak, na dziewiątą miał trening. Parę minut po
wyjściu chłopaka przyjaciółka zaczęła się pakować, a o
dziesiątej podwiozłam ją na lotnisko. Gdy wracałam zajechałam na
Podpromie. Wchodząc na halę usłyszałam podniesiony głos Kowala.
'Zbyszek, co się dzieje ?! Od początku nic Ci nie wychodzi ! Nie
potrafisz się skupić. Niedługo gramy ważne mecze. Obudź się
chłopie ! A teraz siadaj na ławke ..'. Siatkarz ze spuszczoną
głową padł na miejsce i kopał piętą w parkiet. Podeszłam do
niego niezauważona i delikatnie położyłam mu dłonie na
ramionach. Zaskoczony odwrócił się w moją stronę i wpatrywał
bez słowa. Przejechałam ręką po jego włosach i przywitałam się
z Andrzejem. Gdy opowiadał mi o meczu usłyszeliśmy 'Mogę wejść
?' wydobyte z ust siatkarza z numerem dziewiątym. Trener
odpowiedział krótkie 'Nie'. Bartman przeklną siarczyście i kopnął
w stojące obok krzesełko. Zostawiłam kluczyki do samochodu
siatkarzowi, a sama wróciłam spacerem. Usiadłam na kanapie i
bezsensu wgapiałam się w ekran. Gdy wrócił Bartman, wzięłam się
za robienie obiadu. Po posiłku Zbyszek usnął, a ja zadzwoniłam do
Karoliny. Spędziłam na rozmowie z nią około trzech godzin. W
końcu się pożegnałyśmy i poszłam pod prysznic. Wskoczyłam w
koszulkę mężczyzny i położyłam się spać. W takiej monotonni
tkwiliśmy przez parę dni. Co jakiś czas doszło do kłótni. Dzień
przed wyjazdem Resovii na mecz do Kędzierzyna poszłam na trening.
Oczywiście jechałam z nimi, bo zostałam zatrudniona jako główny
fotograf. Przeszłam przez główne drzwi, przywitałam z
ochroniarzem, który zawsze doprowadzał mnie do tego, że płakałam
ze śmiechu i poszłam na salę. Cicho otworzyłam drzwi i
obserwowałam jak siatkarze wylewają hektolitry potu. Tylko jednemu
nic nie wychodziło. Stanął za dziewiątym metrem, wysoko podrzucił
piłkę, która poszybowała w trybuny. Poczekałam aż przejdzie
kolejka. Znowu serwował Zibi. Poszedł na swoje miejsce, wykonał te
same czynności, ale tym razem piłka ugrzęzła w siatce, a
uderzenie było tak mocne, że wpadła w ręce Pita, który stał w
drugiej linii. Z drugiej strony serwował Achrem. Idealne przyjęcie
Igły, wystawa Tichacka na pustej siatce do Zbyszka, przestrzelił ..
Podeszłam do trenera, który aż się gotował.
-Co mu ? - zapytałam wskazując głową
na atakującego reprezentacji.
-Ty mi powiedz. - rzucił i zarządził
chwilową przerwę i wziął na bok wspomnianego przeze mnie.
Ledwo odszedł ode mnie Andrzej, a
przyszedł Igła i rzucił krótki pytanie :
-Co z nim ? Nic mu nie wychodzi,
zresztą pewnie widziałaś. - mówił między jednym, a drugim
łykiem.
-Krzysiek, ja sama nie wiem co się
dzieje. - siadłam zrezygnowana na krzesełku.
-Pokłóciliście się ? - zapytał.
-My ze sobą nawet nie rozmawiamy ! -
powiedziałam zbyt głośno, bo zainteresowany aż się odwrócił.
-Nie musisz wszystkim mówić co się u
nas dzieje. - podszedł do nas atakujący.
-On jest naszym przyjacielem. Nie
zapominaj o tym. - rzuciłam i odeszłam trącając jego ramię.
-Idź za nią ! - poznałam po głosie
Paula.
-Nie idź. Nie musisz. - odwróciłam
się patrząc Bartmanowi w oczy.
-No idź kurwa ! - krzyknął libero i
popchnął przyjaciela w moją stronę.
Kierowałam się do wyjścia, ale
usłyszałam tak chciane 'Mała, zaczekaj !'. Zatrzymałam się
splatając ręce na piersi.
-Porozmawiajmy .. - poprosił.
-Daruj sobie. Gdyby nie oni to nie
byłoby Cię tu. - wznowiłam swoje wyjście.
Zagrodził mi drogę swoim ciałem i
położył dłonie na moich ramionach.
-Mała, proszę Cię, porozmawiaj ze
mną. Cały czas tylko się kłócimy. - spojrzał prosząco.
-Wracaj na trening. - wyminęłam go i
wyszłam z Podpromia.
Wróciłam do domu i pakowałam ubrania
na wyjazd. Włączyłam laptopa i zrzuciłam zdjęcia z aparatu
jednocześnie czyszcząc kartę do zera. Zrobiłam sobie herbatę i z
kubkiem w rękach poszłam do sypialni. Usadowiłam się na łóżku
i przeglądałam zdjęcia z ostatniego pobytu w Jastrzębiu. Ilekroć
je oglądałam tylekroć mogłam się wpatrywać w zdjęcie zrobione
przez Igłę. Koło dwudziestej usłyszałam zgrzyt kluczy w zamku.
Wyłączyłam laptopa i zeszłam na dół.
-Porozmawiajmy. - poprosił kolejny
raz.
-Ja się wypowiem bardzo chętnie.
Śpisz na kanapie i nie interesuje mnie to, że jutro grasz mecz.
Gdyby nie Igła i Paul nie poszedłbyś za mną. A teraz chcę się
wykąpać i położyć, bo przez następne 3 dni muszę się z Tobą
użerać. - odepchnęłam siatkarza i poszłam pod prysznic.
Po szybkiej toalecie wzięłam poduszkę
należącą do atakującego i powędrowałam z nią po salonu.
-Tu masz poduszkę. A, i już nas
spakowałam. - rzuciłam mu rzecz i wbiegłam po schodach do pokoju.
Nastawiłam budzik na 6, okryłam się
szczelnie kołdrą i popadłam w objęcia Morfeusza.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam, przepraszam, przepraszam, że tak długo. Nie miałam
trochę weny co pewnie widać .. Obiecuję, że się poprawię :*
CZYTAM = KOMENTUJE ! :)