wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 1



W sobotę wstałam wcześnie jak na mnie, bo o 7. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, ubrałam w jasne rurki, miętową koszulę i na nogi wsunęłam czarne conversy. Włosy spięłam w luźnego koka, nałożyłam delikatny makijaż i poszłam na małe zakupy. Do domu wróciłam koło 8. Zrobiłam sobie śniadanie, zjadłam, przebrałam się w dresy i wzięłam za sprzątanie. Poszło mi dosyć szybko. Wieczorem wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Gdy wyszłam zrobiłam gorącą czekoladę i zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakiś denny film. Nagle rozdzwonił się mój telefon.
-Słucham ? - zapytałam nie patrząc kto dzwoni.
-Nie mów słucham, bo Cię ktoś kiedyś wyrucha. - zaśmiała się moja przyjaciółka. -Nie masz może ochoty się napić ?
-Ale się Ciebie żarty trzymają. - powiedziałam z uśmiechem na ustach. -Za 15 minut u mnie.
-Czytasz mi w myślach. - powiedziała Eliza ze śmiechem i się rozłączyła.
Po 20 minutach siedziałyśmy u mnie w salonie. Koło 5 nad ranem kiedy skończył się mój cały zapas w barku poszłyśmy spać. Następnego dnia wstałam o 15 z niezłym kacem. Poszłam do kuchni i wypiłam prawie całą 1,5 l wodę. Skierowałam się do pokoju, w którym spała przyjaciółka i rzuciłam jej wodę na łóżko budząc ją przy tym. Gdy zjadłyśmy śniadanie Eliza wróciła do siebie, a ja ogarnęłam dość spory bałagan w salonie. Po ogarnięciu pomieszczenia poszłam pod prysznic i wskoczyłam do łóżka. W poniedziałek wstałam o 6, bo wiem, że gdybym wstała później to nie zdążyłabym się ogarnąć. Wyszłam z uczelni, poszłam na małe zakupy. Po zapełnieniu lodówki i szafek zjadłam szybko obiad i poszłam na mecz. Umówiłam się z przyjaciółką pod halą. Spotkanie jak zwykle wygrała Resovia. Po meczu udało mi się zgarnąć autograf Bartmana. O 22 miałam się spotkać z Elizą za halą. Nawet nie wiedziałam, że w czasie meczu padł mi telefon, nie miałam pojęcia która godzina, a na dodatek nie mogłam się skontaktować z Gąską. Zajebiście, cudownie po prostu. Zrezygnowana usiadłam na murku przy tylnym wyjściu z Podpromia.
-Ej, wszystko dobrze ? - usłyszałam głos reprezentacyjnego atakującego.
-Taa. Poza tym, że zgubiłam przyjaciółkę to dobrze. - zaśmiałam się. -Jeszcze jak na złość rozładował mi się telefon. - dodałam.
-Masz, dzwoń. - podał mi swój telefon i usiadł obok mnie lekko się uśmiechając.
-Nie no, przestań. Poza tym nawet mnie nie znasz i nie będę Cię naciągała na kase. - odparłam lekko zdziwiona, że Bartman użycza mi swojego telefonu.
-Zbyszek Bartman, miło mi. - zaśmiał się.
-Asia Maj. - odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam wyciągniętą w moją kierunku dłoń siatkarza.
-No to skoro się znamy to dzwoń do przyjaciółki i nawet nie próbuj odmawiać. - wcisnął mi swój telefon w ręke.
-Nie dasz mi spokoju dopóki nie zadzwonię, nie ? - po czym wybrałam numer Elizy i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Cholera ! - krzyknęłam po rozmowie z zielonooką dziewczyną.
-Co jest ? - zapytał mój towarzysz.
-Ona już jest w domu, bo myślała, że pojechałam bez niej. Świetnie, naprawdę świetnie. - powiedziałam wkurzona.
-Chodź, odwiozę Cię. Nie będziesz się tłukła w nocy autobusami. - zaproponował Zbyszek wstając z siedzenia.
-No co Ty. Dam sobie radę. Nie jest aż tak późno. - protestowałam.
-Wstawaj i nie gadaj. - powiedział chłopak podając mi rękę, żebym mogła wstać.
Bez żadnego słowa podniosłam się z murku i poszłam razem z Bartmanem do jego samochodu. Po 24 byłam już koło swojego mieszkania.
-Dzięki jeszcze raz. - uśmiechnęłam się do siatkarza całując go w policzek.
-Polecam się na przyszłość, ale miło by mi było gdybyś się do mnie odezwała kiedyś. - powiedział uważnie mi się przyglądając.
-Daj telefon. - zaśmiałam się.
Po czym wpisałam mu swój numer, oddałam komórkę, podziękowałam jeszcze raz i weszłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Mimo tego, że byłam zmęczona to nie mogłam zasnąć. Gdy za każdym razem przymknęłam powieki miałam przed oczami wesołe ogniki Bartmanowych oczu. Usnęłam w końcu koło 3 nad ranem i obudziłam się po 7. Wyglądałam jak żywy trup. Gdy szłam na zajęcia zadzwonił nieznany numer. Zdziwiona odebrałam kto to może być i to na dodatek o tej porze. Po chwili usłyszałam znajomy głos atakującego. Pogadałam z nim chwilę po czym poszłam na zajęcia. Przez ten telefon nie mogłam się skupić. Dziewczyno, przecież się nie zakochałaś... Znasz go dopiero jeden wieczór... Po wyjściu z zajęć poszłam do sklepu na małe zakupy i wróciłam do domu. Zjadłam obiad i poszłam oglądać telewizję. Wieczorem dostałam sms-a 'Śpij dobrze Mała :* Z.' odpisałam krótkie 'Dziękuje i wzajemnie :) :*' i z uśmiechem na ustach poszłam spać.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz