W sobotę wstałam wcześnie jak na
mnie, bo o 7. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, ubrałam w
jasne rurki, miętową koszulę i na nogi wsunęłam czarne conversy.
Włosy spięłam w luźnego koka, nałożyłam delikatny makijaż i
poszłam na małe zakupy. Do domu wróciłam koło 8. Zrobiłam sobie
śniadanie, zjadłam, przebrałam się w dresy i wzięłam za
sprzątanie. Poszło mi dosyć szybko. Wieczorem wzięłam długą,
relaksującą kąpiel. Gdy wyszłam zrobiłam gorącą czekoladę i
zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakiś denny film. Nagle
rozdzwonił się mój telefon.
-Słucham ? - zapytałam nie patrząc
kto dzwoni.
-Nie mów słucham, bo Cię ktoś
kiedyś wyrucha. - zaśmiała się moja przyjaciółka. -Nie masz
może ochoty się napić ?
-Ale się Ciebie żarty trzymają. -
powiedziałam z uśmiechem na ustach. -Za 15 minut u mnie.
-Czytasz mi w myślach. - powiedziała
Eliza ze śmiechem i się rozłączyła.
Po 20 minutach siedziałyśmy u mnie w
salonie. Koło 5 nad ranem kiedy skończył się mój cały zapas w
barku poszłyśmy spać. Następnego dnia wstałam o 15 z niezłym
kacem. Poszłam do kuchni i wypiłam prawie całą 1,5 l wodę.
Skierowałam się do pokoju, w którym spała przyjaciółka i
rzuciłam jej wodę na łóżko budząc ją przy tym. Gdy zjadłyśmy
śniadanie Eliza wróciła do siebie, a ja ogarnęłam dość spory
bałagan w salonie. Po ogarnięciu pomieszczenia poszłam pod
prysznic i wskoczyłam do łóżka. W poniedziałek wstałam o 6, bo
wiem, że gdybym wstała później to nie zdążyłabym się ogarnąć.
Wyszłam z uczelni, poszłam na małe zakupy. Po zapełnieniu lodówki
i szafek zjadłam szybko obiad i poszłam na mecz. Umówiłam się z
przyjaciółką pod halą. Spotkanie jak zwykle wygrała Resovia. Po
meczu udało mi się zgarnąć autograf Bartmana. O 22 miałam się
spotkać z Elizą za halą. Nawet nie wiedziałam, że w czasie meczu
padł mi telefon, nie miałam pojęcia która godzina, a na dodatek
nie mogłam się skontaktować z Gąską. Zajebiście, cudownie po
prostu. Zrezygnowana usiadłam na murku przy tylnym wyjściu z
Podpromia.
-Ej, wszystko dobrze ? - usłyszałam
głos reprezentacyjnego atakującego.
-Taa. Poza tym, że zgubiłam
przyjaciółkę to dobrze. - zaśmiałam się. -Jeszcze jak na złość
rozładował mi się telefon. - dodałam.
-Masz, dzwoń. - podał mi swój
telefon i usiadł obok mnie lekko się uśmiechając.
-Nie no, przestań. Poza tym nawet mnie
nie znasz i nie będę Cię naciągała na kase. - odparłam lekko
zdziwiona, że Bartman użycza mi swojego telefonu.
-Zbyszek Bartman, miło mi. - zaśmiał
się.
-Asia Maj. - odwzajemniłam uśmiech i
uścisnęłam wyciągniętą w moją kierunku dłoń siatkarza.
-No to skoro się znamy to dzwoń do
przyjaciółki i nawet nie próbuj odmawiać. - wcisnął mi swój
telefon w ręke.
-Nie dasz mi spokoju dopóki nie
zadzwonię, nie ? - po czym wybrałam numer Elizy i nacisnęłam
zieloną słuchawkę.
-Cholera ! - krzyknęłam po rozmowie z
zielonooką dziewczyną.
-Co jest ? - zapytał mój towarzysz.
-Ona już jest w domu, bo myślała, że
pojechałam bez niej. Świetnie, naprawdę świetnie. - powiedziałam
wkurzona.
-Chodź, odwiozę Cię. Nie będziesz
się tłukła w nocy autobusami. - zaproponował Zbyszek wstając z
siedzenia.
-No co Ty. Dam sobie radę. Nie jest aż
tak późno. - protestowałam.
-Wstawaj i nie gadaj. - powiedział
chłopak podając mi rękę, żebym mogła wstać.
Bez żadnego słowa podniosłam się z
murku i poszłam razem z Bartmanem do jego samochodu. Po 24 byłam
już koło swojego mieszkania.
-Dzięki jeszcze raz. - uśmiechnęłam
się do siatkarza całując go w policzek.
-Polecam się na przyszłość, ale
miło by mi było gdybyś się do mnie odezwała kiedyś. -
powiedział uważnie mi się przyglądając.
-Daj telefon. - zaśmiałam się.
Po czym wpisałam mu swój numer,
oddałam komórkę, podziękowałam jeszcze raz i weszłam do domu.
Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Mimo tego, że
byłam zmęczona to nie mogłam zasnąć. Gdy za każdym razem
przymknęłam powieki miałam przed oczami wesołe ogniki
Bartmanowych oczu. Usnęłam w końcu koło 3 nad ranem i obudziłam
się po 7. Wyglądałam jak żywy trup. Gdy szłam na zajęcia
zadzwonił nieznany numer. Zdziwiona odebrałam kto to może być i
to na dodatek o tej porze. Po chwili usłyszałam znajomy głos
atakującego. Pogadałam z nim chwilę po czym poszłam na zajęcia.
Przez ten telefon nie mogłam się skupić. Dziewczyno, przecież się
nie zakochałaś... Znasz go dopiero jeden wieczór... Po wyjściu z
zajęć poszłam do sklepu na małe zakupy i wróciłam do domu.
Zjadłam obiad i poszłam oglądać telewizję. Wieczorem dostałam
sms-a 'Śpij dobrze Mała :* Z.' odpisałam krótkie 'Dziękuje i
wzajemnie :) :*' i z uśmiechem na ustach poszłam spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz