Rano obudził mnie dźwięk sms-a
'Pobudka śpiochu ! :*', no tak, Zbyszek, pewnie niedługo ma trening
i już nie śpi od godziny. Postanowiłam, że do niego zadzwonię.
Odrzucił. Już się zastanawiałam czemu, ale oddzwonił. Nie chciał
mnie naciągać na koszty. Pogadaliśmy chwilę i zaczęłam się
zbierać na zajęcia. O 14 byłam już pod domem i zobaczyłam dobrze
znany mi samochód. Od razu podeszłam i bez zawahania otworzyłam
drzwi od strony kierowcy.
-Witam Szanownego Pana Bartmana. -
uśmiechnęłam się do siatkarza.
-Cześć Mała. - wysiadł z samochodu
i cmoknął mnie w policzek.
-Nie schlebiaj sobie. - walnęłam go w
ramie i idąc w kierunku drzwi do mieszkania. - Wejdziesz ?
-No oczywista oczywistość. - zaśmiał
się zamykając samochód i wchodząc przez bramkę.
Gdy weszliśmy do mieszkania Zibi
poszedł je zwiedzać nawet nie wiedząc co gdzie jest. Zrobiłam nam
herbatę i zaniosłam do salonu stawiając ją na szklanym stoliku i
padając na białą skórzaną kanapę.
-Zbyszek ! - wydarłam się na całe
mieszkanie. Nic, zero odzewu. - Bartman ! - dalej nic.
Wstałam z kanapy i ruszyłam na
poszukiwania chłopaka. Przecież nie mam tak dużego domu,że mógłby
się w nim zgubić.
-Zibi no ! - nadal cisza. - Bartman
cholera jasna ! - krzyknęłam. Po sekundzie znalazł się w salonie
z moją Księgą Kibica szczerząc się niemiłosiernie.
-Oddawaj to ! - rzuciłam się na niego
śmiejąc się.
-Sporo masz tych autografów. -
stwierdził przeglądając po kolei każdą stronę. - Brakuje Ci
jednego. - wskazał na puste miejsce pod swoim zdjęciem.
-Jakoś tak wyszło. - zarumieniłam
się.
-Dawaj długopis i zaraz machnę. -
zaśmiał się.
Podałam mu to o co prosił i za chwilę
zobaczyłam napis 'dla najlepszego kibica na całej kuli ziemskiej –
Zibi Bartman'. Widząc ten napis wybuchnęłam spazmatycznym
śmiechem.
-Dziękuję Panu bardzo. - powiedziałam
z uśmiechem i zabrałam mu zeszyt kładąc go na stole i biorąc
kubek z herbatą. - A teraz pij, bo Ci wystygnie.
Wziął kubek i wypił napój po czym
wstał i podszedł do szafki w poszukiwaniu jakiegoś filmu.
-Tylko nie horror ! - rzuciłam się w
stronę Zbyszka, który włączał 'The Ring'.
-Czemu ? - zapytał rozbawiony.
-Nie lubie horrorów. - przyznałam
szczerze. - Nie mogę po nich spać. - powiedziałam spuszczając
głowę.
-Ej, jak nie chcesz to nie musimy
oglądać. Zaraz wybierzemy jakąś komedię. - podszedł do mnie i
przytulił uśmiechając się przy tym.
Wybraliśmy komedię romantyczną
'Zaginiona Walentynka'. Pomimo że oglądałam to tysiąc razy to i
tak za każdym razem płakałam. Tak było i dzisiaj zmoczyłam łzami
całą Zbyszkową koszulkę brudząc ją przy tym tuszem i kredką.
On nie zwracał na to uwagi tylko pozwolił mi się uspokoić
przytulając mnie do siebie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam.
Obudziłam się w momencie kiedy przykrywał mnie kocem.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Ja
wracam do siebie. - powiedział kierując się do drzwi. - Chodź,
zamkniesz za mną.
Podniosłam się z kanapy i poszłam za
siatkarzem.
-Zamknij drzwi i idź się połóż do
sypialni. - powiedział całując mnie w policzek i wychodząc.
Zamknęłam za nim drzwi i poszłam spać nawet nie przebierając się
w piżamę. Rano wstałam i pierwsze co zrobiłam to poszłam do
łazienki zmyć makijaż i wziąć zimny prysznic na orzeźwienie.
Ubrałam się w musztardowe rurki, białą bokserkę, łososiową
marynarkę oraz czarne baleriny. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby,
założyłam delikatny makijaż, a włosy sięgające do pasa
związałam w luźnego warkocza. Chwilę po godzinie 8 rozdzwonił
się mój telefon – Eliza. Powiedziała, że chce się spotkać, bo
musimy pogadać. Przez całe zajęcia nie mogłam się skupić. Na
szczęście dzisiaj piątek i weekend. Gdy wyszłam z uczelni od razu
poszłam do kawiarni, w której umówiłam się z przyjaciółką.
Ta, już na mnie czekała. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek
i od razu Gąska zaczęła temat na który chciała pogadać.
-Wyjeżdżam. - powiedziała wgapiając
się w kubek z herbatą.
-Żartujesz sobie. - spojrzałam na nią
ze śmiechem lecz zaraz spoważniałam widząc jej minę. - Kiedy ?
Gdzie ? Na ile ? - zasypałam ją gradem pytań.
-Za 2 tygodnie, do Anglii, jak na razie
co najmniej na 2 lata. - powiedziała na jednym wydechu nawet na mnie
nie spoglądając.
-Spokojnie. Anglia to nie koniec
świata. Zresztą będę miała do kogo jeździć na wakacje. -
zaśmiałam się. - Zresztą będziemy gadały przez Skype. -
dodałam.
-No tak, ale głupi mi Cię tak tu samą
zostawiać. - odparła smutno.
-Luz. Mam Zbyszka, całą Resovię. Dam
rade.
-Jesteś pewna ?
-No tak. - odparłam pewna siebie.
Chwilę pogadałyśmy i Eliza musiała
się zwijać załatwiać ostatnie rzeczy związane z wyjazdem. Po
przyjściu do domu zrobiłam sobie spaghetti i zadzwoniłam po
Zbyszka, bo nie chciało mi się siedzieć samej, a nie miałam
ochoty wychodzić z domu. Po 15 minutach zadzwonił mój telefon, na
którym widniał napis 'Zibi'. Odebrałam po czym prosił, żebym
otworzyła mu bramę. Za parę minut usłyszałam dzwonek do drzwi.
Wstałam z kanapy i otworzyłam Zbyszkowi. Rozgościł się, a ja
poszłam zrobić herbatę. Gdy wypiliśmy napój poszłam do barku i
wzięłam butelkę Finlandii oraz dwa kieliszki i jakiś sok. Nim się
obejrzałam Zbyszek już przysypiał na kanapie. W sumie to mu się
nie dziwię po 3 wypitych flaszkach na nas swoje. Zresztą mi też
oczy się zamykały. Obudziłam na wpół śpiącego Bartmana i
poszliśmy do sypialni. Oczywiście każde z nas miało swoją połowę
łóżka. Rano obudziłam się wtulona w Zbyszka. Pierwsza myśl,
która pojawiła się w mojej głowie to 'Proszę, mam nadzieję, że
się nie przespaliśmy'. Próbowałam odtworzyć wydarzenia z
wczorajszego wieczoru oraz nocy. Niestety film urwał mi się w
czasie drogi do sypialni. W końcu wstałam i poszłam do łazienki,
żeby się ogarnąć. Następnie zeszłam do kuchni w celu
przygotowania śniadania. Chwilę po moim przyjściu zjawił się
Zbyszek ubrany we wczorajsze ciuchy i w miarę ogarnięty. Sam się
odnalazł w mojej łazience i wziął szybki prysznic. Dziwne, że
nie słyszałam lejącej się wody. Postanowiłam, że zapytam go czy
w nocy się coś wydarzyło.
-Zbyszek ? - zwróciłam się do
siatkarza.
-Hm ? - zapytał pijąc wodę.
-Czy wczoraj .. między nami .. coś
się wydarzyło ? - zapytałam niepewnie spoglądając na towarzysza.
-Nie. - powiedział pewny siebie. -
Wypiliśmy trochę, potem poszliśmy do sypialni i każde z nas
położyło się na swojej połowie łóżka. Byłaś kompletnie
ubrana. Tylko w nocy się po prostu przysunęłaś w moją stronę.
Nic poza tym. - dodał patrząc mi w oczy.
Ulżyło mi po tym stwierdzeniu. Gdy
zjedliśmy śniadanie Bartman wrócił do siebie, a ja poszłam
ogarnąć salon. Wieczorem zmęczona poszłam pod szybki prysznic i
zasnęłam w mgnieniu oka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz