środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2


Rano obudził mnie dźwięk sms-a 'Pobudka śpiochu ! :*', no tak, Zbyszek, pewnie niedługo ma trening i już nie śpi od godziny. Postanowiłam, że do niego zadzwonię. Odrzucił. Już się zastanawiałam czemu, ale oddzwonił. Nie chciał mnie naciągać na koszty. Pogadaliśmy chwilę i zaczęłam się zbierać na zajęcia. O 14 byłam już pod domem i zobaczyłam dobrze znany mi samochód. Od razu podeszłam i bez zawahania otworzyłam drzwi od strony kierowcy.
-Witam Szanownego Pana Bartmana. - uśmiechnęłam się do siatkarza.
-Cześć Mała. - wysiadł z samochodu i cmoknął mnie w policzek.
-Nie schlebiaj sobie. - walnęłam go w ramie i idąc w kierunku drzwi do mieszkania. - Wejdziesz ?
-No oczywista oczywistość. - zaśmiał się zamykając samochód i wchodząc przez bramkę.
Gdy weszliśmy do mieszkania Zibi poszedł je zwiedzać nawet nie wiedząc co gdzie jest. Zrobiłam nam herbatę i zaniosłam do salonu stawiając ją na szklanym stoliku i padając na białą skórzaną kanapę.
-Zbyszek ! - wydarłam się na całe mieszkanie. Nic, zero odzewu. - Bartman ! - dalej nic.
Wstałam z kanapy i ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Przecież nie mam tak dużego domu,że mógłby się w nim zgubić.
-Zibi no ! - nadal cisza. - Bartman cholera jasna ! - krzyknęłam. Po sekundzie znalazł się w salonie z moją Księgą Kibica szczerząc się niemiłosiernie.
-Oddawaj to ! - rzuciłam się na niego śmiejąc się.
-Sporo masz tych autografów. - stwierdził przeglądając po kolei każdą stronę. - Brakuje Ci jednego. - wskazał na puste miejsce pod swoim zdjęciem.
-Jakoś tak wyszło. - zarumieniłam się.
-Dawaj długopis i zaraz machnę. - zaśmiał się.
Podałam mu to o co prosił i za chwilę zobaczyłam napis 'dla najlepszego kibica na całej kuli ziemskiej – Zibi Bartman'. Widząc ten napis wybuchnęłam spazmatycznym śmiechem.
-Dziękuję Panu bardzo. - powiedziałam z uśmiechem i zabrałam mu zeszyt kładąc go na stole i biorąc kubek z herbatą. - A teraz pij, bo Ci wystygnie.
Wziął kubek i wypił napój po czym wstał i podszedł do szafki w poszukiwaniu jakiegoś filmu.
-Tylko nie horror ! - rzuciłam się w stronę Zbyszka, który włączał 'The Ring'.
-Czemu ? - zapytał rozbawiony.
-Nie lubie horrorów. - przyznałam szczerze. - Nie mogę po nich spać. - powiedziałam spuszczając głowę.
-Ej, jak nie chcesz to nie musimy oglądać. Zaraz wybierzemy jakąś komedię. - podszedł do mnie i przytulił uśmiechając się przy tym.
Wybraliśmy komedię romantyczną 'Zaginiona Walentynka'. Pomimo że oglądałam to tysiąc razy to i tak za każdym razem płakałam. Tak było i dzisiaj zmoczyłam łzami całą Zbyszkową koszulkę brudząc ją przy tym tuszem i kredką. On nie zwracał na to uwagi tylko pozwolił mi się uspokoić przytulając mnie do siebie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudziłam się w momencie kiedy przykrywał mnie kocem.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Ja wracam do siebie. - powiedział kierując się do drzwi. - Chodź, zamkniesz za mną.
Podniosłam się z kanapy i poszłam za siatkarzem.
-Zamknij drzwi i idź się połóż do sypialni. - powiedział całując mnie w policzek i wychodząc. Zamknęłam za nim drzwi i poszłam spać nawet nie przebierając się w piżamę. Rano wstałam i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki zmyć makijaż i wziąć zimny prysznic na orzeźwienie. Ubrałam się w musztardowe rurki, białą bokserkę, łososiową marynarkę oraz czarne baleriny. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby, założyłam delikatny makijaż, a włosy sięgające do pasa związałam w luźnego warkocza. Chwilę po godzinie 8 rozdzwonił się mój telefon – Eliza. Powiedziała, że chce się spotkać, bo musimy pogadać. Przez całe zajęcia nie mogłam się skupić. Na szczęście dzisiaj piątek i weekend. Gdy wyszłam z uczelni od razu poszłam do kawiarni, w której umówiłam się z przyjaciółką. Ta, już na mnie czekała. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek i od razu Gąska zaczęła temat na który chciała pogadać.
-Wyjeżdżam. - powiedziała wgapiając się w kubek z herbatą.
-Żartujesz sobie. - spojrzałam na nią ze śmiechem lecz zaraz spoważniałam widząc jej minę. - Kiedy ? Gdzie ? Na ile ? - zasypałam ją gradem pytań.
-Za 2 tygodnie, do Anglii, jak na razie co najmniej na 2 lata. - powiedziała na jednym wydechu nawet na mnie nie spoglądając.
-Spokojnie. Anglia to nie koniec świata. Zresztą będę miała do kogo jeździć na wakacje. - zaśmiałam się. - Zresztą będziemy gadały przez Skype. - dodałam.
-No tak, ale głupi mi Cię tak tu samą zostawiać. - odparła smutno.
-Luz. Mam Zbyszka, całą Resovię. Dam rade.
-Jesteś pewna ?
-No tak. - odparłam pewna siebie.
Chwilę pogadałyśmy i Eliza musiała się zwijać załatwiać ostatnie rzeczy związane z wyjazdem. Po przyjściu do domu zrobiłam sobie spaghetti i zadzwoniłam po Zbyszka, bo nie chciało mi się siedzieć samej, a nie miałam ochoty wychodzić z domu. Po 15 minutach zadzwonił mój telefon, na którym widniał napis 'Zibi'. Odebrałam po czym prosił, żebym otworzyła mu bramę. Za parę minut usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i otworzyłam Zbyszkowi. Rozgościł się, a ja poszłam zrobić herbatę. Gdy wypiliśmy napój poszłam do barku i wzięłam butelkę Finlandii oraz dwa kieliszki i jakiś sok. Nim się obejrzałam Zbyszek już przysypiał na kanapie. W sumie to mu się nie dziwię po 3 wypitych flaszkach na nas swoje. Zresztą mi też oczy się zamykały. Obudziłam na wpół śpiącego Bartmana i poszliśmy do sypialni. Oczywiście każde z nas miało swoją połowę łóżka. Rano obudziłam się wtulona w Zbyszka. Pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie to 'Proszę, mam nadzieję, że się nie przespaliśmy'. Próbowałam odtworzyć wydarzenia z wczorajszego wieczoru oraz nocy. Niestety film urwał mi się w czasie drogi do sypialni. W końcu wstałam i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Następnie zeszłam do kuchni w celu przygotowania śniadania. Chwilę po moim przyjściu zjawił się Zbyszek ubrany we wczorajsze ciuchy i w miarę ogarnięty. Sam się odnalazł w mojej łazience i wziął szybki prysznic. Dziwne, że nie słyszałam lejącej się wody. Postanowiłam, że zapytam go czy w nocy się coś wydarzyło.
-Zbyszek ? - zwróciłam się do siatkarza.
-Hm ? - zapytał pijąc wodę.
-Czy wczoraj .. między nami .. coś się wydarzyło ? - zapytałam niepewnie spoglądając na towarzysza.
-Nie. - powiedział pewny siebie. - Wypiliśmy trochę, potem poszliśmy do sypialni i każde z nas położyło się na swojej połowie łóżka. Byłaś kompletnie ubrana. Tylko w nocy się po prostu przysunęłaś w moją stronę. Nic poza tym. - dodał patrząc mi w oczy.
Ulżyło mi po tym stwierdzeniu. Gdy zjedliśmy śniadanie Bartman wrócił do siebie, a ja poszłam ogarnąć salon. Wieczorem zmęczona poszłam pod szybki prysznic i zasnęłam w mgnieniu oka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz