W niedzielny poranek zadzwoniła do
mnie Eliza.
-Nie masz ochoty nawalić się przed
moim wyjazdem ? - zapytała uśmiechając się do słuchawki.
-Błagam, znowu alkohol ? - odparłam
ze śmiechem. - Dobra, to wbijaj kiedy chcesz.
-Co byś powiedziała na piątek za
tydzień ?
-Jak najbardziej. Może wytrzeźwieję.
-Opowiadaj. Zresztą nie, jak się
spotkamy to mi powiesz. - powiedziała za co miałam ochotę ją
zamordować.
Chwilę jeszcze pogadałyśmy i poszłam
się zbierać do kościoła. Taka pobożna jestem. Gdy wróciłam
zrobiłam sobie obiad i zadzwoniłam po Zbyszka. Co mi tam, nie będę
się sama nudziła.
-No co tam ? - zapytał zaspanym
głosem. Pewnie go obudziłam.
-Masz ochotę ponudzić się w moim
towarzystwie ? - zapytałam licząc na pozytywną odpowiedź.
-Jasne. - powiedział ożywionym
głosem. - O której ? Gdzie ?
-Przyjdź po mnie i pójdziemy podbijać
Rzeszów. - zaśmiałam się.
-Dobra. To będę za 20 minut. - i się
rozłączył.
Po 20 minutach usłyszałam dźwięk
dzwonka. Wstałam z kanapy i leniwie poszłam otworzyć.
-Cześć Mała. - powiedział dając mi
buziaka w policzek.
-Jak Ty wyglądasz ? - wybuchnęłam
śmiechem.
-No co Ci się nie podoba ? - zapytał
wchodząc do środka.
-Ty widziałeś swoje włosy ? Każdy
sterczy w inną stronę. - uśmiechnęłam się. - Idź się ogarnąć
do łazienki. A tak w ogóle to jadłeś śniadanie ?
-Nie. - spuścił wzrok.
-Idź ogarnij włosy, a ja zrobie Ci
śniadanie.
-Jesteś cudowna ! Najcudowniejsza na
świecie ! - powiedział podnosząc mnie do góry i kręcąc się
wokół własnej osi.
-Puszczaj ! - śmiałam się trzymając
go za szyję. - Dziękuje. - dodałam czując grunt pod nogami.
Zbyszek poszedł ogarnąć włosy, a ja
zrobiłam mu jajecznicę ze szczypiorkiem i do tego kanapki oraz 2
herbaty, bo sama nie zdążyłam wypić. Gdy Zbyszek zjadł śniadanie
wyszliśmy na spacer. Znaliśmy się zaledwie parę dni, a
dogadywaliśmy się jakbyśmy się znali od wielu lat. Szliśmy
spokojnie przez park i rozmawialiśmy. Gdyby ktoś spojrzał na nas z
boku pomyślałby, że jesteśmy parą. Poszliśmy na plac zabaw i
zaczęliśmy się ganiać. Po dość długim bieganiu padliśmy na
trawę śmiejąc się w niebogłosy. W pewnym momencie do Bartmana
zadzwonił telefon.
-Przepraszam. - powiedział i odebrał.
- No cześć Misiek. Oddzwonię potem, dobra ? - nawet nie dał dojść
do słowa rozmówcy i rozłączył się.
-Jaki Misiek ? - zapytałam Zibiego gdy
chował telefon do kieszeni.
-Kubiak. - uśmiechnął się.
-Zapoznasz mnie z nim ? Proszę,
proszę, proszę. - zaczęłam skakać wkoło przyjaciela.
-A ja Ci już nie wystarczam ? -
zaśmiał się.
-Nie no, tylko w końcu bym może
poznała Twoich przyjaciół, co ? - odpowiedziałam i stanęłam z
nim „face to face”, w sumie to „face to tors”.
-No to jutro zapraszam na trening. -
powiedział całkowicie poważnie.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz ? Że co ?
Że wejdę na hale i powiem „Ja na trening” ? - zapytałam z
kpiącą miną.
-No widzisz jak się rozumiemy. -
wybuchnął śmiechem widząc moją przerażoną minę. - Przyjadę
po Ciebie po zajęciach i razem pojedziemy. - dodał.
-A jak mnie nie zaakceptują ? -
zapytałam kiedy ruszyliśmy po chwilowym postoju.
-Ciebie ? Ciebie nie da się nie
zaakceptować. - powiedział z uśmiechem obejmując mnie. - Ale
wiesz, gdyby tak pomyśleć to można ponegocjować w tej sprawie. -
dodał po dłuższym milczeniu.
-Jesteś okropny. - strzeliłam go w
ramię z pięści.
-Mua. - przesłał mi buziaka w
powietrzu. - Chodź, idziemy na herbatę i ciastko, bo zgłodniałem.
-Prowadź. - wybuchnęłam śmiechem.
Doszliśmy do przyjemnej kawiarenki.
Wnętrze było urządzone z gustem. Ciepłe kolory ścian i obrazy z
krajobrazowymi widokami dodawały uroku temu miejscu. Zbyszek poszedł
po karty, a ja zajęłam miejsce pod oknem. Za chwilę przyszedł
Bartman z dwoma menu. Przeglądaliśmy kartki i nagle mój wzrok padł
na napis 'kremówka papieska'.
-Co bierzemy ? - zapytał podnosząc
głowę i spoglądając na mnie.
-Kremówka ! - krzyknęliśmy oboje w
tym samym momencie i zaczęliśmy się śmiać. - I latte ! -
dodaliśmy w tym samym czasie.
Zibi poszedł złożyć zamówienie, a
ja w tym czasie ogarniałam swój telefon. 1 nieodebrane i 10 sms-ów
od Elizy. Odpisałam jej jednym długim i obiecałam, że ze
szczegółami opowiem jej wszystko przy najbliższym spotkaniu. Gdy
chowałam telefon do torebki atakujący usiadł przy stole. Po
upływie 15 minut przyszła kelnerka z naszym zamówieniem. Zjedliśmy
ciastka i wypiliśmy kawę, po czym zapłaciliśmy i zebraliśmy do
wyjścia. Chwilę pospacerowaliśmy po parku i około 22 Zbyszek
odprowadził mnie do domu i sam poszedł do siebie. Po wejściu do
mieszkania, poszłam od razu pod prysznic i padłam na łóżko gdyż
byłam zmęczona dzisiejszym dniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz