niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 13

Rano wstałam przez 7, żeby przyszykować śniadanie całej naszej czwórce. Zrobiła dwa ogromne talerze kanapek, postawiłam wodę wraz z proszkami od bólu głowy i poszłam robić pobudkę. Najpierw zajrzałam do salonu gdzie spał libero i delikatnie nim wstrząsnęłam.
-Leć na śniadanie. Na stole są kanapki, woda i tabletki. Nie musisz dziękować. - cmoknęłam go w policzek i poszłam na górę.
Zajrzałam do pokoju w którym był Sebastian i powiedziałam mu,żeby szedł na dół. Na samym końcu poszłam do sypialni gdzie na całym łóżku smacznie spał Zbyszek.
-Wstawaj śpiochu. - kucnęłam przy jego głowie i delikatnie pogłaskałam po policzku.
-Mhm. - mruknął i dalej poszedł spać.
-Bartman, cholera jasna ! - wrzasnęłam.
Wspomniany przeze mnie podniósł się z prędkością światła i spojrzał z mordem w oczach. Na widok skacowanego atakującego rzucającego wściekłe spojrzenie nie sposób było się nie uśmiechnąć. Spojrzałam się słodko i chwyciłam z rękę w celu ściągnięcia z łóżka. Siatkarz nawet na kacu był ode mnie silniejszy i pociągnął w swoją stronę tak, że padłam na jego tors. Szybko się przekręcił i wylądowałam pod nim.
-Dlaczego to zrobiłaś ? - zapytał nachylając się nade mną przygryzając moją szyję. Wiedział jak to na mnie działa.
-Tak słodko spałeś, a na dole czeka śniadanie. - odepchnęłam go na długość moich ramion.
-Jesteś niemożliwa. - pocałował mnie szybko w czoło i podniósł się z łóżka.
-A teraz chodź, bo Ignaczaki Ci wszystko zjedzą. - zaśmiałam się i stanęłam za nim by wylądować na jego plecach.
-Nie dasz mi spokoju nawet wtedy jak mam kaca ? - zapytał z uśmiechem na ustach i poszliśmy do kuchni.
Gdy dotarliśmy na miejsce wsunął parę kanapek i wziął tabletki.
-Krzysiu, więcej z Tobą nie pije. - położył głowę na blacie i zamknął powieki.
-Ee tam. W sobote u nas. - poklepał go po ramieniu z szyderczym uśmiechem.
Po mega szybkim śniadaniu Ignaczaki wrócili do siebie ogarnąć się na trening, a Zbyszek został kuchni z głową na stole.
-Wstawaj, wstawaj. Za 30 minut masz trening na którym musisz być. - klepnęłam go lekko w plecy i sprzątnęłam ze stołu.
-Muszę iść ? - zapytał patrząc na mnie z nadzieją, że powiem 'nie'.
-Tak. W poniedziałek jedziecie do Jastrzębia na mecz. - powiedziałam stanowczo.
-Jak nie pójdę jeden raz to się nic nie stanie.
-Idziesz i bez gadania.
Zrezygnowany wstał i poszedł pod orzeźwiający prysznic. Ja z tej racji, że muszę z nimi jechać też szłam na trening. Poszłam do sypialni, żeby się przebrać. Ubrałam krótkie spodenki, bokserke, zrobiłam szybkiego koka i delikatny makijaż. O 7.45 z łazienki wyszedł Zibi, który wycierał jeszcze włosy ręcznikiem.
-No zbieraj się, zbieraj. - powiedziałam z uśmiechem i klepnęłam go po tyłku.
Odwrócił się do mnie i chwytając za oba nadgarstki przycisnął do ściany i wpił w moje usta. Po chwili zwolnił uścisk i zarzuciłam mu ręce na szyję tym samym przyciągając go do siebie. Poczułam, że moja bokserka jest cała mokra gdyż atakujący przylgnął do mnie mokrym jeszcze brzuchem. Ze śmiechem odepchnęłam go od siebie i zabrałam za ogarnianie pokoju. Siatkarz wciągnął szybko koszulkę przez którą widać mu było wszystkie mięśnie, chwycił mnie za rekę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu Bartmana i pojechaliśmy na Podpromie. O 8.15 pojawiliśmy się na hali.
-No i są spóźnialscy. - zaśmiał się Kowal.
Zbyszek poszedł do szatni, a ja z lekkimi rumieńcami skierowałam się w stronę sztabu. Uśmiechnęłam się w duchu na samą myśl tego co działo się w .. ehm .. samochodzie. Dosłownie po 2 minutach przyszedł uchachany Zbyszek. Widząc jego minę wybuchnęłam niepohamowanym śmiechem. Wszyscy spojrzeli na nas wzrokiem 'WTF ?!'. po chwilowym rozprężeniu Rzeszowiacy przeszli do treningu. Byłam tak zajęta rozmową, że nawet nie zauważyłam iż koło mnie stoi Sebek.
-Cześć. - powiedział słodko.
-Cześć. - opowiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Rzeszowski siatkarz z numerem 9 na koszulce prychnął i z obrażoną miną odwrócił tyłem do mnie. Z uśmiechem na ustach odbijałam żółto – niebieską Mikasę z Sebastianem. W pewnym momencie złapałam ją i niewiele myśląc rzuciłam w plecy atakującemu. Odwrócił się na pięcie i zaczął iść powoli w moją stronę. Stanęłam za małym Ignaczakiem, ale Krzysztof rzekł tylko z uśmiechem :
-A kysz od mojego syna.
I zabrał mi moją jedyną tarczę. Rzuciłam okiem gdzie stał Andrzej i oceniałam odległość między mną, a nim i mną, a Zbyszkiem. Postanowiłam spróbować uciec. Zerwałam się szybko i biegłam w stronę trenera, ale po chwili przede mną znalazł się mój mężczyzna i przewiesił sobie przez ramię. Biłam go pięściami w plecy, ale on nic sobie z tego nie robił.
-Bartman ! - krzyknął z uśmiechem Kowal.
-Podnoszę ciężary ! - odkrzyknął Zibi i poszedł ze mną w stronę Ignaczaków dwóch.
-Kochanie, puść mnie. - powiedział obejmując go.
Po kilku moich błaganiach w końcu postawił mnie na ziemi. Już chciałam odejść, ale chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie przytulając się do moich pleców.
-Jeszcze z Tobą nie skończyłem. - szepnął mi na ucho i owinął mnie jego ciepły oddech.
Uśmiechnęłam się i poklepałam go w dłonie. Po tej chwilowej przerwie znowu wznowili trening. Parę minut przed 12 byliśmy już w domu i leżeliśmy na kanapie oglądając telewizję. Nagle na szyi poczułam dwudniowy zarost reprezentanta Polski.
-Pamiętasz co Ci obiecałem ? - zapytał gryząc mi płatek ucha.
-Mhm. - tyle zdołałam wydusić.
Wziął mnie na ręce i poszliśmy do sypialni oddać się przyjemności. Po szybkim, ale jakże namiętnym seksie opadliśmy na łóżko ciężko oddychając. Gdy mój oddech doszedł do normy, ubrałam koszulkę siatkarza i zeszłam na dół zrobić obiad. Zawołałam mężczyznę i siedliśmy do stołu. Gdy jedliśmy posiłek zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Stał za nimi nie kto inny jak Krzysiek.
-Przeszkadzam ? - zapytał spoglądając znacząco na mój ubiór i wchodząc do środka.
-Owszem. W obiedzie. Ale tak serio to nie. - poszłam za gościem do kuchni.
-Ja na chwilę aby. Przyjdziecie w sobotę do nas na grilla, nie ? - zapytał.
-No postaramy się przyjść. - włączył się Zbyszek.
-Okej, to na 18. - powiedział Ignaczak, dał mi buziaka w policzek, Bartmanowi podał dłoń i wyszedł.
-Idziemy ? - zapytałam spoglądając na chłopaka o kruczoczarnych włosach.
-Idziemy. - odparł zadowolony i wrócił do jedzenia.
Po skończonym obiedzie padliśmy w salonie. Do 22 oglądaliśmy jakieś bezsensowne programy co chwila wybuchając śmiechem. Koło 23 poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i ubrana w moją spaniową koszulkę wyszłam zaganiając atakującego. Poszłam do sypialni i cokolwiek ogarnęłam porozrzucane tam ubrania. Gdy się kładłam do pokoju przyszedł wspomniany wyżej pan. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na swój telefon. Jedna wiadomość. Odblokowałam ekran. 'Przyjdziecie prawda ? Seba i Domi nie dadzą spokoju dopóki im nie powiem', nadawcą wiadomości był rzeszowski libero. Pokazałam wiadomość brunetowi, który leżał wsparty na łokciu. Gdy czytał sms – a ja w tym czasie oparłam się o jego brzuchu i wtuliłam w ramiona. Odpisał szybkie 'Powiedz im, że będziemy i, żeby już więcej Cię nie męczyli'. Zablokował telefon, odłożył go na szafkę, położył na plecach i przytulając mnie do siebie zasnął jak małe dziecko. Biorąc z niego przykład poprawiłam się w jego ramionach i wtulając w niego popadłam w objęcia Morfeusza.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- wiem,wiem,znowu długo mnie nie było.znaczy w sumie to nie tak długo,ale co tam.o mczach nie bd pisała,każdy wie i ogląda.myślę,że to ostatni rozdział przed moim wyjazdem do Grecji :) może uda mi się coś naskrobać jeśli bd miała wenę.szczerze to w to wątpię :) no,ale jestem z nowym :)

8 komentarzy:

  1. Jejuuuu Grecja... Zabierz mnie ze sobą! Ja tylko Mazury ;p
    Chciałabym zobaczyć na żywo takiego Zbychiała idącego beztrosko za rączkę z ukochaną. To chyba byłby niezapomniany widok. Ta, chyba... Na pewno!
    Rozdział straaasznie pozytywny. Ciekawa jestem tego grilla. No bo jak to u Ignaczaków bywa, coś się chyba musi wydarzyć :D
    Buźki ;*
    Zakręcona ;)

    Nie chcę być niemiła, bo to naprawdę do mnie nie pasuje, ale przypomnę jeszcze raz o odpowiedniej zakładce do informowania na Śnie o Siatkówce. Przepraszam, że to muszę robić, mam nadzieję, że wybaczysz ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. "Prawda zawsze musi wyjść na jaw. Wieść o ciąży dociera do mamy i potencjalnych ojców..." - czyli jak to Kamila informuje wszystkich o swoim stanie błogosławionym i co też jej wyznaje Zbyszek ;) http://sen-o-siatkowce.blogspot.com Zapraszam gorąco do czytania i komentowania, a tymczasem życzę gorących wakacji ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej, ej, ej, nie dodał mi się komentarz? O.o jak to? Na 1000% dodawałam, bo jeszcze dwa razy sprawdzałam, no nic, naskrobię tu coś jeszcze raz w podobnym sensie ;p
    Chciałabym zobaczyć na żywo naszego przypakowanego Zbysia z miną rekina (taka jak zawsze xd) idącego beztrosko za rączkę z ukochaną. No widok nie zapomniany musiałby być.
    O! To będzie moje nowe marzenie :D
    Grill u Ignaczaków? To się nie może nie skończyć czymś głupim. W końcu to Ignaczak nie? :)
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe, kolejny u mnie zapraszam http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  5. http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-one.html zapraszam na 1 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszam na kolejny rozdział na http://milosc-boisko-przeznaczenie.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Była umowa, a że czytelniczki mam wspaniałe, to według obietnicy rozdział dodaję dużo wcześniej ;) Pora na upragnioną i wyczekiwaną reakcję Zbyszka na wieść o ciąży nastoletniej Kamili - mam nadzieję, że się spodoba, co zaowocuje w słoneczne i wakacyjne komentarze :)
    http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
    buźki ;*
    Zakręcona ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. http://nobody-sees-nobody-knows.blogspot.com/2013/07/chapter-four.html zapraszamy 4 rozdział :)

    OdpowiedzUsuń