We wtorek poszłam na zajęcia. Kurde,
czas najwyższy załatwić sobie gdzieś praktyki. Po zajęciach
wróciłam do domu i zjadłam lekki obiad. Równo o 15 przyjechał po
mnie Zbyszek.
-Cześć Mała. - przytulił mnie i
pocałował w czoło.
-Cześć. - wtuliłam się w siatkarza.
- Wejdziesz na chwilę ?
-Teraz nie mamy czasu. Jak wrócimy z
treningu.
-Dobra. Ale obiecujesz ?
-Oczywiście. To co, gotowa ?
-Jeszcze aby aparat wezmę.
-Oo, pokaż zdjęcia. - wziął sprzęt
z moich rąk i zaczął oglądać zdjęcia.
-Ej, oddawaj ! - krzyknęłam i
chciałam mu wyrwać urządzenie, ale podniósł rękę wysoko i nie
mogłam dosięgnąć.
-Poproś ładnie, a dostaniesz. -
droczył się ze mną.
-Zbysiu... - powiedziałam najsłodziej
jak umiałam. - Oddaj mi proszę ten aparat. - zrobiłam oczy kotka
ze Shreka.
Po czym on się nachylił wskazując
palcem na swój policzek. Wywróciłam oczami i cmoknęłam go w
policzek. A on zamiast oddać mi aparat to pokazał dwa rzędy zębów
i powiedział, że czeka w samochodzie i wyszedł z mieszkania razem
z moją lustrzanką. Zrezygnowana wzięłam torebkę i klucze ze
stołu i swoje kroki skierowałam do Audi Q7 przyjaciela.
-Nienawidzę Cię ! - powiedziałam
zapinając pasy.
-Mała, nie gniewaj się. - odparł
oddając mi aparat.
-Nie odzywaj się do mnie. - odwróciłam
twarz w stronę okna.
Zbyszek aby się zaśmiał i szybko
cmoknął mnie w policzek chowając głowę przed uderzeniem. W ciszy
dojechaliśmy na Podpromie.
-Jesteśmy. - powiedział gasząc
samochód i wysiadając z niego.
Wypięłam się z pasów i wyskoczyłam
z pojazdu kierując się w stronę wejścia. W pewnym momencie
atakujący zagrodził mi drogę.
-Ej. - powiedział biorąc twarz w
swoje ręce i podnosząc ją do góry. - Nie mów, że jesteś zła o
ten aparat. No weź.
-Dobra. Było minęło. - uśmiechnęłam
się do niego.
-Jesteś nienormalna. - zaśmiał się
i objął mnie ramieniem.
Po dotarciu na halę usiadłam na
krzesełkach, a Zbyszek poszedł po piłkę i zasiadł obok mnie.
Postanowiłam, że opowiem mu, że potrzebuję praktyk. Może Bartman
mi pomoże coś znaleźć. W końcu ma pomysłów od groma. Koło 16
zaczęli się schodzić wszyscy siatkarze. Gdy wszyscy się już
zebrali wstał mój przyjaciel i przemówił.
-To jest Asia. Moja...
-Przyjaciółka. - dodałam. - Żeby
nie było, że z nim jestem. - uśmiechnęłam się do zebranych
siatkarzy.
Potem każdy z siatkarzy podszedł do
mnie i się przedstawił. Nie musieli, bo ich znałam przecież.
Wszyscy byli bardzo mili. Najbardziej zakręcony jest Igła, który
już planował ślub mi i Zbyszkowi. Cały Ignaczak. Gdy przyszedł
Kowal Bartman poszedł z nim porozmawiać pewnie o mnie, bo
spoglądali na mnie co jakiś czas.
-Asiu, mogę Cię prosić na chwilę ?
- zapytał niepewnie Andrzej.
-Jasne. - podeszłam do niego i
siatkarza.
-Słyszałem do tego oto pana – tu
wskazał na Zbyszka – że studiujesz fotografię sportową i
potrzebujesz praktyk więc chciałbym Ci zaproponować pracę u nas.
Podobno robisz świetne zdjęcia. - uśmiechnął się.
-No tak, a ten jak zwykle wszystko
wygadał. - spojrzałam wściekle na atakującego. - Nie wiem czy są
świetne, ale mogę je panu pokazać, bo mam ze sobą aparat.
-To mogłabyś ?
- zapytał. - I poza tym to nie żaden pan tylko Andrzej. - podał mi
rękę.
-Jasne, już idę po aparat, Andrzeju.
- zaśmiałam się wypowiadając to zdanie. - A ich – wskazałam na
siatkarzy – zagoń do treningu. - i poszłam po mojego Canona.
-A Ty co Bartman ? Rozgrzewaj się !
Już ! - wydarł się Kowal na mojego przyjaciela z uśmiechem.
Ten podbiegł do mnie, cmoknął w
czoło i poszedł się rozgrzewać, a ja pokazałam trenerowi
zdjęcia. Był nimi urzeczony. Od razu zaczęłam praktyki od zdjęć
na treningu. Po treningu chłopaków Zbyszek odwiózł mnie do domu,
a sam pojechał do siebie. Ja zajęłam się rozmyślaniem nad tym co
się teraz u mnie dzieje. Zbyszek daje mi jakieś potajemne gesty...
Jest miły, opiekuńczy... Coś się kroi. Jest dla mnie ważny,
nawet bardzo. Ostatnio wyznał mi swoje uczucia. Zależy mu. Zależy
mu na mnie. Nie, ja muszę napisać do Karoliny. Nie wiem co o tym
myśleć. Dobra, dzwonię. Ale chwila. Jest 23 ! Trudno, może mi
wybaczy. Odebrała po 2 sygnale. Gadałam z nią do 1 w nocy.
Powiedziała, że jeśli dalej Zbyszek będzie się tak zachowywał
to mam z nim pogadać. Może coś z tego będzie. Tak, jasne.
Obiecała, że kiedyś do mnie wpadnie. Po rozmowie z nią poszłam
pod prysznic i sprawdziłam pocztę. 327 nieodebranych wiadomości.
Trochę się zapuściłam. Koło 3 poszłam spać. Rano na zajęcia,
potem do domu, obiad, później przyjechał Zbyszek i zabrał mnie na
popołudniowy trening.
-Witam wszystkich ! - weszłam na halę
z uśmiechem na ustach, a za mną wkroczył Bartman, który tykał
mnie cały czas w ramię. - Bartman ! - zatrzymałam się gwałtownie
i odwróciłam w stronę siatkarza. - Przestań mnie tykać ! Nie
dostaniesz obiadu !
-Nie ! Proszę, proszę, proszę !
Przepraszam ! - padł na kolana i złożył ręce jak do modlitwy.
-Dobra. Pomyślę. - zaśmiałam się.
Po czym wstał z kolan i poszedł w
kierunku siatkarzy. Gdy stał do mnie tyłem i rozmawiał z Lotmanem,
pokazałam mu na migi, żeby nic nie mówił, a ja pobiegłam i
wskoczyłam atakującemu na barana.
-Wariatka. - zaśmiał się i trzymał
mnie na swoich plecach.
Po skończonym treningu poprosiłam
Zbyszka czy moglibyśmy pojechać do sklepu, bo rano nie miałabym
nic na śniadanie. Po zakupach podwiózł mnie, pomógł wypakować
rzeczy i pojechał do siebie.