wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 5


We wtorek poszłam na zajęcia. Kurde, czas najwyższy załatwić sobie gdzieś praktyki. Po zajęciach wróciłam do domu i zjadłam lekki obiad. Równo o 15 przyjechał po mnie Zbyszek.
-Cześć Mała. - przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Cześć. - wtuliłam się w siatkarza. - Wejdziesz na chwilę ?
-Teraz nie mamy czasu. Jak wrócimy z treningu.
-Dobra. Ale obiecujesz ?
-Oczywiście. To co, gotowa ?
-Jeszcze aby aparat wezmę.
-Oo, pokaż zdjęcia. - wziął sprzęt z moich rąk i zaczął oglądać zdjęcia.
-Ej, oddawaj ! - krzyknęłam i chciałam mu wyrwać urządzenie, ale podniósł rękę wysoko i nie mogłam dosięgnąć.
-Poproś ładnie, a dostaniesz. - droczył się ze mną.
-Zbysiu... - powiedziałam najsłodziej jak umiałam. - Oddaj mi proszę ten aparat. - zrobiłam oczy kotka ze Shreka.
Po czym on się nachylił wskazując palcem na swój policzek. Wywróciłam oczami i cmoknęłam go w policzek. A on zamiast oddać mi aparat to pokazał dwa rzędy zębów i powiedział, że czeka w samochodzie i wyszedł z mieszkania razem z moją lustrzanką. Zrezygnowana wzięłam torebkę i klucze ze stołu i swoje kroki skierowałam do Audi Q7 przyjaciela.
-Nienawidzę Cię ! - powiedziałam zapinając pasy.
-Mała, nie gniewaj się. - odparł oddając mi aparat.
-Nie odzywaj się do mnie. - odwróciłam twarz w stronę okna.
Zbyszek aby się zaśmiał i szybko cmoknął mnie w policzek chowając głowę przed uderzeniem. W ciszy dojechaliśmy na Podpromie.
-Jesteśmy. - powiedział gasząc samochód i wysiadając z niego.
Wypięłam się z pasów i wyskoczyłam z pojazdu kierując się w stronę wejścia. W pewnym momencie atakujący zagrodził mi drogę.
-Ej. - powiedział biorąc twarz w swoje ręce i podnosząc ją do góry. - Nie mów, że jesteś zła o ten aparat. No weź.
-Dobra. Było minęło. - uśmiechnęłam się do niego.
-Jesteś nienormalna. - zaśmiał się i objął mnie ramieniem.
Po dotarciu na halę usiadłam na krzesełkach, a Zbyszek poszedł po piłkę i zasiadł obok mnie. Postanowiłam, że opowiem mu, że potrzebuję praktyk. Może Bartman mi pomoże coś znaleźć. W końcu ma pomysłów od groma. Koło 16 zaczęli się schodzić wszyscy siatkarze. Gdy wszyscy się już zebrali wstał mój przyjaciel i przemówił.
-To jest Asia. Moja...
-Przyjaciółka. - dodałam. - Żeby nie było, że z nim jestem. - uśmiechnęłam się do zebranych siatkarzy.
Potem każdy z siatkarzy podszedł do mnie i się przedstawił. Nie musieli, bo ich znałam przecież. Wszyscy byli bardzo mili. Najbardziej zakręcony jest Igła, który już planował ślub mi i Zbyszkowi. Cały Ignaczak. Gdy przyszedł Kowal Bartman poszedł z nim porozmawiać pewnie o mnie, bo spoglądali na mnie co jakiś czas.
-Asiu, mogę Cię prosić na chwilę ? - zapytał niepewnie Andrzej.
-Jasne. - podeszłam do niego i siatkarza.
-Słyszałem do tego oto pana – tu wskazał na Zbyszka – że studiujesz fotografię sportową i potrzebujesz praktyk więc chciałbym Ci zaproponować pracę u nas. Podobno robisz świetne zdjęcia. - uśmiechnął się.
-No tak, a ten jak zwykle wszystko wygadał. - spojrzałam wściekle na atakującego. - Nie wiem czy są świetne, ale mogę je panu pokazać, bo mam ze sobą aparat.
-To mogłabyś ? - zapytał. - I poza tym to nie żaden pan tylko Andrzej. - podał mi rękę.
-Jasne, już idę po aparat, Andrzeju. - zaśmiałam się wypowiadając to zdanie. - A ich – wskazałam na siatkarzy – zagoń do treningu. - i poszłam po mojego Canona.
-A Ty co Bartman ? Rozgrzewaj się ! Już ! - wydarł się Kowal na mojego przyjaciela z uśmiechem.
Ten podbiegł do mnie, cmoknął w czoło i poszedł się rozgrzewać, a ja pokazałam trenerowi zdjęcia. Był nimi urzeczony. Od razu zaczęłam praktyki od zdjęć na treningu. Po treningu chłopaków Zbyszek odwiózł mnie do domu, a sam pojechał do siebie. Ja zajęłam się rozmyślaniem nad tym co się teraz u mnie dzieje. Zbyszek daje mi jakieś potajemne gesty... Jest miły, opiekuńczy... Coś się kroi. Jest dla mnie ważny, nawet bardzo. Ostatnio wyznał mi swoje uczucia. Zależy mu. Zależy mu na mnie. Nie, ja muszę napisać do Karoliny. Nie wiem co o tym myśleć. Dobra, dzwonię. Ale chwila. Jest 23 ! Trudno, może mi wybaczy. Odebrała po 2 sygnale. Gadałam z nią do 1 w nocy. Powiedziała, że jeśli dalej Zbyszek będzie się tak zachowywał to mam z nim pogadać. Może coś z tego będzie. Tak, jasne. Obiecała, że kiedyś do mnie wpadnie. Po rozmowie z nią poszłam pod prysznic i sprawdziłam pocztę. 327 nieodebranych wiadomości. Trochę się zapuściłam. Koło 3 poszłam spać. Rano na zajęcia, potem do domu, obiad, później przyjechał Zbyszek i zabrał mnie na popołudniowy trening.
-Witam wszystkich ! - weszłam na halę z uśmiechem na ustach, a za mną wkroczył Bartman, który tykał mnie cały czas w ramię. - Bartman ! - zatrzymałam się gwałtownie i odwróciłam w stronę siatkarza. - Przestań mnie tykać ! Nie dostaniesz obiadu !
-Nie ! Proszę, proszę, proszę ! Przepraszam ! - padł na kolana i złożył ręce jak do modlitwy.
-Dobra. Pomyślę. - zaśmiałam się.
Po czym wstał z kolan i poszedł w kierunku siatkarzy. Gdy stał do mnie tyłem i rozmawiał z Lotmanem, pokazałam mu na migi, żeby nic nie mówił, a ja pobiegłam i wskoczyłam atakującemu na barana.
-Wariatka. - zaśmiał się i trzymał mnie na swoich plecach.
Po skończonym treningu poprosiłam Zbyszka czy moglibyśmy pojechać do sklepu, bo rano nie miałabym nic na śniadanie. Po zakupach podwiózł mnie, pomógł wypakować rzeczy i pojechał do siebie.  

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 4


W poniedziałek nie poszłam na zajęcia. Całą noc myślałam o mojej znajomości ze Zbyszkiem. Czy to możliwe, że się w nim zauroczyłam ? Albo nawet zakochałam ? Przecież znam go zaledwie tydzień... Nie, to nie jest możliwe, że go kocham... Zawsze broniłam się przed jakimkolwiek uczuciem po tym jak zdradził mnie Radek z moją znajomą. Wyjechałam wtedy do rodziców na parę dni, ale wróciłam wcześniej niż planowałam. Weszłam do domu i zastałam go w łóżku z Anką. Wyszłam trzaskając drzwiami oraz z załzawionymi oczami. Było to ponad 2 lata temu. Od tamtego czasu boję się zaangażować. Boję się, że znowu ktoś kogo kocham mnie zawiedzie... Ale może Zbyszek jest inny ? Nawet jeśli tak, to boję się... Cholernie się boję ! Takie właśnie myśli krążyły w mojej głowie nieustannie przez około 8 godzin. Postanowiłam, że opowiem mu kiedyś tą historię. Przynajmniej będę wiedziała na czym stoję. Czy sobie odpuścić czy walczyć z moim strachem przed kolejną zdradą. Nie, Zbyszek taki nie jest... To jedno zdanie tkwiło we mnie przez cały dzień. Przy obiedzie, przy oglądaniu telewizji czy przy jakiejkolwiek innej czynności. Postanowiłam z tym skończyć. Zadzwoniłam do Bartmana, poprosiłam o spotkanie gdyż chciałam mu wszystko opowiedzieć. Równo o 18 usłyszałam dzwonek do drzwi. Energicznie wstałam z kanapy i poszłam otworzyć.
-Stało się coś ? - bez żadnego powitania Zbyszek wszedł do mojego mieszkania i się rozgościł.
-Tak, chciałam Ci coś opowiedzieć. - odparłam i zaczęłam mu opowiadać moją historię.
Gdy skończyłam nic nie powiedział tylko wstał i mnie przytulił. Pozwolił mi się wypłakać. Nic nie mówił tylko trzymał mnie w swoich ramionach.
-Gdybym był na jego miejscu to bym Cię nie skrzywdził i nie opuścił. - powiedział po długiej ciszy.
-Teraz tak mówisz. - odparłam odsuwając się od niego.
-Skąd wiesz ?
-Zbyszek... - zaczęłam, ale mi przerwał.
-Wszystkich facetów wrzucasz do jednego worka. Są tacy jak Radek i inni. Skąd wiesz jacy są inni skoro zawsze się broniłaś ? Masz zamiar robić to przez całe życie ? I co ? I wylądujesz z 37 kotami i tylko je będziesz miała ? Nie uważasz, że to głupie ? Zresztą rozejrzyj się, pociągasz każdego faceta w Rzeszowie, ba, na świecie ! I chcesz potem wylądować sama ? Pomyśl. - po czym wstał i wyszedł. Chyba faktycznie ma racje, traktuję wszystkich facetów jak kobieciarzy. A może są inni ? Czy Zbyszek coś sugerował ? Byłam tak zmęczona, że poszłam pod prysznic i spać. Jednak parę godzin zarwałam na myśleniu. W końcu udało mi się usnąć koło 3. Na zajęcia wstałam o 6. Wyglądałam źle. Wzięłam szybki prysznic przy którym towarzyszyły mi te same myśli co w nocy. Po zjedzonym śniadaniu nałożyłam korektor pod oczy, żeby jakoś zamazać wory. Na uczelni nie mogłam się skupić. Wróciłam do domu i postanowiłam, że muszę w końcu przestać o tym myśleć. Skupiłam się na tym co jest teraz. Odcięłam się od przeszłości. Przecież co było to nie wróci. Codziennie : śniadanie, uczelnia, nauka, obiad, odpoczynek, parę sms-ów z Bartmanem, kolacja i spać. W takiej monotonni tkwiłam przez ostatnie 2 tygodnie. Eliza wyjechała. Z Bartmanem albo gadałam przez telefon albo pisałam. Pewnego dnia poznałam dziewczynę na twitterze : Karolinę. Jest to 17-letnia zwykła dziewczyna pochodząca i zamieszkująca w Warszawie. Ma długie blond włosy, które idealnie komponując się z jej dużymi brązowymi oczami. Pisałyśmy codziennie, w końcu wymieniłam się z nią numerem telefonu. Rozmawiałyśmy ze sobą całe dnie. Któregoś popołudnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Leniwie wstałam i poszłam otworzyć. Byłam nieźle zdziwiona widząc za nimi Zbyszka. Nie był u mnie od 3 tygodni.
-Przepraszam... - powiedział biorąc mnie w ramiona. - Obiecałem, że Cię nie skrzywdzę i nie opuszczę, ale zrobiłem to. - dodał przytulając się do mnie i odstawiając na ziemię.
-Już, spokojnie. - przejechałam dłonią po jego twarzy. - Brakowało mi Ciebie. Tego, że codziennie do mnie wpadałeś chociaż na parę minut. Tych sms-ów na dobranoc i na dzień dobry. Wiesz ? - zapytałam wtulając się w niego.
Nastała cisza, ale nie była to krępująca cisza. Było nam to potrzebne.
-Przemyślałam to co mi mówiłeś. Masz racje.
-Zawsze mam. - zaśmiał się. - Zależy mi na Tobie. Cholernie mi zależy ! - ujrzałam te ogniki w jego oczach, których tak bardzo brakowało mi przez ten czas.
-Mi też, ale wiesz, że nie jest mi łatwo. Zrozum mnie. Ja go kochałam. Jak nikogo innego. - mówiłam przez łzy.
-Cii... - wziął moją twarz w swoje dłonie i pocałował mnie w czoło.
-Jesteś niesamowity. - spojrzałam mu w oczy.
-Weź, bo się zawstydzę. - wybuchnął śmiechem.
Resztę dnia spędziliśmy przed telewizorem. Czyli normalka kiedy odwiedza mnie Zibi.
-Kiedy w końcu przyjdziesz na trening ? Poznam Cię ze wszystkimi.
-A kiedy mogę ?
-Chociażby jutro. Przyjadę po Ciebie o 15. Pasuje ?
-Jak najbardziej.
-To dobranoc. I śpij dobrze Mała. - pocałował mnie w policzek i poszedł.
Ja natomiast siadłam z kubkiem gorącego kakaa na kanapie i zaczęłam się zastanawiać nad tym co się u mnie dzieje. Przez przypadek poznałam Zbyszka, Eliza musiała wyjechać, poznałam Karolinę, z którą utrzymuję kontakt. Jest dla mnie jak starsza siostra, której nigdy nie miałam. Pomaga mi w każdej sytuacji. Wiem, że zawsze mogę do niej zadzwonić i coś mi doradzi. To dzięki niej zrozumiałam co tak naprawdę czuję do Bartmana. Nie wiem jak jej podziękuję za to, że zawsze z chęcią mi pomaga, wie co zrobić w każdej sytuacji. Od razu chwyciłam telefon i napisałam jej sms-a 'Dziękuję :*', odpisała 'Za co ?'. A ona dobrze wie za co. Nie muszę jej tego tłumaczyć. Z uśmiechem na ustach poszłam spać.  

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 3


W niedzielny poranek zadzwoniła do mnie Eliza.
-Nie masz ochoty nawalić się przed moim wyjazdem ? - zapytała uśmiechając się do słuchawki.
-Błagam, znowu alkohol ? - odparłam ze śmiechem. - Dobra, to wbijaj kiedy chcesz.
-Co byś powiedziała na piątek za tydzień ?
-Jak najbardziej. Może wytrzeźwieję.
-Opowiadaj. Zresztą nie, jak się spotkamy to mi powiesz. - powiedziała za co miałam ochotę ją zamordować.
Chwilę jeszcze pogadałyśmy i poszłam się zbierać do kościoła. Taka pobożna jestem. Gdy wróciłam zrobiłam sobie obiad i zadzwoniłam po Zbyszka. Co mi tam, nie będę się sama nudziła.
-No co tam ? - zapytał zaspanym głosem. Pewnie go obudziłam.
-Masz ochotę ponudzić się w moim towarzystwie ? - zapytałam licząc na pozytywną odpowiedź.
-Jasne. - powiedział ożywionym głosem. - O której ? Gdzie ?
-Przyjdź po mnie i pójdziemy podbijać Rzeszów. - zaśmiałam się.
-Dobra. To będę za 20 minut. - i się rozłączył.
Po 20 minutach usłyszałam dźwięk dzwonka. Wstałam z kanapy i leniwie poszłam otworzyć.
-Cześć Mała. - powiedział dając mi buziaka w policzek.
-Jak Ty wyglądasz ? - wybuchnęłam śmiechem.
-No co Ci się nie podoba ? - zapytał wchodząc do środka.
-Ty widziałeś swoje włosy ? Każdy sterczy w inną stronę. - uśmiechnęłam się. - Idź się ogarnąć do łazienki. A tak w ogóle to jadłeś śniadanie ?
-Nie. - spuścił wzrok.
-Idź ogarnij włosy, a ja zrobie Ci śniadanie.
-Jesteś cudowna ! Najcudowniejsza na świecie ! - powiedział podnosząc mnie do góry i kręcąc się wokół własnej osi.
-Puszczaj ! - śmiałam się trzymając go za szyję. - Dziękuje. - dodałam czując grunt pod nogami.
Zbyszek poszedł ogarnąć włosy, a ja zrobiłam mu jajecznicę ze szczypiorkiem i do tego kanapki oraz 2 herbaty, bo sama nie zdążyłam wypić. Gdy Zbyszek zjadł śniadanie wyszliśmy na spacer. Znaliśmy się zaledwie parę dni, a dogadywaliśmy się jakbyśmy się znali od wielu lat. Szliśmy spokojnie przez park i rozmawialiśmy. Gdyby ktoś spojrzał na nas z boku pomyślałby, że jesteśmy parą. Poszliśmy na plac zabaw i zaczęliśmy się ganiać. Po dość długim bieganiu padliśmy na trawę śmiejąc się w niebogłosy. W pewnym momencie do Bartmana zadzwonił telefon.
-Przepraszam. - powiedział i odebrał. - No cześć Misiek. Oddzwonię potem, dobra ? - nawet nie dał dojść do słowa rozmówcy i rozłączył się.
-Jaki Misiek ? - zapytałam Zibiego gdy chował telefon do kieszeni.
-Kubiak. - uśmiechnął się.
-Zapoznasz mnie z nim ? Proszę, proszę, proszę. - zaczęłam skakać wkoło przyjaciela.
-A ja Ci już nie wystarczam ? - zaśmiał się.
-Nie no, tylko w końcu bym może poznała Twoich przyjaciół, co ? - odpowiedziałam i stanęłam z nim „face to face”, w sumie to „face to tors”.
-No to jutro zapraszam na trening. - powiedział całkowicie poważnie.
-Jak Ty to sobie wyobrażasz ? Że co ? Że wejdę na hale i powiem „Ja na trening” ? - zapytałam z kpiącą miną.
-No widzisz jak się rozumiemy. - wybuchnął śmiechem widząc moją przerażoną minę. - Przyjadę po Ciebie po zajęciach i razem pojedziemy. - dodał.
-A jak mnie nie zaakceptują ? - zapytałam kiedy ruszyliśmy po chwilowym postoju.
-Ciebie ? Ciebie nie da się nie zaakceptować. - powiedział z uśmiechem obejmując mnie. - Ale wiesz, gdyby tak pomyśleć to można ponegocjować w tej sprawie. - dodał po dłuższym milczeniu.
-Jesteś okropny. - strzeliłam go w ramię z pięści.
-Mua. - przesłał mi buziaka w powietrzu. - Chodź, idziemy na herbatę i ciastko, bo zgłodniałem.
-Prowadź. - wybuchnęłam śmiechem.
Doszliśmy do przyjemnej kawiarenki. Wnętrze było urządzone z gustem. Ciepłe kolory ścian i obrazy z krajobrazowymi widokami dodawały uroku temu miejscu. Zbyszek poszedł po karty, a ja zajęłam miejsce pod oknem. Za chwilę przyszedł Bartman z dwoma menu. Przeglądaliśmy kartki i nagle mój wzrok padł na napis 'kremówka papieska'.
-Co bierzemy ? - zapytał podnosząc głowę i spoglądając na mnie.
-Kremówka ! - krzyknęliśmy oboje w tym samym momencie i zaczęliśmy się śmiać. - I latte ! - dodaliśmy w tym samym czasie.
Zibi poszedł złożyć zamówienie, a ja w tym czasie ogarniałam swój telefon. 1 nieodebrane i 10 sms-ów od Elizy. Odpisałam jej jednym długim i obiecałam, że ze szczegółami opowiem jej wszystko przy najbliższym spotkaniu. Gdy chowałam telefon do torebki atakujący usiadł przy stole. Po upływie 15 minut przyszła kelnerka z naszym zamówieniem. Zjedliśmy ciastka i wypiliśmy kawę, po czym zapłaciliśmy i zebraliśmy do wyjścia. Chwilę pospacerowaliśmy po parku i około 22 Zbyszek odprowadził mnie do domu i sam poszedł do siebie. Po wejściu do mieszkania, poszłam od razu pod prysznic i padłam na łóżko gdyż byłam zmęczona dzisiejszym dniem.

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 2


Rano obudził mnie dźwięk sms-a 'Pobudka śpiochu ! :*', no tak, Zbyszek, pewnie niedługo ma trening i już nie śpi od godziny. Postanowiłam, że do niego zadzwonię. Odrzucił. Już się zastanawiałam czemu, ale oddzwonił. Nie chciał mnie naciągać na koszty. Pogadaliśmy chwilę i zaczęłam się zbierać na zajęcia. O 14 byłam już pod domem i zobaczyłam dobrze znany mi samochód. Od razu podeszłam i bez zawahania otworzyłam drzwi od strony kierowcy.
-Witam Szanownego Pana Bartmana. - uśmiechnęłam się do siatkarza.
-Cześć Mała. - wysiadł z samochodu i cmoknął mnie w policzek.
-Nie schlebiaj sobie. - walnęłam go w ramie i idąc w kierunku drzwi do mieszkania. - Wejdziesz ?
-No oczywista oczywistość. - zaśmiał się zamykając samochód i wchodząc przez bramkę.
Gdy weszliśmy do mieszkania Zibi poszedł je zwiedzać nawet nie wiedząc co gdzie jest. Zrobiłam nam herbatę i zaniosłam do salonu stawiając ją na szklanym stoliku i padając na białą skórzaną kanapę.
-Zbyszek ! - wydarłam się na całe mieszkanie. Nic, zero odzewu. - Bartman ! - dalej nic.
Wstałam z kanapy i ruszyłam na poszukiwania chłopaka. Przecież nie mam tak dużego domu,że mógłby się w nim zgubić.
-Zibi no ! - nadal cisza. - Bartman cholera jasna ! - krzyknęłam. Po sekundzie znalazł się w salonie z moją Księgą Kibica szczerząc się niemiłosiernie.
-Oddawaj to ! - rzuciłam się na niego śmiejąc się.
-Sporo masz tych autografów. - stwierdził przeglądając po kolei każdą stronę. - Brakuje Ci jednego. - wskazał na puste miejsce pod swoim zdjęciem.
-Jakoś tak wyszło. - zarumieniłam się.
-Dawaj długopis i zaraz machnę. - zaśmiał się.
Podałam mu to o co prosił i za chwilę zobaczyłam napis 'dla najlepszego kibica na całej kuli ziemskiej – Zibi Bartman'. Widząc ten napis wybuchnęłam spazmatycznym śmiechem.
-Dziękuję Panu bardzo. - powiedziałam z uśmiechem i zabrałam mu zeszyt kładąc go na stole i biorąc kubek z herbatą. - A teraz pij, bo Ci wystygnie.
Wziął kubek i wypił napój po czym wstał i podszedł do szafki w poszukiwaniu jakiegoś filmu.
-Tylko nie horror ! - rzuciłam się w stronę Zbyszka, który włączał 'The Ring'.
-Czemu ? - zapytał rozbawiony.
-Nie lubie horrorów. - przyznałam szczerze. - Nie mogę po nich spać. - powiedziałam spuszczając głowę.
-Ej, jak nie chcesz to nie musimy oglądać. Zaraz wybierzemy jakąś komedię. - podszedł do mnie i przytulił uśmiechając się przy tym.
Wybraliśmy komedię romantyczną 'Zaginiona Walentynka'. Pomimo że oglądałam to tysiąc razy to i tak za każdym razem płakałam. Tak było i dzisiaj zmoczyłam łzami całą Zbyszkową koszulkę brudząc ją przy tym tuszem i kredką. On nie zwracał na to uwagi tylko pozwolił mi się uspokoić przytulając mnie do siebie. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudziłam się w momencie kiedy przykrywał mnie kocem.
-Przepraszam, że Cię obudziłem. Ja wracam do siebie. - powiedział kierując się do drzwi. - Chodź, zamkniesz za mną.
Podniosłam się z kanapy i poszłam za siatkarzem.
-Zamknij drzwi i idź się połóż do sypialni. - powiedział całując mnie w policzek i wychodząc. Zamknęłam za nim drzwi i poszłam spać nawet nie przebierając się w piżamę. Rano wstałam i pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki zmyć makijaż i wziąć zimny prysznic na orzeźwienie. Ubrałam się w musztardowe rurki, białą bokserkę, łososiową marynarkę oraz czarne baleriny. Zjadłam śniadanie, umyłam zęby, założyłam delikatny makijaż, a włosy sięgające do pasa związałam w luźnego warkocza. Chwilę po godzinie 8 rozdzwonił się mój telefon – Eliza. Powiedziała, że chce się spotkać, bo musimy pogadać. Przez całe zajęcia nie mogłam się skupić. Na szczęście dzisiaj piątek i weekend. Gdy wyszłam z uczelni od razu poszłam do kawiarni, w której umówiłam się z przyjaciółką. Ta, już na mnie czekała. Przywitałyśmy się buziakiem w policzek i od razu Gąska zaczęła temat na który chciała pogadać.
-Wyjeżdżam. - powiedziała wgapiając się w kubek z herbatą.
-Żartujesz sobie. - spojrzałam na nią ze śmiechem lecz zaraz spoważniałam widząc jej minę. - Kiedy ? Gdzie ? Na ile ? - zasypałam ją gradem pytań.
-Za 2 tygodnie, do Anglii, jak na razie co najmniej na 2 lata. - powiedziała na jednym wydechu nawet na mnie nie spoglądając.
-Spokojnie. Anglia to nie koniec świata. Zresztą będę miała do kogo jeździć na wakacje. - zaśmiałam się. - Zresztą będziemy gadały przez Skype. - dodałam.
-No tak, ale głupi mi Cię tak tu samą zostawiać. - odparła smutno.
-Luz. Mam Zbyszka, całą Resovię. Dam rade.
-Jesteś pewna ?
-No tak. - odparłam pewna siebie.
Chwilę pogadałyśmy i Eliza musiała się zwijać załatwiać ostatnie rzeczy związane z wyjazdem. Po przyjściu do domu zrobiłam sobie spaghetti i zadzwoniłam po Zbyszka, bo nie chciało mi się siedzieć samej, a nie miałam ochoty wychodzić z domu. Po 15 minutach zadzwonił mój telefon, na którym widniał napis 'Zibi'. Odebrałam po czym prosił, żebym otworzyła mu bramę. Za parę minut usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam z kanapy i otworzyłam Zbyszkowi. Rozgościł się, a ja poszłam zrobić herbatę. Gdy wypiliśmy napój poszłam do barku i wzięłam butelkę Finlandii oraz dwa kieliszki i jakiś sok. Nim się obejrzałam Zbyszek już przysypiał na kanapie. W sumie to mu się nie dziwię po 3 wypitych flaszkach na nas swoje. Zresztą mi też oczy się zamykały. Obudziłam na wpół śpiącego Bartmana i poszliśmy do sypialni. Oczywiście każde z nas miało swoją połowę łóżka. Rano obudziłam się wtulona w Zbyszka. Pierwsza myśl, która pojawiła się w mojej głowie to 'Proszę, mam nadzieję, że się nie przespaliśmy'. Próbowałam odtworzyć wydarzenia z wczorajszego wieczoru oraz nocy. Niestety film urwał mi się w czasie drogi do sypialni. W końcu wstałam i poszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Następnie zeszłam do kuchni w celu przygotowania śniadania. Chwilę po moim przyjściu zjawił się Zbyszek ubrany we wczorajsze ciuchy i w miarę ogarnięty. Sam się odnalazł w mojej łazience i wziął szybki prysznic. Dziwne, że nie słyszałam lejącej się wody. Postanowiłam, że zapytam go czy w nocy się coś wydarzyło.
-Zbyszek ? - zwróciłam się do siatkarza.
-Hm ? - zapytał pijąc wodę.
-Czy wczoraj .. między nami .. coś się wydarzyło ? - zapytałam niepewnie spoglądając na towarzysza.
-Nie. - powiedział pewny siebie. - Wypiliśmy trochę, potem poszliśmy do sypialni i każde z nas położyło się na swojej połowie łóżka. Byłaś kompletnie ubrana. Tylko w nocy się po prostu przysunęłaś w moją stronę. Nic poza tym. - dodał patrząc mi w oczy.
Ulżyło mi po tym stwierdzeniu. Gdy zjedliśmy śniadanie Bartman wrócił do siebie, a ja poszłam ogarnąć salon. Wieczorem zmęczona poszłam pod szybki prysznic i zasnęłam w mgnieniu oka.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział 1



W sobotę wstałam wcześnie jak na mnie, bo o 7. Poszłam do łazienki, ogarnęłam się, ubrałam w jasne rurki, miętową koszulę i na nogi wsunęłam czarne conversy. Włosy spięłam w luźnego koka, nałożyłam delikatny makijaż i poszłam na małe zakupy. Do domu wróciłam koło 8. Zrobiłam sobie śniadanie, zjadłam, przebrałam się w dresy i wzięłam za sprzątanie. Poszło mi dosyć szybko. Wieczorem wzięłam długą, relaksującą kąpiel. Gdy wyszłam zrobiłam gorącą czekoladę i zasiadłam przed telewizorem. Włączyłam jakiś denny film. Nagle rozdzwonił się mój telefon.
-Słucham ? - zapytałam nie patrząc kto dzwoni.
-Nie mów słucham, bo Cię ktoś kiedyś wyrucha. - zaśmiała się moja przyjaciółka. -Nie masz może ochoty się napić ?
-Ale się Ciebie żarty trzymają. - powiedziałam z uśmiechem na ustach. -Za 15 minut u mnie.
-Czytasz mi w myślach. - powiedziała Eliza ze śmiechem i się rozłączyła.
Po 20 minutach siedziałyśmy u mnie w salonie. Koło 5 nad ranem kiedy skończył się mój cały zapas w barku poszłyśmy spać. Następnego dnia wstałam o 15 z niezłym kacem. Poszłam do kuchni i wypiłam prawie całą 1,5 l wodę. Skierowałam się do pokoju, w którym spała przyjaciółka i rzuciłam jej wodę na łóżko budząc ją przy tym. Gdy zjadłyśmy śniadanie Eliza wróciła do siebie, a ja ogarnęłam dość spory bałagan w salonie. Po ogarnięciu pomieszczenia poszłam pod prysznic i wskoczyłam do łóżka. W poniedziałek wstałam o 6, bo wiem, że gdybym wstała później to nie zdążyłabym się ogarnąć. Wyszłam z uczelni, poszłam na małe zakupy. Po zapełnieniu lodówki i szafek zjadłam szybko obiad i poszłam na mecz. Umówiłam się z przyjaciółką pod halą. Spotkanie jak zwykle wygrała Resovia. Po meczu udało mi się zgarnąć autograf Bartmana. O 22 miałam się spotkać z Elizą za halą. Nawet nie wiedziałam, że w czasie meczu padł mi telefon, nie miałam pojęcia która godzina, a na dodatek nie mogłam się skontaktować z Gąską. Zajebiście, cudownie po prostu. Zrezygnowana usiadłam na murku przy tylnym wyjściu z Podpromia.
-Ej, wszystko dobrze ? - usłyszałam głos reprezentacyjnego atakującego.
-Taa. Poza tym, że zgubiłam przyjaciółkę to dobrze. - zaśmiałam się. -Jeszcze jak na złość rozładował mi się telefon. - dodałam.
-Masz, dzwoń. - podał mi swój telefon i usiadł obok mnie lekko się uśmiechając.
-Nie no, przestań. Poza tym nawet mnie nie znasz i nie będę Cię naciągała na kase. - odparłam lekko zdziwiona, że Bartman użycza mi swojego telefonu.
-Zbyszek Bartman, miło mi. - zaśmiał się.
-Asia Maj. - odwzajemniłam uśmiech i uścisnęłam wyciągniętą w moją kierunku dłoń siatkarza.
-No to skoro się znamy to dzwoń do przyjaciółki i nawet nie próbuj odmawiać. - wcisnął mi swój telefon w ręke.
-Nie dasz mi spokoju dopóki nie zadzwonię, nie ? - po czym wybrałam numer Elizy i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Cholera ! - krzyknęłam po rozmowie z zielonooką dziewczyną.
-Co jest ? - zapytał mój towarzysz.
-Ona już jest w domu, bo myślała, że pojechałam bez niej. Świetnie, naprawdę świetnie. - powiedziałam wkurzona.
-Chodź, odwiozę Cię. Nie będziesz się tłukła w nocy autobusami. - zaproponował Zbyszek wstając z siedzenia.
-No co Ty. Dam sobie radę. Nie jest aż tak późno. - protestowałam.
-Wstawaj i nie gadaj. - powiedział chłopak podając mi rękę, żebym mogła wstać.
Bez żadnego słowa podniosłam się z murku i poszłam razem z Bartmanem do jego samochodu. Po 24 byłam już koło swojego mieszkania.
-Dzięki jeszcze raz. - uśmiechnęłam się do siatkarza całując go w policzek.
-Polecam się na przyszłość, ale miło by mi było gdybyś się do mnie odezwała kiedyś. - powiedział uważnie mi się przyglądając.
-Daj telefon. - zaśmiałam się.
Po czym wpisałam mu swój numer, oddałam komórkę, podziękowałam jeszcze raz i weszłam do domu. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod kołdrę. Mimo tego, że byłam zmęczona to nie mogłam zasnąć. Gdy za każdym razem przymknęłam powieki miałam przed oczami wesołe ogniki Bartmanowych oczu. Usnęłam w końcu koło 3 nad ranem i obudziłam się po 7. Wyglądałam jak żywy trup. Gdy szłam na zajęcia zadzwonił nieznany numer. Zdziwiona odebrałam kto to może być i to na dodatek o tej porze. Po chwili usłyszałam znajomy głos atakującego. Pogadałam z nim chwilę po czym poszłam na zajęcia. Przez ten telefon nie mogłam się skupić. Dziewczyno, przecież się nie zakochałaś... Znasz go dopiero jeden wieczór... Po wyjściu z zajęć poszłam do sklepu na małe zakupy i wróciłam do domu. Zjadłam obiad i poszłam oglądać telewizję. Wieczorem dostałam sms-a 'Śpij dobrze Mała :* Z.' odpisałam krótkie 'Dziękuje i wzajemnie :) :*' i z uśmiechem na ustach poszłam spać.